4 września na Stadionie Miejskim w Gdyni Arka rozbiła GKS Tychy 5:0. Po dwa gole strzelili wtedy Omran Haydary i Karol Czubak, a swoją jedyną bramkę w żółto-niebieskich barwach zdobył także Mateusz Stępień. Od tamtego czasu przez następnych 7 miesięcy gdynianie wygrali na własnym boisku tylko dwa mecze, a bezpośrednio po potyczce z tyszanami rozpoczęła się passa jedenastu spotkań z rzędu bez czystego konta. Nokautujący triumf, który miał stanowić motor napędowy kolejnych tygodni, stał się przykrym punktem odniesienia dla pojawiających się ze smutną regularnością frustracji kibiców Arki. Mamy nadzieję, że tym razem będzie inaczej – przed podopiecznymi Hermesa misja zwycięstwa z GKS-em i niepopsucia swoim fanom świąt wielkanocnych. O trzy punkty nie będzie jednak łatwo, bo zielono-czarno-czerwonych właśnie objął bardzo solidny fachowiec, Dariusz Banasik. Czy gdynianie będą w stanie zerwać z demonami ostatnich tygodni i dać kibicom w tej rundzie jakąś radość? W Wielką Sobotę o 15:00 Arka gra w delegacji z GKS-em Tychy.
Przez ostatnie lata tyszanie – podobnie jak poprzedni rywal żółto-niebieskich, GKS Katowice – zdążyli sobie wyrobić opinię typowego zespołu środka tabeli. Przed kolejnymi sezonami, kiedy kibice analizowali kadry i możliwości poszczególnych ekip w kontekście zbliżającego się sezonu, tyski GKS w ciemno był umieszczany wyraźnie poniżej baraży i gładko powyżej strefy spadkowej. Podobnie przebiegają zresztą aktualne rozgrywki. Po rundzie jesiennej zielono-czarno-czerwoni plasowali się na 11. miejscu. W ich składzie nie doszło zimą do rewolucji – z klubu odeszli co prawda Kamil Kargulewicz, Gracjan Jaroch czy Tomas Malec, ale w tej kampanii wszyscy pełnili już w drużynie rolę marginalną. Wzmocniono za to środek obrony Jakubem Tecławem ze Stomilu Olsztyn, a z Legii Warszawa wypożyczono 21-letniego prawoskrzydłowego Kacpra Skibickiego. Do tego wygrano przeciąganie liny z Lechią Gdańsk o Jana Biegańskiego, który w rundzie jesiennej był wypożyczony do Tychów z gorszej części Trójmiasta, przed okresem przygotowawczym Lechia skróciła wypożyczenie i nakazała 20-latkowi wracać do Gdańska, ale po obozie w Turcji działacze blado-zgniłych zdecydowali się jednak na ponowne odstąpienie defensywnego pomocnika do I ligi. Wszystko zapowiadało się obiecująco w kontekście nachodzącej wiosny. Tymczasem dyspozycję tyszan w 2023 roku szybko obnażyły w sposób brutalny suche liczby. Do rundy rewanżowej zespół z Górnego Śląska przystępował ze stratą jednego punktu do Wisły Kraków. Dwa miesiące później Wisła jest trzecia, GKS jedenasty, a obie ekipy dzieli aż 15 oczek. Remis, dwie porażki, wymęczone zwycięstwo ze słabym Zagłębiem Sosnowiec, kolejne dwie porażki… Sześć meczów i głowa Dominika Nowaka została ścięta. Trzeba jednak przyznać, że przy ul. Edukacji przy wyborze nowego szkoleniowca mocno się postarano. Na Górny Śląsk sprowadzono bowiem fachowca wysokiej klasy Dariusza Banasika, który od niezrozumiałego zwolnienia z Radomiaka pozostawał bez pracy, ale miał prawo oczekiwać telefonów bardziej od prezesów klubów z Ekstraklasy aniżeli włodarzy drużyn z jej zaplecza. 49-latek rozpoczął pracę w GKS-ie formalnie od poniedziałku, a w wyjazdowym meczu z Resovią zielono-czarno-czerwonych poprowadził tymczasowy trener Przemysław Pitry. To starcie tyszanie wygrali 1:0, więc w dobrych humorach pod wodzą nowego sternika mogli przygotowywać się do konfrontacji z Arką. Jeżeli chodzi o taktykę najbliższego rywala żółto-niebieskich, to trener Nowak żonglował ustawieniami 3-4-2-1 i 4-3-3. Nie wiemy, na który wariant zdecyduje się Banasik, a być może wymyśli przecież zupełnie nowy plan. Doświadczenie nauczyło nas jednak, że przeciwko gdynianom szkoleniowcy w I lidze najczęściej decydują się na bardziej defensywne ustawienie. W takim wypadku raczej GKS rozpocznie w 3-4-2-1, z bardzo dobrze znanym w Gdyni Konradem Jałochą w bramce i Nemanją Nediciem, Jakubem Tecławem oraz Dominikiem Połapem lub Petrem Buchtą w łańcuchu defensywnym. Na prawym skrzydle wybiegnie 19-letni Krzysztof Machowski lub Kacper Skibicki, a lewe zostanie obstawione przez najważniejszego zawodnika w składzie tyszan, Krzysztofa Wołkowicza (5 goli i 5 asyst w tym sezonie). Środek pola