Arka Gdynia - Jagiellonia Białystok 0:2 (Sheridan 75', Klimala 86')
Arka: Kacper Krzepisz - Tadeusz Socha, Christian Maghoma, Luka Marić (87' Damian Zbozień), Adam Marciniak - Michał Nalepa, Adam Deja, Michał Janota - Luka Zarandia (79' Marcus da Silva), Maciej Jankowski, Nabil Aankour (79' Rafał Siemaszko)
Jagiellonia: Grzegorz Sandomierski - Guilherme, Nemanja Mitrović, Ivan Runje (46' Lukas Klemenz), Bodvar Bodvarsson - Przemysław Frankowski, Taras Romanczuk, Marko Poletanović, Mateusz Machaj (67' Martin Pospisil), Karol Świderski (60' Cillian Sheridan) - Patryk Klimala
Żółte kartki: Bodvarsson, Frankowski
Czerwona kartka: Deja
Jagiellonia od pierwszego gwizdka sędziego próbowała szanować piłkę i grać mądrze, ale bardzo dobrze w defensywie spisywała się Arka, nie dając rozwinąć skrzydeł przyjezdnym. Z biegiem czasu coraz więcej z gry mieli żółto-niebiescy, ale brakowało ostatniego podania. Mimo odpowiedzialnej gry w środkowej części boiska, podopieczni Zbigniewa Smółki popełniali błędy w obronie. Jednym z nich była strata Luki Maricia we własnym polu karnym. Futbolówkę dograną wzdłuż linii bramkowej znakomicie wybił Christian Maghoma, czym uchronił Arkę od straty bramki. Dzisiejszego wieczora, pozyskany z Tottenhamu Hotspur obrońca był prawdziwą ostoją. W 33. minucie po wrzutce z prawego skrzydła ponownie Maghoma uratował Arkowców przed stratą bramki, w ostatniej chwili wyprzedzając Patryka Klimalę. Mimo kiepskiej dyspozycji w ofensywie, to żółto-niebiescy pierwsi stworzyli sobie znakomitą sytuację do zdobycia bramki. Dośrodkowanie z rzutu różnego, przedłużenie przez Adama Marciniaka i nabiegający na długi słupek Tadeusz Socha nie zdołał dosięgnąć piłki. Znaczna przewaga w posiadaniu piłki oraz mądrzejsze budowanie akcji od rywali nie przyniosły Arkowcom żadnych profitów do przerwy. Kulą u nogi okazała się skuteczność. Na 5 strzałów zaledwie jeden trafił w światło bramki, ale większych problemów nie miał z nim Grzegorz Sandomierski.
Druga połowa rozpoczęła się niemal identycznie jak pierwsza. Niemrawe ataki Arki bez żadnych konkretów. Posiadanie piłki, które o niczym nie świadczyło. Obie drużyny grały jakby za 3 dni czekał na nie mecz w Lidze Mistrzów, więc ten chcą skończyć jak najmniejszym nakładem sił. Ospałą atmosferę mógł przełamać Maciej Jankowski, który dobrze przyjął futbolówkę w polu karnym, obrócił się, ale strzelił w środek bramki i to zbyt lekko, żeby zrobiło to na Sandomierskim jakiekolwiek wrażenie. W 70. minucie przed kolejną znakomitą okazją stanęli goście. Strzał zza pola karnego, z którym problem miał Kacper Krzepisz. Piłka wyleciała na 5. metr i kiedy wydawało się, że nabiegający zawodnik Jagiellonii skieruje ją do bramki, to kapitalnym wślizgiem popisał się niezastąpiony dzisiaj Maghoma. Pokonanie tak kiepsko grającej drużyny z Białegostoku wydawało się obowiązkiem, ale nic dzisiaj nie ułożyło się po myśli Zbigniewa Smółki. Po bezmyślnym ataku na Bodvara Bodvarssona, Adam Deja został ukarany czerwoną kartka, a zaledwie trzy minuty później piłkę do bramki Arkowców skierował Cillian Sheridan. Tak jak w Białymstoku, tak dzisiaj - Arka zaczęła grać odważniej dopiero kiedy palił jej się grunt pod nogami. Rolę dyrygenta przejął Michał Janota, ale gra w osłabieniu nie pomagała w defensywie. W bramce dwoił się Krzepisz, ale po kolejnym kontrataku piłkę do bramki skierował Klimala. Golkiper żółto-niebieskich dobrze interweniował, ale piłka niefortunnie odbiła się od jednego z obrońców i spadła młodemu zawodnikowi Jagiellonii tuż pod nogi. Do końcowego gwizdka żółto-niebiescy nie byli w stanie stworzyć sobie sytuacji gwarantującej chociażby bramkę kontaktową.
Po bezbarwnym występie w 1/8 finału Pucharu Polski, Arkowcy pogrzebali swoje szanse na trzeci z rzędu finał ulegając Jagiellonii Białystok 0:2. Również po raz trzeci w tym sezonie drużyna ze wschodu okazała się lepsza od żółto-niebieskich. Podopieczni Zbigniewa Smółki nie potrafili powtórzyć fantastycznego występu z poprzedniego meczu w Gdyni. Wydawało się, że goście nie mieli prawa wygrać dzisiejszego spotkania, ale Arkowcy dostosowali się poziomem, a obie bramki straciła grając w osłabieniu. Zasady 1/8 finału Pucharu Polski są proste, przegrywasz - odpadasz. Plany na zdobycie Stadionu Narodowego trzeba odłożyć na przyszły sezon, a w tym pozostaje się skupić na lidze i nie powtórzyć dzisiejszego występu.