Rafał Siemaszko ma już na koncie 99 meczów w żółto-niebieskich barwach. Jeżeli trener Leszek Ojrzyński zdecyduje się w niedzielę na posłanie w bój filigranowego napastnika, będzie to dla Siemaszki jubileuszowy, setny występ w Arce.
Urodzony w Wejherowie wychowanek Orkanu Rumia trafił do grającej w ekstraklasie Arki przed sezonem 2010/11. Niespełna 24-letni wtedy napastnik w przedniej formacji musiał rywalizować z tabunem obcokrajowców i nie był to dla niego najbardziej udany okres. Siemaszko zadebiutował już w 1. kolejce, wchodząc z ławki w wyjazdowym meczu z Wisłą Kraków, ale jesienią w pierwszej drużynie zagrał tylko 5 meczów, w tym jeden w Pucharze Polski. Wiosną nie było lepiej, a Siemaszko dzielił czas pomiędzy epizodami w ekstraklasie, a występami w Młodej Ekstraklasie. W tamtym sezonie uzbierał w Arce 13 spotkań, ale ani razu nie rozegrał nawet całego meczu. Nie udało mu się też wpisać na listę strzelców. Arka pożegnała się z ekstraklasą, a grający w jej barwach kibic żółto-niebieskich pożegnał się z klubem po zaledwie sezonie.
Powrót do początku. Po odejściu z Arki Siemaszko wrócił do Rumi i ponownie został zawodnikiem Orkanu. Na czwartym poziomie rozgrywek grał więcej i odzyskał skuteczność, zdobywając 11 bramek w sezonie. Potem zaczęła się wędrówka po innych klubach regionu. Najpierw do prowadzonego przez Grzegorza Nicińskiego Gryfa Wejherowo (23 gole w ciągu dwóch sezonów w II lidze), a następnie do Chojniczanki Chojnice. W tym ostatnim klubie grał pół na pół - zanotował 16 ligowych meczów w pierwszym składzie i 15 z ławki rezerwowych. Dobra postawa, w tym 6 zdobytych bramek sprawiły, że nadarzyła się okazja ponownego spróbowania swoich sił w Gdyni.
24 czerwca 2015 roku Rafał Siemaszko podpisał kontrakt z Arką. Klub postanowił wzmocnić swoje żółto-niebieskie DNA sprowadzając zawodników, którzy grali w Arce, bądź byli z klubem emocjonalnie związani. Do klubu trafił w tamtym okienku także Miroslav Bożok, a wkrótce dołączyli choćby Mateusz Szwoch czy Dariusz Formella. Po powrocie "Siemy" do Arki pisaliśmy:
Wydaje się, że jak nikt inny zasłużył na jeszcze jedną szansę w Arce. Jeśli trener Grzegorz Niciński wykorzysta jego umiejętności równie dobrze jak podczas pracy w Gryfie, możemy mieć tym razem większą pociechę z "Małego" niż 4 lata temu.
Tak też się stało. Siemaszko pokonał bramkarza rywali już w pierwszym meczu po powrocie, trafiając do siatki w meczu pucharowym z Pogonią Siedlce. Serię kontynuował w 1 i 2. kolejce pierwszej ligi gdy strzelał gole rywalom do awansu - Zawiszy Bydgoszcz i Wiśle Płock. Sezon zakończył z ośmioma trafieniami we wszystkich rozgrywkach. Odchodząc z Gdyni smucił się z powodu spadku, wracając świętował awans do ekstraklasy.
O ile na poziomie pierwszej ligi "Siema" dość często pojawiał się na boisku w wyjściowym składzie, o tyle na początku ponownej przygody z ekstraklasą, trener Grzegorz Niciński widział w Siemaszce super rezerwowego. Rafał grał od pierwszej minuty w meczach Pucharu Polski, w ekstraklasie regularnie (jesienią 15 razy) wchodził na boisko z ławki rezerwowych. Debiutanckiego trafienia w ekstraklasie doczekał się w 3. kolejce, gdy pokonał Wojciecha Skabę z Ruchu Chorzów. Miejsce w pierwszej jedenastce dostał dopiero w grudniowym meczu z Jagiellonią i odwdzięczył się golem, podobnie jak w kolejnym meczu ze Śląskiem, w którym także zagrał od początku. Trafił w dwóch ostatnich meczach roku, trafił w dwóch pierwszych kolejnego, choć ponownie rozpoczynał te spotkania z pozycji siedzącej. Do maja uzbierał w tamtym sezonie 31 meczów i 10 goli we wszystkich rozgrywkach, co już było imponującym wynikiem, a najlepsze miało dopiero nadejść.
