Do meczu z Chrobrym Arkowcy przystępowali z nastawieniem na czwarte zwycięstwo z rzędu w I lidze i awans na pozycję lidera zaplecza Ekstraklasy. Ryszard Tarasiewicz nie mógł skorzystać z usług kontuzjowanego Martina Dobrotki, którego miejsce w wyjściowym składzie zajął Jerzy Tomal - wobec takiej roszady na środku obrony usadowiono Bartosza Rymaniaka. Na ławkę rezerwowych został też zesłany Mateusz Stępień. W zamian szkoleniowiec żółto-niebieskich postanowił upchnąć w pierwszej jedenastce Huberta Adamczyka i Christiana Alemana. Marek Gołębiewski zaskoczył desygnowaniem od pierwszej minuty Jaki Kolenca w miejscu Patryka Muchy, Patryka Kusztala zamiast Jakuba Górskiego oraz Mateusza Machaja, który zajął pozycję Sebastiana Stebleckiego.

Jako pierwsi groźnie zaatakowali piłkarze przyjezdnych. W 8. minucie strzelał Michalec, jednak to uderzenie poszybowało wysoko nad poprzeczką. W odpowiedzi po próbie Adamczyka futbolówka minimalnie minęła słupek bramki Dybowskiego. Kilka minut później Aleman zagrał świetną piłkę w kierunku Czubaka, a interweniujący Michalec omal nie pokonał własnego bramkarza. Starania Arki znalazły finalizację w 22. minucie. Wtedy Gol po świetnym przechwycie znakomitym podaniem uruchomił stojącego w polu karnym Czubaka, a napastnik gdynian w sytuacji oko w oko z Dybowskim nie dał szans golkiperowi przyjezdnych, dając piłkarzom Tarasiewicza prowadzenie. Goście nie zamierzali jednak odpuścić bez walki. Już siedem minut później podanie Bogusza z lewej strony pola karnego znalazło wykończenie przez Machaja, który załadował futbolówkę pod poprzeczkę i doprowadził do remisu. W 35. minucie oko w oko z Dybowskim stanął Aleman, ale tym razem bramkarz głogowian zdołał sparować to uderzenie do boku. Minutę później było już 2:1 dla gdynian - znakomite podanie Czubaka wyprowadziło Haydary'ego sam na sam z golkiperem Chrobrego, a w tak doskonałej sytuacji Afgańczyk nie mógł się pomylić. Po kolejnych minutach kapitalne zagranie Mandrysza wyprowadziło Bochnaka do sytuacji oko w oko z Krzepiszem, natomiast prawoskrzydłowy pomarańczowo-czarnych w tym doskonałym położeniu trafił w słupek, dzięki czemu do przerwy to Arkowcy prowadzili 2:1.

Druga połowa zaczęła się świetnie dla żółto-niebieskich. W 49. minucie po rzucie rożnym Haydary strzelał sprzed pola karnego, z tym uderzeniem poradził sobie jeszcze Dybowski, ale przy dobitce Marcjanika nie miał nic do powiedzenia i gdynianie podwyższyli prowadzenie do stanu 3:1. Po godzinie gry Krzepisz świetnie sparował na korner próbę Górskiego. Na kwadrans przed końcem wprowadzony na prawe skrzydło Bednarski przedryblował dwóch zawodników gości i strzelił na bramkę Dybowskiego, natomiast kolejny z defensorów zdążył z interwencją głową. Nic jeszcze wówczas nie zwiastowało katastrofy, jaka miała się dokonać w następnych minutach. Jednak już w kolejnej minucie wprowadzony przez Gołębiewskiego z ławki Steblecki otrzymał futbolówkę do nogi od Bochnaka, przebiegł z nią kilkanaście metrów, po czym uderzył sprzed szesnastki, a piłka po rykoszecie od Rymaniaka zatrzepotała w bramce Krzepisza, przez co Chrobry złapał kontakt. Trzy minuty później Czubak wyszedł sam na sam z Dybowskim, ale bramkarz gości wygrał tę rywalizację i futbolówka wyszła na rzut rożny. Po kolejnych dwóch minutach przyjezdni zagrali z okrutną skutecznością - Bochnak zagrał do Stebleckiego, ten znalazł się na skraju pola karnego, łatwo nawinął Milewskiego, po czym fenomenalnym rogalem załadował futbolówkę w narożnik bramki Krzepisza, sensacyjnie doprowadzając do wyrównania. Arka próbowała odpowiedzieć za sprawą Haydary'ego, który zamierzał znaleźć drogę do siatki wkrętką z ostrego kąta z linii końcowej, jednak Afgańczyk minimalnie się pomylił. Głogowianie natomiast nie mieli skrupułów - w pierwszej minucie doliczonego czasu gry Steblecki wpadł w szesnastkę żółto-niebieskich z prawej strony, wstrzelił futbolówkę na przedpole, a tam przed środkowymi obrońcami nagle wyrósł Jóźwiak i z najbliższej odległości pokonał Krzepisza, dając przyjezdnym wygraną.

