Mecz z Chrobrym Głogów z każdej strony był zapowiadany jako spotkanie naznaczone powrotami i ponownymi spotkaniami piłkarzy ze swoimi byłymi klubami. Najciekawszym wątkiem było oczywiście starcie Ireneusza Mamrota z klubem, którego był szkoleniowcem przez 6,5 roku. Trener żółto-niebieskich niespecjalnie zaskoczył składem, choć nieco zdziwiło kolejne postawienie na słabego w rundzie jesiennej Artura Siemaszkę. Ivan Djurdjević zdecydował się wystawić w podstawowej jedenastce wszystkich byłych zawodników Arki, którymi dysponuje - w zestawieniu głogowian mogliśmy więc oglądać Przemysława Stolca, Kamila Juraszka, Pawła Oleksego i Maksymiliana Banaszewskiego.
Arkowcy rozpoczęli intensywnie. W 3. minucie Letniowski z rzutu rożnego zagrał odchodzącą piłkę wprost na nogę Marcjanika, ale stoper żółto-niebieskich posłał futbolówkę kilka metrów nad bramką. Trzy minuty później po kolejnym stałym fragmencie gry (tym razem po wolnym) Drewniak zacentrował wprost na głowę Jankowskiego, napastnik oddał dobry strzał pod poprzeczkę, jednak Bieszczad końcówkami palców sparował piłkę na korner. W 12. minucie po dynamicznej akcji gdynian szczęścia próbował Kasperkiewicz, ale jego uderzenie po rykoszecie przeleciało nad bramką głogowian. Po pół godzinie gry Młyński znalazł w polu karnym Siemaszkę, jednak strzał głową lewoskrzydłowego ledwo doleciało do wyciągniętych rąk Bieszczada. W 40. minucie najlepszą okazję mieli przyjezdni. Tragicznie na trzydziestym metrze od własnej bramki zachował się Letniowski, który przy wyprowadzaniu akcji podał piłkę Ziemannowi, pomocnik Chrobrego przytomnym podaniem uruchomił Banaszewskiego, ten znalazł się sam na sam z Kajzerem, jednak golkiper Arki uratował żółto-niebieskich i wygrał ten pojedynek. Do przerwy nie oglądaliśmy goli.
W 51. minucie Stolc sfaulował Młyńskiego tuż przed polem karnym gości. Sędzia Rasmus podyktował rzut wolny dla Arki z 20 m od bramki Bieszczada. Do piłki podszedł Deja i cudownym, technicznym uderzeniem prosto w okienko pokonał bramkarza Chrobrego i wyprowadził żółto-niebieskich na prowadzenie. Wspaniały gol, chyba jeszcze piękniejszy od trafienia defensywnego pomocnika w Rzeszowie. Sześć minut później płaskiego strzału sprzed ,,szesnastki" próbował Marciniak, ale Bieszczad łatwo wyłapał to uderzenie. W 66. minucie Kasperkiewicz strzelił z półwoleja z narożnika pola karnego, jednak nie trafił w bramkę. Dziewięć minut później Arkowcy otrzymali pierwsze ostrzeżenie. Cywka uderzył sprzed ,,szesnastki", Kajzer obronił tę próbę, do dobitki pędził Machaj, na szczęście Kasperkiewicz zatrzymał pomocnika głogowian. Gdynianie nie wyciągnęli jednak wniosków. Trener Mamrot przeprowadził zmianę nastawioną typowo na defensywę, wprowadzając na boisko Kwietnia w miejsce Letniowskiego. Minimalizm żółto-niebieskich został ukarany w 81. minucie. Machaj dośrodkował z rzutu wolnego, Juraszek zgrał piłkę głową, a Oleksy - również głową - zapakował futbolówkę w lewy róg bramki. Po gongu w postaci bramki wyrównującej podopieczni Mamrota próbowali odzyskać prowadzenie, ale bili głową w mur. Najlepszą okazję w ostatniej minucie meczu miał Marcus, któremu Wolsztyński wyłożył piłkę idealnie na jedenasty metr od bramki Bieszczada, ale Brazylijczyk huknął wysoko nad poprzeczką. Po chwili arbiter główny zakończył spotkanie.
Trafienie Adama Dei z pewnością będzie kandydowało do miana gola kolejki, ale Arka znów zaprezentowała ogromną naiwność na boisku. Po bramce dającej żółto-niebieskim prowadzenie, ich gra całkowicie stanęła. Nie było żadnego dążenia do podwyższenia rezultatu, zaczęło się spowalnianie gry, wymienianie podań na stojąco, próby dowiezienia wyniku jak najmniejszym nakładem sił. Rywalizacja z Chrobrym pod tym kątem uderzająco przypominała potyczkę ze Stomilem w Olsztynie, kiedy też po wyjściu na prowadzenie podopieczni Mamrota spoczęli na laurach i zostali za to ukarani. De ja vu z Warmii jest szczególnie bolesne przede wszystkim dlatego, że znów kosztuje gdynian stratę punktów szalenie ważnych w kontekście walki o awans czy też baraże. Arka kończy rundę jesienną na 4. miejscu w tabeli (lub 5., jeżeli Radomiak wygra jutro w Kielcach). Pierwszy mecz ligowy na wiosnę żółto-niebiescy rozegrają z GKS-em Jastrzębie u siebie, a będzie to miało miejsce w ostatni weekend lutego.
Arka Gdynia - Chrobry Głogów 1:1
Bramki: Deja 52' - Oleksy 81'
Arka: Kajzer - Kasperkiewicz, Danch, Marcjanik, Marciniak - Młyński, Deja (84' da Silva), Drewniak, Letniowski (78' Kwiecień), Siemaszko (61' Żebrowski) - Jankowski (84' Wolsztyński).
Chrobry: Bieszczad - Stolc, Juraszek, Michalec, Oleksy - Bryła (70' Machaj), Cywka, Mandrysz, Banaszewski (90' Ilków-Gołąb), Ziemann (79' Piotrowski) - Lebedyński.
Żółte kartki: Drewniak, Kwiecień - Stolc.
Sędzia: Sylwester Rasmus (Kończewice).