Kiedy żółto-niebiescy ogrywali w weekend Resovię Rzeszów, punkty w 14. kolejce I ligi traciły Miedź, Korona, Tychy, Podbeskidzie, Widzew i ŁKS. Taki obrót spraw przywrócił gdyńskim kibicom nadzieje na skuteczną pogoń za czubem tabeli i efektywną walkę o awans do Ekstraklasy. Tym bardziej, że w najbliższych kolejkach podopieczni Ryszarda Tarasiewicza zmierzą się z bezpośrednimi przeciwnikami z czołówki, a co za tym idzie – będą mieli doskonałą okazję na kradnięcie im punktów. Jednak zanim przejdą do najbardziej elektryzującego fragmentu sezonu, czeka ich konieczność wypełnienia obowiązków w jednej z dwóch stolic województwa lubuskiego. W 1/16 finału Pucharu Polski przyjadą na teren 10. drużyny swojej grupy III ligi. I choć rozpoczną to spotkanie drugą jedenastką, to absolutnie nie może powinąć im się noga. Celem jest błyskawiczny meldunek w najlepszej szesnastce rozgrywek, które w ostatnich latach przynosiły kibicom żółto-niebieskich najwięcej radości. We wtorek o 13:30 Arka gra w Pucharze Tysiąca Drużyn z Lechią Zielona Góra.
W Zielonej Górze w ostatnich latach dzieje się sporo. Od przybycia do klubu trenera Wojciecha Sawickiego w styczniu 2018 r., drużyna z ul. Sulechowskiej zdążyła spaść z III ligi (jeszcze pod szyldem Falubazu), ponownie do niej awansować i zająć 10. miejsce w minionych rozgrywkach III grupy czwartego poziomu rozgrywkowego (już pod nazwą ,,Lechia”). Na takiej też pozycji plasuje się w tym momencie kampanii 2021/2022. W ostatnim miesiącu zielonogórzanie grają w kratkę, zwycięstwa przeplatają z porażkami. W sobotę przegrali na wyjeździe 0:2 z liderem grupy, LKS-em Goczałkowice Zdrój, w którego barwach na boisku pojawili się Łukasz Piszczek, Przemysław Trytko, Piotr Ćwielong, Mariusz Magiera czy Łukasz Hanzel. W kadrze najbliższego przeciwnika Arki brakuje tak rozpoznawalnych w świecie polskiej piłki nazwisk (może z wyjątkiem Martinsa Ekwueme). Z naszej pobieżnej analizy ekipy Sawickiego wynika, że Lechia najczęściej wybiega na boisko w ustawieniu 4-4-2. Stałą, żelazną linię defensywy tworzą Kajetan Frankowski, Michał Łokietek, Rafał Ostrowski i Mariusz Kaczmarczyk. Mocnym punktem zespołu z województwa lubuskiego jest też bramkarz Wojciech Fabisiak mający za sobą przeszłość w Zagłębiu Sosnowiec czy Podbeskidziu. W pomocy najczęściej oglądać możemy Jakuba Babija, Bartosza Koniecznego, Ekwueme, Arona Athenstadta (nie mylić z mnichem Athelstanem z ,,Wikingów”) i Artura Małeckiego, ale swoje szanse stosunkowo często otrzymują również Sebastian Żukowski i Ukrainiec Mykyta Łoboda. Parę napastników drużyny z ul. Sulechowskiej tworzą Mateusz Surożyński i Przemysław Mycan, najlepszy snajper Lechii (4 gole w tym sezonie III ligi). W poprzednich rozgrywkach zielonogórzanie sięgnęli po Regionalny Puchar Polski, ogrywając kolejno Piasta Karnin Gorzów Wielkopolski (3:3, po dogrywce 5:3), Stilon Gorzów Wielkopolski (2:0), Budowlanych Murzynowo (2:1) i Carinę Gubin (1:1, po dogrywce 2:1). Nagrodą była możliwość startu w Pucharze Tysiąca Drużyn na szczeblu centralnym. Do piłkarzy Sawickiego uśmiechnęło się dodatkowo szczęście w losowaniu – w 1/32 finału trafili na rywala ze swojego poziomu rozgrywkowego, Orlęta Radzyń Podlaski. Lechia zwyciężyła na Lubelszczyźnie 3:2 po trafieniach Małeckiego, Surożyńskiego oraz Jędrzeja Króla i dzięki tej wiktorii czeka ją najciekawszy dla kibiców w lubuskiem mecz w ostatnich latach. Do Zielonej Góry przyjeżdża bowiem Arka Gdynia.
U gdynian w miniony weekend zadziałał efekt nowej miotły. W debiucie trenerskim Ryszarda Tarasiewicza żółto-niebiescy wygrali 2:0 z Resovią Rzeszów, pokazując więcej ruchu i luzu pod bramką przeciwnika niż miało to miejsce w poprzednich spotkaniach. Wydaje się, że zespół idzie w dobrą stronę, ale by to potwierdzić, musi w pełni skoncentrować się na wtorkowym starciu przy Sulechowskiej i nie zlekceważyć przeciwnika. Tym bardziej, że starcie w Zielonej Górze wcale nie musi okazać się spacerkiem – Arkowcy mieli mało czasu na regenerację i analizę po sobotniej konfrontacji. We wtorek będą też musieli poradzić sobie, wybiegając na boisko rezerwową jedenastką. Między słupkami znów zamelduje się Kacper Krzepisz, reszta składu pozostaje mniejszą lub większą niewiadomą. Oby dublerom poszło znów tak łatwo, jak udało im się zdominować GKS Bełchatów w poprzedniej fazie. Mamy też nadzieję, że przełamią się ci zawodnicy, którym ostatnio idzie ciężej. Arka grała dotychczas z Lechią Zielona Góra tylko dwukrotnie. Oba te mecze miały miejsce w sezonie 1989/1990 i w obu lepsi okazali się zawodnicy z województwa lubuskiego. Nie dopuszczamy do siebie myśli o kontynuacji takiego scenariusza. Piłkarze Tarasiewicza są zdecydowanym faworytem i wtorkowa potyczka stanowi dla nich autostradę do 1/8 finału. Warto z tego skorzystać bez komplikacji, bo znajdując się w najlepszej szesnastce, można już spojrzeć pewniejszym wzrokiem na rysujące się na horyzoncie decydujące fazy krajowego pucharu.
Zwycięstwo we wtorkowe popołudnie nie powinno stanowić dla gdynian większego problemu. Mamy nadzieję, że żółto-niebiescy z zimnym wyrachowaniem wywiążą się ze swoich obowiązków, że podejdą do tej rywalizacji z odpowiednim automatyzmem – jak gdyby mieli podbić kartę w zakładzie pracy, meldując swoją obecność. Pojawianie się w najważniejszych meczach Pucharu Polski stało się zresztą w Gdyni w ostatnich latach piękną tradycją, więc tym bardziej zawodnicy Tarasiewicza powinni wykonać to, co do nich należy, na wysokim poziomie staranności i pewności siebie. Będzie to zresztą cenne ćwiczenie również w kontekście rozgrywek I ligi – w przypadku gry o awans do Ekstraklasy także kluczowe będzie wywiązywanie się z roli faworyta w pojedynkach z niżej notowanymi rywalami. Zanim jednak wrócimy do rzeczywistości ligowej, czas zanotować kolejny triumf w ulubionych rozgrywkach gdyńskich kibiców. Sialalalalalala, Arka, Gdynia, sialalalalalala, MZKS!