Mamy do czynienia z kolejną porażką na własne życzenie. To, co odwala Arka w meczach u siebie w tym sezonie, to jest żenada. Staramy się znaleźć jak najładniejsze słowa, by w sposób cenzuralny opisać tę totalną katastrofę, ale tu trzeba mówić o kompromitacji na całej linii. Znów za klęskę odpowiada Ryszard Tarasiewicz, który podejmuje tragiczne decyzje personalne w trakcie spotkania, zdejmując z boiska obu kreatywnych pomocników - zarówno Christiana Alemana, jak i Huberta Adamczyka. Zamiast tego szkoleniowiec proponuje nam rezerwowych graczy na obcych sobie pozycjach - Michała Bednarskiego na prawym skrzydle i Mateusza Kuzimskiego w środku pomocy. To nie miało prawa się obronić. Inna sprawa, że winę za kolejną żałosną porażkę na własnym boisku ponosi rodzina Kołakowskich, która przez całe długie okienko transferowe nie zdołała sprowadzić środkowego obrońcy - w obliczu kontuzji Martina Dobrotki gdyńska defensywa wyglądała na zbudowaną z papieru marną konstrukcję. Dopóki Chrobry nie prezentował niczego nadzwyczajnego w ataku, drużyna Tarasiewicza utrzymywała korzystny rezultat, ale wystarczyło wprowadzić świetnego w ostatnich tygodniach Sebastiana Stebleckiego, by cały ten fikcyjny projekt doszczętnie zrujnować. Arka nie ma w tej chwili krzty jakości, jeśli chodzi o piłkarzy wprowadzanych z ławki rezerwowych. Przed gdynianami stała wielka szansa na fotel lidera I ligi na kolejne dwa tygodnie - zaprzepaścili ją w sposób tragiczny i zrobili to na własne życzenie. Tu jest potrzebny wstrząs, bo to, co robi ten zespół, na dłuższą metę nie gwarantuje jakości. Następny mecz żółto-niebiescy rozegrają w niedzielę 2 października o 15:00 - ich rywalem w potyczce wyjazdowej będzie Puszcza Niepołomice.


Arka Gdynia - Chrobry Głogów 3:4

Bramki: Czubak 22', Haydary 36', Marcjanik 49' - Machaj 29', Steblecki 76' i 81', Jóźwiak 90+1'

Arka: Krzepisz - Tomal, Marcjanik, Rymaniak, Stolc - Adamczyk (71' Bednarski), Milewski, Gol, Aleman (65' Kuzimski), Haydary - Czubak.

Chrobry: Dybowski - Kuzdra, Bougaidis, Michalec (68' Steblecki), Bogusz (68' Hanc) - Bochnak, Kolenc (56' Mucha), Mandrysz, Machaj (90' Jóźwiak), Kusztal (56' Górski) - Wolsztyński.

Żółte kartki: Gol, Tomal - Kolenc.

Sędzia: Karol Arys (Szczecin).

Frekwencja: 4897.