Arka Gdynia - Wisła Płock 3:3 (0:2)
Arka: Pavels Steinbors - Damian Zbozień, Frederik Helstrup, Luka Marić, Adam Marciniak - Michał Nalepa, Adam Deja (46' Adam Danch), Michał Janota - Luka Zarandia, Rafał Siemaszko (83' Jan Łoś), Nabil Aankour (46' Mateusz Młyński)
Wisła: Thomas Daehne - Adam Dźwigała, Igor Łasicki, Alan Uryga, Patryk Stępiński - Calo Oliveira (59' Damian Rasak), Dominik Furman, Damian Szymański, Jakub Łukowski (84' Karol Angielski) - Ricardinho - Oskar Zawada (78' Cezary Stefańczyk)
Bramki: Danch (48'), Janota (62', 84') - Furman (29'), Zawada (35'), Uryga (89')
Żółte kartki: Siemaszko - Zawada, Oliveira
Widzów: 3901
Arkowcy nie zamierzali popełniać tego samego błędu co w poprzednich kolejkach i od początku ruszyli do ataku. Pierwszą bardzo dobrą sytuację miał Nabil Aankour. Po przebitce w polu karnym Marokańczyk wyszedł na czystą pozycję, ale jego strzał zmierzający pod poprzeczkę obronił Thomas Dahne. Żółto-niebiescy niczym pittbule rzucili się na podopiecznych Kibu Vicuni. W 12. minucie bramkarza gości zaskoczyć próbował Damian Zbozień, jednak po raz kolejny Niemiec popisał się udaną interwencją. Po kwadransie tempo gry nieco się zmniejszyło, ale to wciąż Arka była drużyną przeważającą. Na palcach jednej ręki można było policzyć ilość ofensywnych akcji Wisły Płock. To jednak wciąż wystarczająca ilość, żeby dać żółto-niebieskim popełnić błąd. Michał Nalepa niepotrzebnie sfaulował przed własną bramką Calo Oliveirę. Dominik Furman ustawił piłkę na 20. metrze i mierzonym uderzeniem prosto w okienko wyprowadził gości na prowadzenie. Jeden stały fragment gry to za mało? Więc Arkowcy sprokurowali drugi. Tym razem z boku boiska. Furman dośrodkował w pole karne, gdzie najwyżej wyskoczył Oskar Zawada. Piłka dosyć szczęśliwie odbiła się od słupka i wpadła do bramki. 0-2. Arka, która przeważała przez 40 minut zeszła na przerwę z dwubramkową stratą.
W przerwie Zbigniew Smółka wprowadził na boisko Adama Dancha i Mateusza Młyńskiego. Były Zawodnik Górnika Zabrze niemal od razu odwdzięczył się trenerowi. Michał Janota dośrodkował z rzutu różnego, a Danch wykorzystał bierność defensywy gości i zdobył bramkę kontaktową. Obraz gry wyglądał tak samo jak w pierwszej połowie. Żółto-niebiescy grali wysoko nie dając Wiśle Płock miejsca na spokojne rozgrywanie akcji. Zaledwie kwadrans wystarczył Arce do wyrównania stanu meczu. Dzięki odważnej grze w ataku Luka Zarandia wywalczył rzut karny, który pewnie wykorzystał Janota. Podopieczni Zbigniewa Smółki nie schodzili z połowy gości, ale futbolówka - jak na złość - nie chciała wlecieć do bramki. Swoje szanse mieli Młyński i Zarandia, ale raz piłka przeleciała obok słupka, a raz dobrze interweniował Dahne. Wreszcie sprawy w swoje ręce wziął Janota. Pomocnik zgarnął źle wybitą piłkę przez defensywę Plocczan i mocnym uderzeniem pod poprzeczkę skompletował dublet. Goście nie mogli już bronić wyniku, więc ruszyli do ataku. Marciniak sfaulował Cezarego Stefańczyka, do piłki podszedł Furman. Wrzucił ją "na aferę", a w niej najlepiej odnalazł się Alan Uryga, który akrobatycznym strzałem pokonał Steinborsa. Na kolejny comeback zabrakło żółto-niebieskim czasu i mecz zakończył się remisem - bądź co bądź niesprawiedliwym, ale taka właśnie jest piłka.
W dzisiejszym meczu było wszystko czego oczekują kibice - składne akcje, ładne bramki oraz zwroty akcji, zabrakło jedynie trzech punktów. Można mieć mieszane uczucia, bo żółto-niebiescy kontrolowali mecz przez pełne 90 minut z wyjątkiem trzech sytuacji. Sytuacji, w których piłka wpadała obok Steinborsa. Na duże wyrazy uznania zasługuje Michał Janota, który może być niewidoczny przez połowę spotkania, ale kiedy drużyna go potrzebuje, to potrafi dać z siebie wszystko. Tak też było dzisiaj - Michał brał udział przy wszystkich bramkach żółto-niebieskich - do dwóch bramek dołożył asystę i bez wątpienia jest zawodnikiem spotkania. Problem Arki leży w grze obronnej. Mimo wielu kontuzji i ograniczonej możliwości skorzystania z potencjału ofensywnego, Arka nadal bardzo dobrze wygląda pod bramką przeciwnika. Jednak kiepska gra w defensywie przez najbliższe dni będzie się śniła zawodnikom. W ostatnich dwóch spotkaniach Arkowcy stracili 4 bramki i 4 punkty właśnie po stałych fragmentach gry. Grupa mistrzowska w bardzo krótkim czasie odjechała znacząco. Nie ma co myśleć o miejscu w tabeli, trzeba solidnie przepracować zimę i wyeliminować błędy, po których Arka traci punkty.
Redakcja Arkowcy.pl życzy wszystkim kibicom Arki Gdynia spokojnych i wesołych świąt!