Do rywalizacji z Podbeskidziem Arka przystępowała ze świadomością, że wszystko ma w swoich nogach i dwa zwycięstwa w dwóch najbliższych spotkaniach zagwarantują żółto-niebieskim bezpośredni awans do Ekstraklasy. Taka misja jawiła się jako bardzo realna - tym bardziej, że rywalami gdynian w omawianych pojedynkach miały być dwie ostatnie drużyny I ligi. W Bielsku-Białej Wojciech Łobodziński nie zaskoczył swoim wyborem podstawowej jedenastki - do zdrowia wrócił Sebastian Milewski, ale mecz rozpoczął na ławce rezerwowych. Jarosław Skrobacz lukę po wykartkowanym Danielu Mikołajewskim zgodnie z prognozami zdecydował się wypełnić Janem Hlavicą. Szkoleniowiec gospodarzy musiał jednak zmierzyć się jeszcze z kontuzją Bartosza Bidy. Wobec absencji skrzydłowego w pierwszym składzie znalazło się miejsce dla obu zawodników występujących na co dzień na prawej flance - Michał Willmann zajął miejsce na wahadle, a Maksymilian Sitek operował w trójkącie ofensywnym z Maksymilianem Banaszewskim i Miroslavem Iliciciem. Nieoczekiwanie trener Podbeskidzia posadził też na ławce Marcela Misztala, dobierając tym samym bardzo defensywnie zorientowany środek pola złożony z Tomasza Jodłowca i Jaki Kolenca.
Arka mogła objąć prowadzenie już w 24. sekundzie, kiedy Stolc dośrodkował na głowę Czubaka, ale uderzenie snajpera gdynian okazało się zbyt lekkie, by zaskoczyć Procka. Na zakończenie pierwszego kwadransa strzał głową Dobrotki po wrzutce Sidibe minimalnie minęło lewy słupek bramki Podbeskidzia. Cztery minuty później kapitalne otwierające podanie Gojnego wzdłuż linii bocznej trafiło do Kobackiego, ten rozpędził się lewym skrzydłem, poradził sobie z Hlavicą, ściął do środka i uderzył płasko w kierunku dalszego słupka, jednak Procek sparował futbolówkę do boku. W kolejnej akcji Willmann zablokował plecami strzał znajdującego się w doskonałej sytuacji w polu karnym Lipkowskiego, a chwilę później golkiper gospodarzy złapał próbę Sidibe z dystansu. W odpowiedzi Willmann nawinął Gojnego i uderzył sprzed szesnastki, a piłka po rykoszecie od Marcjanika w niewielkiej odległości przeszła obok lewego słupka Lenarcika. Na zakończenie pierwszego pół godziny gry Banaszewski popracował w środkowej strefie i wypracował pozycję do strzału z dystansu Willmannowi, natomiast prawy wahadłowy Podbeskidzia spudłował wyraźnie. W 34. minucie Arka wyprowadziła świetną kontrę, nastąpiła wymiana podań na linii Czubak - Skóra - Stolc - Kobacki, ten ostatni miał doskonałą okazję w polu karnym, ale strzelił obok słupka. Żółto-niebiescy nie ustawali w atakach. Marcjanik próbował szczęścia głową po dośrodkowaniu Kobackiego z rzutu rożnego, ale przeniósł futbolówkę nad poprzeczką. W ostatniej minucie regulaminowego czasu pierwszej połowy Kobacki ograł Willmanna, zszedł do środka i po raz kolejny uderzył celnie, jednak Procek i tym razem skutecznie interweniował. Do przerwy przy Rychlińskiego goli nie oglądaliśmy.
