Kiedy w 5. kolejce trwającego sezonu zielono-czarni wygrywali z gdynianami 2:1, wielu kibiców tłumaczyło ten rezultat zaciekłą determinacją towarzyszącą poczynaniom drużyn z dolnej połowy tabeli. Późniejsze wyniki I ligi pokazały jednak, że w rzeczywistości mieliśmy w sierpniu do czynienia z rozstrzygnięciem, które żółto-niebieskim nie miało prawa się przytrafić. Ekipa z Polkowic jest zdecydowanym outsiderem zaplecza Ekstraklasy, a w jej grze klei się bardzo mało. Tymczasem podopieczni Ryszarda Tarasiewicza udanie rozpoczęli rundę wiosenną i wydaje się, że obrali kurs na odrabianie strat do czołówki. By potwierdzić odpowiedni kierunek, tym razem nie mogą ani na chwilę się zawahać. Druga wpadka z tym samym rywalem po prostu nie wchodzi w rachubę. W niedzielę o 15:00 Arka podejmuje w Gdyni Górnika Polkowice.
Obchodzący w tym roku 75-lecie klubu beniaminek celuje w tym sezonie w utrzymanie w I lidze, ale nie jest to batalia usłana różami. Po 21. kolejce zielono-czarni są czerwoną latarnią z bilansem 1 zwycięstwa (zgadnijcie, z kim), 10 remisów i 10 porażek. Do bezpiecznej lokaty tracą 9 punktów. To jest przepaść. W sytuacji tak fatalnego położenia po rundzie jesiennej działacze z ul. Kopalnianej zdecydowali się zimą na zmianę trenera – Pawła Barylskiego na początku grudnia zastąpił Szymon Szydełko. Do wiosennej odsłony polkowiczanie przygotowywali się na własnych obiektach i nie wyjechali poza Dolny Śląsk. W tym czasie odszedł od nich podstawowy środkowy pomocnik Maciej Pałaszewski, który znalazł nowe miejsce do życia w greckim drugoligowym AE Kifissias, ale przede wszystkim najlepszy piłkarz Górnika w rundzie jesiennej, 19-letni prawoskrzydłowy Kajetan Szmyt, którego wypożyczenie zostało skrócone przez Wartę Poznań. Szukając zapełnienia istotnych ubytków z pierwszej jedenastki włodarze klubu z Dolnego Śląska postawili na wzmacnianie pozycji numer sześć i dziewięć. Na Kopalnianą trafiło po dwóch defensywnych pomocników (17-letni Antoni Kozubal wypożyczony z Lecha Poznań oraz 19-letni Damian Makuch z Unii Skierniewice) i napastników (21-letni Szymon Krocz wypożyczony ze Śląska Wrocław oraz 23-letni Egipcjanin Abdallah Hafez z Hutnika Kraków, w którym wcześniej pracował Szydełko). Kolejnym zasługującym na uwagę transferem jest lewoskrzydłowy Szymon Kiebzak pozyskany z GKS-u Katowice. Cała piątka dostała swoje szanse w premierowym spotkaniu rundy, w którym Górnik wyruszył do oddalonego o 20 km od Polkowic Głogowa, by w małych derbach Dolnego Śląska przegrać 0:2. Czerwoną kartkę obejrzał w tej rywalizacji prawy pomocnik Dominik Radziemski, ale ponieważ była ona wynikiem dwóch żółtych kartoników, a łącznie 29-latek ma w tej kampanii na swoim koncie trzy takie napomnienia, to nic nie stoi na przeszkodzie, by w niedzielne popołudnie rozpoczął konfrontację w Gdyni w podstawowej jedenastce. Miejsce po przeciwległej stronie boiska powinien zająć Kiebzak. Wspominamy tu o bokach boiska, ponieważ Szydełko preferuje ustawienie 3-5-2, w którym wahadłowi odgrywają niebagatelną rolę. W wyjściowym składzie Górnika można się też spodziewać bardzo zagęszczonego, nastawionego defensywnie środka pola z Adrianem Purzyckim i Kozubalem oraz ustawionym nieco wyżej Rafałem Karmelitą Bosym. Tercet defensywny powinni utworzyć Makuch oraz bardzo doświadczeni Marcin Biernat i Marek Opałacz, zaś w bramce szkoleniowiec postawi na Jakuba Szymańskiego. Nie prognozujemy częstych wypadów zielono-czarnych pod bramkę Kacpra Krzepisza, ale kiedy będą one już następowały, to zobaczymy współpracę dwóch napastników spośród tria Krocz – Mariusz Szuszkiewicz – Mateusz Piątkowski. Ten ostatni jest najlepszym strzelcem gości niedzielnej rywalizacji, strzelił w tym sezonie już 7 goli – to tyle samo, co Hubert Adamczyk czy Karol Czubak, a jednocześnie to 41% całego dorobku bramkowego Górnika w tym sezonie. Jeśli powiecie, że 17 strzelonych goli to słabe osiągnięcie, to co jednak powiedzieć o 39 bramkach straconych? Polkowiczanie legitymują się najsłabszą defensywą w lidze i ten fakt po prostu musi być przez Arkowców w niedzielę wykorzystany. W jesiennym starciu przy ul. Kopalnianej głównym grzechem żółto-niebieskich była statyczność, powolność, ślamazarność w rozgrywaniu akcji, któremu towarzyszyła indolencja w sytuacjach podbramkowych. Gdynianie wówczas chcieli wygrać mecz na stojąco i boleśnie się na tym przejechali. Mamy nadzieję, że po tamtej lekcji wyciągnęli wnioski. Zielono-czarni wywalczyli w tych rozgrywkach na wyjazdach tylko trzy punkty stanowiące efekt trzech remisów. Arka jest bitym faworytem.
