Kibice Kolejorza na sobotni mecz w Gdańsku otrzymali 1000 biletów, z czego część trafiła do nas. Wejściówki rozeszły się błyskawicznie – zarówno w szeregach kibiców Lecha, jak i u nas, co spowodowało, że otwarta sprzedaż w ogóle nie była prowadzona. Na kilka dni przed spotkaniem pojawiła się dodatkowa pula biletów i oficjalna liczba kibiców w sektorze gości wyniosła 1150 osób (z czego 100, to my). Do Gdańska docieramy około godziny 19:00 podstawioną SKM-ką wraz z kilkudziesięcioosobową ekipą kibiców Lecha. Wejście po rozdaniu wszystkich dostępnych biletów sprawne, aczkolwiek bardzo drobiazgowe. Lech w przeciwieństwie do ostatniego starcia w Gdańsku, tym razem nie zdecydował się zaprezentować żadnej oprawy, ograniczając się do wywieszenia trzech flag (Miasto złą sławą owiane, Terrormachine i Fanatycy). Na płocie nie mogło także zabraknąć naszej flagi - „Śledzie”. Atmosfera podczas spotkania w sektorze przyjezdnych dobra, szczególnie po przerwie kiedy zawodnicy Kolejorza podwyższają prowadzenie i ostatecznie wygrywają 4-1. Po zakończeniu meczu czekamy kilkadziesiąt minut na otwarcie bram, by do Gdyni wrócić po północy. 6h w „trasie”, większych emocji brak – cieszy triumf Lecha.
Na drugi dzień to my rozgrywaliśmy swój mecz. Bardzo słaba postawa w ostatnich spotkaniach piłkarzy wpłynęła w dużej mierze na frekwencję. Na trybunach zasiadło niespełna 3000 widzów, co stanowi zdecydowanie najgorszy wynik w tym sezonie i można się tylko zastanowić, gdzie podziało się drugie tyle osób obecnych na konfrontacji z Okocimskim? 13. kolejka nie okazała się pechowa, wręcz przeciwnie – w końcu nasi zawodnicy stanęli na wysokości zadania i wygrali. Co oczywiste, kibiców gości nie stwierdzono. Doping chyba najsłabszy od momentu wprowadzenia jasnych zasad na Górce. Jesienny okres daje się odczuć, bowiem barw jakby mniej w porównaniu z ostatnim czasem. Na meczu obecni byli kibice Cracovii i Lecha Poznań. Spotkanie bez echa przechodzi do historii.