W drugiej połowie nieoczekiwanie jako pierwsi większe zagrożenie wygenerowali gospodarze. W 51. minucie Jodłowiec oddał kapitalny strzał z 25 m zmierzający w okienko bramki Lenarcika, natomiast golkiper żółto-niebieskich wykazał się fenomenalną paradą. Niedługo później doszło do zderzenia Kobackiego z Gojnym i o ile lewoskrzydłowemu na szczęście nie stało się nic groźnego, o tyle boczny obrońca poważnie uszkodził sobie rękę i musiał opuścić murawę z kontuzją, która nie wyglądała dobrze - wstępna diagnoza to złamanie kości łokciowej. Już bez ,,Goja" drużyna musiała radzić sobie dalej. W 59. minucie Lipkowski ładnie rozprowadził akcję i dograł do znajdującego się w lewym narożniku szesnastki Stolca, jednak Procek złapał piłkę po próbie bocznego defensora. W kolejnych minutach konstruowanie akcji szło gdynianom jak po grudzie. W 75. minucie Kobacki centrował z lewego skrzydła, Czubak zdjął futbolówkę z głowy Marcjanika, a ta przeszła obok słupka. Pięć minut później sędzia Idzik postanowił zamanifestować całemu światu swoje fochy i w kilka sekund pokazał Milewskiemu dwie żółte, a w konsekwencji czerwoną kartkę - pierwsze napomnienie miało miejsce za protesty ,,Milesia", drugie za ironiczne klaskanie w stronę arbitra. Grająca w dziesiątkę Arka nic sobie nie zrobiła z widzimisię życiowego frustrata z gwizdkiem. W 84. minucie nieprawdopodobna bomba Sidibe z 30 m trafiła w poprzeczkę bramki bielszczan. Cztery minuty później Navarro strzelał z rzutu wolnego sprzed pola karnego, jednak skierował futbolówkę wprost w Procka. W doliczonym czasie gry zagrożenie pod bramką gospodarzy budował głównie Gaprindaszwili - najpierw w drugiej dorzuconej minucie Gruzin strzelał po indywidualnej akcji (bramkarz miejscowych z trudem odbił piłkę), a potem w piątej rozprowadził kontratak i dograł do Czubaka, który jednak uderzył bardzo niecelnie. Pomiędzy obiema sytuacjami miał jeszcze miejsce niecelny strzał głową Ilicicia, natomiast to wszystko nie wpłynęło na ostateczny rezultat. W Święto Konstytucji 3 Maja goli w Bielsku-Białej nie oglądaliśmy.
Arka zagrała przy Rychlińskiego przeciętny mecz. Na murawie dominowała zdecydowanie, ale ta przewaga nie przekładała się na stuprocentowe sytuacje i trzeba było szukać strzałów raczej z mniej przygotowanych pozycji. Do tego mocno szwankowała w piątek skuteczność. Wydawało się, że przeciwko drugiej najsłabszej defensywie w lidze, która straciła w tych rozgrywkach już 50 bramek, gdynianie urządzą sobie festiwal strzelecki, natomiast tym razem podopieczni Wojciecha Łobodzińskiego nie potrafili przełamać anemiczności, z którą się zmagali. Najgorsze wiadomości z Bielska dotyczą jednak personaliów - trzeba bowiem nastawić się na wypadnięcie z gry Dawida Gojnego do końca sezonu, a dwie żółte kartki Sebastiana Milewskiego powodują, że środkowy pomocnik jest zagrożony pauzą w derbach Trójmiasta. Strata punktów z Podbeskidziem skomplikowała też sprawę wcześniejszego zapewnienia sobie awansu - na ten moment, by świętować Ekstraklasę w meczu z Zagłębiem Sosnowiec w Gdyni, trzeba liczyć na potknięcia GKS-u Tychy i GKS-u Katowice w rozpoczętej kolejce. Upragniony cel nadal jest jednak blisko, więc nie należy załamywać rąk, tylko konsekwentnie robić swoje, ciężko pracować i walczyć. W następną niedzielę o 12:40 Arka zagra u siebie z Zagłębiem Sosnowiec.
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Arka Gdynia 0:0
Podbeskidzie: Procek - Hlavica, Senić, Tomasik - Willmann, Jodłowiec, Kolenc (81' Misztal), Martinaga (46' Bernard) - Sitek (81' Abate), Banaszewski (72' Zając) - Ilicić.
Arka: Lenarcik - Stolc, Marcjanik, Dobrotka, Gojny (57' Navarro) - Skóra (87' Gaprindaszwili), Borecki, Lipkowski (65' Milewski), Sidibe, Kobacki - Czubak.
Żółte kartki: Hlavica, Tomasik, Jodłowiec - Navarro, Milewski x2.
Czerwona kartka: Milewski.
Sędzia: Piotr Idzik (Poznań).
Frekwencja: 2423.