będzie usposobiony defensywnie, bo znajdą się w nim Jan Biegański i Wiktor Żytek (5 bramek w tej kampanii). Za kreowanie akcji ofensywnych odpowiedzialni będą Mateusz Czyżycki (7 goli i 3 ostatnie podania w bieżących rozgrywkach) lub Antonio Dominguez (5 asyst) oraz Mateusz Radecki ustawieni za plecami wysuniętego napastnika – Daniela Rumina (4 gole i 4 asysty) lub Patryka Mikity (3 bramki i 2 ostatnie podania). Gdyby Banasik zdecydował się jednak na bardziej ofensywne 4-3-3, to Wołkowicz zostanie wycofany na lewą obronę (co absolutnie nie oznacza, że będzie rzadziej pojawiał się pod polem karnym Arki), a w pomocy i ataku powstaną dwa trójkąty. Do pierwszego trener dobierze trzech piłkarzy z piątki: Żytek, Biegański, Radecki, Czyżycki, Dominguez, natomiast do drugiego – z czwórki: Machowski, Skibicki, Mikita, Rumin. Jak widać, niewiadomych w kontekście wyjściowej jedenastki GKS-u jest sporo. Mniej widać ich w temacie silnych i słabych stron. Tutaj moglibyśmy mówić o kryptonimie ,,Szwajcaria”. Tyszanie pod bramką rywala potrafią być precyzyjni jak w szwajcarskim zegarku, umieją wygrywać wysoko z ogórkami (5:0 ze Skrą i Sandecją), natomiast ich defensywa jest dziurawa jak ser szwajcarski – świadczy o tym 38 straconych goli czy chociażby 0:5 w Gdyni. Mówimy tu o czwartej najsłabszej obronie w I lidze. W sobotę trzeba to koniecznie wykorzystać. Przy ul. Edukacji ostatnio w gabinetach aż wrze, bo w Wielki Czwartek doszło do zmiany właściciela GKS-u – od tej pory większościowym akcjonariuszem klubu stała się spółka Tychy Investment Company Limited z Brytyjskich Wysp Dziewiczych.
Arka natomiast jak tlenu potrzebuje efektownego przełamania. Może być o nie o tyle łatwiej, że gra na wyjeździe, a nie na zaklętym terenie Stadionu Miejskiego w Gdyni, gdzie żółto-niebieskim gra się najciężej w Polsce. Nie należy jednak oczekiwać tak widowiskowego triumfu, jak wrześniowe 5:0 – zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że w szeregach gdynian poziom sportowy uprawniający do mówienia o walce o awans prezentuje obecnie jedynie Karol Czubak. Autor 17 goli w tym sezonie w klasyfikacji strzelców traci tylko jedną bramkę do prowadzącego Luisa Fernandeza i gorąco wierzymy, że ,,Czubiemu” uda się w tej kampanii sięgnąć po koronę. Mamy nadzieję, że do jego formy spróbują wreszcie doskoczyć też koledzy z drużyny. Podopieczni Hermesa znajdują się jeszcze na pozycji gwarantującej baraże, ale jeśli nie ruszą dupy, żeby zacząć grać na miarę aspiracji i wygrywać choćby z niżej klasyfikowanymi zespołami, to za kilka tygodni sytuacja zrobi się już tragiczna. W sobotę do kadry żółto-niebieskich po pauzie za kartki wróci Adrian Purzycki, ale karencja stanie się z kolei udziałem byłego gracza GKS-u Huberta Adamczyka, więc w wyjściowym składzie prawdopodobnie znów obejrzymy Luana Capanniego. Być może w pierwszej jedenastce ponownie pojawi się Kacper Skóra, który w zeszłym tygodniu zmagał się z chorobą. Bilans spotkań pomiędzy obiema drużynami zdecydowanie sprzyja Arkowcom, którzy wygrywali 13 razy przy 6 triumfach GKS-u. Liczby wyraźnie przemawiają za gdynianami także biorąc pod uwagę wyłącznie konfrontacje rozegrane w Tychach – tutaj jest 6:2 dla żółto-niebieskich. By ostatnie dwa miesiące sezonu były dla gdyńskich kibiców emocjonujące, trzeba tę statystykę dalej śrubować.
Mimo wielu powodów do niepokoju, jakich dostarczyli nam zawodnicy Hermesa w minionych kolejkach, pozostają oni faworytem rywalizacji na stadionie przy ul. Edukacji. Nie wymagamy od nich więc niczego więcej niż zwykłe wywiązanie się ze swoich obowiązków. Wykonać robotę w Wielką Sobotę. Wszyscy bardzo potrzebujemy powiewu optymizmu, który spowoduje uśmiechy na twarzach kibiców w Gdyni, tchnie ożywczego ducha, pozwoli zapałać nadzieją na nowe życie. Przed nami święta wielkanocne, w czasie których chrześcijanie celebrują zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa i narodziny do nowego życia wszystkich Jego wyznawców. Oby takie nastroje dopisywały też w gdyńskim obozie po spotkaniu w Tychach, a wiara w pozytywne zakończenie sezonu jeszcze raz zapłonęła gorącym płomieniem w żółto-niebieskich sercach. O Areczko, Areczko, Areczko, ty najlepszych kibiców w Polsce masz!