Tym bardziej, że początek wiosny w jej wykonaniu wygląda obiecująco. Gdynianie zagrali kapitalny mecz przeciwko Widzewowi, a następnie odpadli z Pucharu Polski w starciu z Rakowem, ale nie zaprezentowali się w tym spotkaniu źle. Na końcowym wyniku zaważyły indywidualne błędy w obronie. To może być w najbliższych miesiącach częsty problem przyprawiający kibiców o ból głowy, bo po odejściu Arkadiusza Kasperkiewicza i Luisa Valcarce działacze nie uzupełnili braków na bokach defensywy. To z jednej strony może generować kłopoty, zaś z drugiej – zmusza Ryszarda Tarasiewicza do gry systemem z trójką środkowych obrońców i wahadłami. Skoro o tych ostatnich mowa – Olaf Kobacki w pojedynku pucharowym zszedł z boiska ze stłuczeniem, ale w niedzielę powinien być do dyspozycji trenera. W perspektywie całej rundy wiosennej trzeba sobie postawić pytanie o formę fizyczną gdyńskich stoperów – czy 37-letni Martin Dobrotka i 34-letni Gordan Bunoza dadzą radę wytrzymać na wysokiej intensywności trudy sezonu? Nie zamierzamy wzbudzać niepotrzebnych nerwów w tym aspekcie, ale jeśli pytać o takie wątpliwości i ewentualnie modyfikować pierwszą jedenastkę pod kątem następnych tygodni, to zdecydowanie lepiej czynić to przed konfrontacją z Górnikiem Polkowice na własnym boisku niż przed końcówką rozgrywek, choć oczywiście nie zamierzamy lekceważyć przeciwnika. 22 sierpnia po golach Adriana Purzyckiego i Mateusza Piątkowskiego zielono-czarni zanotowali jedyne zwycięstwo w sezonie. By uniknąć podobnego scenariusza, tym razem Arkowcy muszą pokazać cierpliwość w konstruowaniu akcji, dojrzałość, konsekwencję i spokój, ale jednocześnie energię, dynamikę i przebojowość. Powiedzmy sobie szczerze – takie mecze trzeba wygrywać na dużej dawce luzu. Pierwsza kolejka po powrocie do gry ułożyła się idealnie dla zawodników Tarasiewicza, punkty potraciła cała czołówka poza Miedzią. Dzięki temu żółto-niebiescy awansowali na 5. miejsce w tabeli i zmniejszyli stratę do trzeciej Korony do czterech punktów i do drugiego Widzewa do siedmiu oczek.
,,Nic dwa razy się nie zdarza”, jak pisała Wisława Szymborska. My też nie bierzemy pod uwagę scenariusza, w którym Arka drugi raz w sezonie traci punkty z najsłabszą drużyną w lidze. Oczywiście Górnikowi trzeba oddać szacunek – jest to zespół zbudowany z zawodników nieprzypadkowych, potrafiących grać w piłkę, ogranych na poziomie centralnym lub nieźle rokujących. Polkowiczanie będą mieli w niedzielę swoje argumenty, ale różnica klas między obiema ekipami wyraźnie przechyla się jednak na stronę żółto-niebieskich. Oczekujemy od gdynian stuprocentowego zaangażowania, wyraźnego potwierdzenia swojej jakości, przekonującej i ofensywnej gry. By walczyć o najwyższe cele, trzeba swoje aspiracje stemplować właśnie w zmaganiach z drużynami środka i dołu tabeli. Nasz święty klub, MZKS, będziemy przy nim aż po życia kres!