2 maja 2017 roku, ok. godziny 18:20 na Stadionie Narodowym w Warszawie Siemaszko przechytrzył obrońców Lecha Poznań, dopadł do piłki dośrodkowanej przez Adama Marciniaka i pokonał Jasmina Buricia w finale Pucharu Polski. W 78. meczu w barwach Arki zdobył prawdopodobnie najważniejszą bramkę w piłkarskiej karierze, a po końcowym gwizdku mógł wznieść upragniony puchar. Końcówka tamtego sezonu to utrzymanie w ekstraklasie, ale też mniej przyjemne momenty, jak wtedy gdy Rafał zdobył bramkę ręką w meczu z Ruchem Chorzów. To zachowanie obiektywnie zasługiwało na krytykę, ale nie na nagonkę, która rozpoczęła się po meczu. Po zakończeniu rozgrywek nie było pewne czy Siemaszko zostanie w Gdyni. Napastnik miał propozycje zza granicy, ale ostatecznie udało się osiągnąć porozumienie w sprawie nowej umowy.
W tym sezonie "Siema" wciąż pozostaje jednym z czołowych piłkarzy żółto-niebieskich. Zdobył Superpuchar, zadebiutował w kwalifikacjach Ligi Europy i zdobył zwycięską bramkę w meczu z Midtjylland. Jest najlepszym strzelcem drużyny z 5 bramkami w 15 meczach, a w ostatnich pięciu meczach ekstraklasy wychodził na plac gry w podstawowym składzie. Jeśli ominą go urazy (a do tej pory omijały), znów będzie jedną z kluczowych postaci żółto-niebieskich.
Droga kariery Rafała Siemaszki jest bardzo filmowa. Chłopak z regionu, który długo pracował na swoją szansę, trafił do wymarzonego klubu, by mocno się rozczarować. Mimo, że w pewnym momencie zdecydował się dorabiać w stoczni, jednocześnie walczył o kolejną okazję do spełnienia marzeń. Skorzystał z niej i doświadczył momentów, które jeszcze parę miesięcy wcześniej wydawały się nieprawdopodobne, zapisując na stałe w historii Arki.
Do tego niezmiennie imponuje. Znakiem firmowym stało się znakomite ustawianie w polu karnym, które pozwoliło mu strzelić kilka goli po dostawieniu nogi do podania kolegów lub przechytrzyć wyższych o głowę obrońców. Potrafi zagrać kombinacyjnie, ale największe wrażenie robi to, jak mimo niewielkiego wzrostu zdobywa tyle bramek głową. Tak trafiał do siatki w tym sezonie w meczach z FC Midtjylland, Śląskiem Wrocław, Wisłą Kraków i Piastem Gliwice.
W niedzielę szansa na setny występ w Arce. Ostatni mecz z Jagiellonią Białystok w Gdyni oznaczał dla "Siemy" powrót do wyjściowego składu. Liczymy na to, że w najbliższym uświetni jubileusz bramką. Najlepiej dającą zwycięstwo żółto-niebieskim.
Rafał Siemaszko w Arce Gdynia:
99 meczów: 53 w ekstraklasie, 31 w I lidze, 12 w Pucharze Polski, 1 w Superpucharze, 2 w Lidze Europy
27 goli: 13 w ekstraklasie, 7 w I lidze, 6 w Pucharze Polski, 1 w Lidze Europy
46 meczów w wyjściowym składzie, 53 z ławki rezerwowych
4923 minuty (49,7 minuty na mecz, gol co 182 minuty)
11 żółtych i 1 czerwona kartka