Początkowo mecz 15. kolejki I ligi pomiędzy Arką i Koroną miał się odbyć w środę, 2 grudnia o godzinie 20:30. Z powodu błędów popełnionych przez administratora obiektu (Gdyńskie Centrum Sportu) i złego stanu murawy został on przełożony na czwartek (3 grudnia) o 12:00.

Miasto, klub i kibice w związku z błędami Gdyńskiego Centrum Sportu poniosły wymierne straty finansowe i wizerunkowe. Kto personalnie poniesie za to konsekwencje i w jaki sposób zostaną ukarani winni zaistniałej sytuacji? Czy Dyrektor GCS, Przemysław Dalecki, poda się do dymisji lub zostanie zwolniony? Przekonamy się w najbliższych dniach, natomiast dziś najważniejsze jest by mecz się w ogóle odbył i by zwyciężyła nasza Arka!
 



Podczas gdy cały świat poszukuje szczepionki na koronawirusa, żółto-niebiescy przez cały czas dysponują lekarstwem niemal za każdym razem zwalczającym Koronę Kielce. W Pucharze Polski eliminowali złocisto-krwistych trzykrotnie na przestrzeni ostatnich siedmiu lat. W lidze w poprzednich czterech sezonach również wygrywali – wprawdzie tylko po razie na dwa lub trzy pojedynki, ale za to w kluczowych momentach. Teraz też – zwłaszcza w obliczu wtorkowych porażek Górnika Łęczna i ŁKS-u – przychodzi taka właśnie ważna chwila, która jednocześnie stanowi doskonałą okazję do rehabilitacji za spotkanie w Łodzi. W środę o 20:30 Arka podejmuje w Gdyni Koronę Kielce.

Drużynę z Kielc szerzej charakteryzowaliśmy w zapowiedzi pucharowej rywalizacji miesiąc temu. Teraz przypomnimy więc jedynie w telegraficznym skrócie – kielczanie swoją grę opierają na bardzo dobrze dopracowanych kontratakach, w ataku pozycyjnym bazując głównie na sile fizycznej Emile Thiakane, w ich szeregach występuje też spora rotacja wśród zawodników, a piłkarze pierwszej jedenastki cechują się wysokim poziomem uniwersalności w wypełnianiu zadań boiskowych. W porównaniu do sytuacji z początku listopada pojawiły się jednak pewne aktualizacje. Znacznie lepiej zaczęła bowiem funkcjonować gra skrzydłami, do której Maciej Bartoszek wykorzystuje Jacków Podgórskiego i Kiełba. Przebłyski talentu pokazuje też Wiktor Długosz w ataku ,,scyzorów”. W efekcie Korona od porażki w Gdyni przed 28 dniami wygrała cztery spośród sześciu meczów, co jest całkiem sympatycznym wynikiem – i to niezależnie od faktu, że ofiarami złocisto-krwistych były Zagłębie Sosnowiec, Sandecja, Bełchatów i Resovia, a więc ekipy z dołu ligowej stawki. 12 punktów na 18 możliwych (w ten dorobek wplątały się porażki z ŁKS-em i Stomilem) dało podopiecznym Bartoszka awans na 8. pozycję w tabeli. Do Arki kielczanie tracą już tylko trzy punkty, dlatego można spodziewać się, że w środowy wieczór będą niezwykle zmotywowani, by ten dystans zniwelować. Do tego dojdzie na pewno ogromne pragnienie rewanżu za porażkę w krajowym pucharze, którą Korona poniosła w słabym stylu, a jej szkoleniowiec był wyraźnie rozdrażniony takim obrotem spraw. Sytuacja kadrowa gości środowej potyczki jest dobra, przed starciem w Gdyni niedostępni dla trenera z powodu urazów są jedynie Przemysław SzarekMarcel Gąsior.

Tymczasem gdynianie, wliczając zwycięstwo z Koroną na początku poprzedniego miesiąca, legitymują się identycznym bilansem, jak ,,scyzory” – również zwyciężyli w czterech z sześciu meczów. Faktem jest jednak, że nastroje w żółto-niebieskich szeregach wyraźnie stonowała porażka z Widzewem w Łodzi. To, co martwi najbardziej, to makabryczna postawa w defensywie. Czy błędy w tej formacji da się wyeliminować z dnia na dzień? Oczywiście, że nie, ale można skoncentrować się na ich minimalizowaniu. I na tym prawdopodobnie skupią się Arkowcy w środę – na pilnowaniu tyłów i zagrywaniu piłki z wyjątkowym pietyzmem, by zagrożenie pod własną bramką nie okazało się smutnym standardem. Żółto-niebieskim nie pomagają niestety problemy z urazami, bo przedłuża się powrót do zdrowia kilku piłkarzy. Z kolei na korzyść podopiecznych Mamrota oddziałuje fakt, że spotkanie w kolejce rozgrywanej w środku tygodnia mogą odbyć na własnym boisku, a nie muszą telepać się przez całą Polskę, jak to w tym sezonie najczęściej wygląda – jest to istotne zarówno pod kątem regeneracji po potyczce przy al. Piłsudskiego, jak i przy sprawie zbliżającego się wyjazdu do Radomia. I mimo wielu bolączek gdynian, dobrze, że okazja do rehabilitacji za Widzew przychodzi tak szybko, zaledwie po trzech dniach od wpadki. Rywalizacja z Koroną będzie stała pod znakiem wagi ciężkiej również z powodu sytuacji w tabeli i układu, jaki wytwarza się w tej kolejce – w obliczu porażek Górnika Łęczna i ŁKS-u, a jednocześnie zwycięstwa goniącej Arkowców Miedzi, środowe starcie należy do tych z gatunku ,,za sześć punktów”. Żółto-niebiescy w ostatnich latach mają patent na złocisto-krwistych. Co będzie kluczem do podtrzymania pozytywnych skojarzeń z tym rywalem? Wydaje się, że należy wskazać tu intensywny początek zawodów. Piłkarze Mamrota mają w tym sezonie problem z pierwszymi minutami spotkań i bardzo długo wchodzą w mecz. Tym razem trzeba rozpocząć z przytupem i od razu podyktować własne warunki.

Arka mierzy się z Koroną już po raz czwarty w 2020 roku, co stanowi pewien ewenement jak na warunki polskiej piłki. W specyficznych czasach pandemii, kiedy medycyna goni za lekiem na koronawirusa, gdynianie mają opracowane remedium na kielecką Koronę. Przy czym zainkasowanie trzech punktów w środowy wieczór miałoby daleko większe znaczenie niż tylko kontynuacja pewnego schematu. Żółto-niebiescy mają okazję przy okazji uzdrowić swoje bóle i mankamenty w grze, zaliczyć postęp i wykonać kroczek do przodu w kierunku walki o czołową szóstkę I ligi. Mamy nadzieję, że zagrają uważnie w obronie i konsekwentnie w ataku, ale przede wszystkim liczymy na pełną pulę. Nigdy cię nie zdradzimy, nie opuścimy cię, jesteś naszą miłością, Arko, kochamy cię!