Arka Gdynia - Lechia Gdańsk  2:2 (0:0)

Bramki: Michał Nalepa 75', Marko Vejinović 90+8' - Flavio Paixao 51', Artur Sobiech 53'

Arka: Pavels Steinbors - Damian Zbozień, Christian Maghoma, Luka Marić, Jakub Wawszczyk - Marko Vejinović - Nando (86' Rafał Siemaszko), Michał Nalepa, Azer Busuladzić (69' Adam Deja), Maciej Jankowski (58' Marcus da Silva) - Davit Skhirtladze

Lechia: Dusan Kuciak - Karol Fila, Michał Nalepa II, Błażej Augustyn, Filip Mladenović - Daniel Łukasik (86' Maciej Gajos), Jarosław Kubicki -  Lukas Haraslin (66' Sławomir Peszko), Flavio Paixao, Żarko Udovicić - Artur Sobiech (73' Tomasz Makowski) 
 
Żółte kartki: Marko Vejinović - Karol Fila, Lukas Haraslin, Filip Mladenović, Błażej Augustyn
 
Czerwona kartka: Żarko Udovicić

Od początku spotkania obie drużyny starały się narzucić swój styl gry. Arka atakowała pressingiem, a goście grali z pominięciem drugiej linii, chcąc wykorzystać niezgraną ze sobą defensywę żółto-niebieskich. W pierwszych minutach najgroźniejszą akcję stworzyli sobie podopieczni Piotra Stokowca. Lukas Haraslin z łatwością ograł Kubę Wawszczyka w polu karnym, ale jego uderzenie przeleciało obok słupka. W odpowiedzi próbował Marko Vejinović, ale Holender nie trafił w światło bramki. Z każdą minutą Arkowcy stawali się coraz groźniejsi. W 18. minucie po dośrodkowaniu Nando, futbolówka - szczęśliwie - trafiła pod nogi Davita Skhirtladze, który będąc na 5. metrze strzelił prosto w Dusana Kuciaka. To jednak nie koniec. Kilka chwil później Gruzin z łatwością ograł dwóch obrońców zza miedzy i wystawił piłkę Michałowi Nalepie, który z 5. metra strzelił w lewą stronę, ale tam już leciał Kuciak, który popisał się fantastyczną paradą i po raz kolejny uchronił swoją drużynę przed utratą bramki. W 30. minucie drużynie gości prezent podarował Azer Busuladzić, który wyłożył piłkę jak na tacy do Flavio Paixao. Portugalczyk próbował pokonać Pavelsa Steinborsa strzałem w długi róg, ale nie z Łotyszem takie numery. W ofensywie Arki szalał za to Nando. Hiszpan szybko minął defensorów gości, wyłożył piłkę do Skhirtladze, a ten popisał się atomowym uderzeniem zza pola karnego. Niestety w środek bramki. Arkowcy byli tak nabuzowani, że ostatnie 10. minut musieli zagrać spokojniej niż dotychczas. Przed szansę miał jeszcze Skhirtladze, który po starciu z Danielem Łukasikiem stracił równowagę. Pierwsza połowa zdecydowanie należała do Arkowców, którzy na dobrą sprawę powinni prowadzić dwoma bramkami. Poza pierwszymi dziesięcioma minutami gra żółto-niebieskich mogła zachwycać.

Druga połowa rozpoczęła się identycznie jak pierwsza. Swoich szans szukali goście i znaleźli. Po dośrodkowaniu Haraslina z prawej flanki, piłkę głową do bramki skierował Paixao. Po dwóch minutach było już 0:2. Haraslin wygrał pojedynek z Wawszczykiem, wyłożył piłkę Arturowi Sobiechowi, a ten zdobył drugą bramkę. Po kiepskim początku drugiej części spotkania, Arka straciła chęci do gry. Blisko strzelenia bramki samobójczej był Błażej Augustyn, ale w porę wyciągnął się Kuciak. Podopieczni Piotra Stokowca nie pozostawali dłużni w ofensywie. Artur Sobiech w bardzo prosty sposób poradził sobie z asystą Christiana Maghomy, a z jego dośrodkowania mógł skorzystać Paixao, ale na posterunku stał Steinbors. Długimi momentami mecz był bardzo nudny, ale na pomoc przyszedł Nalepa, który dośrodkował z rzutu wolnego w taki sposób, że nikt nie zdołał przeciąć - również Kuciak. Akcja była jeszcze sprawdzana na VARze, ale decyzja została podtrzymana. Czy to zwiastowało większe emocje? Jak najbardziej. Dwie minuty później, po ogromnym zamieszaniu w polu karnym przyjezdnych, futbolówka ponownie wpadła do siatki. Ponownie VAR. Tym razem arbiter musiał iść do monitora, a decyzja była zgoła inna niż w poprzedniej sytuacji. Faul Skhirtladze na Kuciaku i piłka dla gości. Zmieniło się jednak nastawienie żółto-niebieskich, którzy zobaczyli, że w tym meczu można jeszcze zdobyć bramkę. Arka atakowała ile sił w nogach. Podopieczni Piotra Stokowca czekali na kontry. Najwięcej radości sprawił jednak Marko Vejinović, który mocnym uderzeniem zza pola karnego strzelił bramkę na wagę remisu. W dodatku Żarko Udovicić - który po symulowaniu znajdował się poza boiskiem - został ukarany czerwoną kartką za popchnięcie sędziego technicznego. Żółto-niebiescy starali się jeszcze zagrozić przyjezdnym, z rzutu wolnego próbował Michał Nalepa, ale ostatecznie mecz skończył się remisem, z którego trzeba być zadowolonym, bo zobaczyliśmy zupełnie inną Arkę niż w poprzednich kolejkach.

Aleksandar Rogić wspominał na konferencjach prasowych, że mecze derbowe są inne kalibru niż zwykłe spotkania ligowe. Cieszył się, że to będzie jego pierwsze w nowej roli. Cieszyć mogą się również kibice żółto-niebieskich, bo zobaczyliśmy nowe oblicze drużyny. Takie, które pokazuje, że jest potencjał, który należy w odpowiednim momencie uwolnić. Wspomniał o tym również szkoleniowiec, który stwierdził, że przejęcie nowego zespołu to proces, czasami długotrwały. Aleksandar Rogić pokazał, że potrafi rozmawiać z piłkarzami w tym samym języku i trzeba dać mu czas. Z perspektywy kibica należy szanować remis przeciwko drużynie, która w tym momencie jest silniejsza piłkarsko, ale trzeba wziąć poprawkę na sytuacje, które miały miejsce w pierwszej połowie. W takich momentach, w których znaleźli się Michał Nalepa i Davit Skhirtladze trzeba być w pełni skoncentrowanym i to wykorzystać. Niemniej jednak zdobyty punkt jest bardzo ważny w kontekście zmniejszenia dystansu do grupy, która próbuje uciec od strefy spadkowej.