Ryszard Tarasiewicz w debiucie w roli trenera Arki zdecydował się na powrót do ustawienia z czwórką obrońców. Przed defensywnym kwartetem od pierwszego gwizdka biegała piątka pomocników, a osamotnionym napastnikiem od początkowych minut był Maciej Rosołek. Z kolei Dawidowi Kroczkowi wypadł ze składu podstawowy defensywny pomocnik Bartłomiej Wasiluk. Ten problem szkoleniowiec gości zdecydował się rozwiązać cofnięciem niżej Marka Mroza. Na szpicy rzeszowian spotkanie rozpoczął Sebastian Strózik, który pojawił się w wyjściowej jedenastce w miejsce pełniącego tę rolę w ubiegłych kolejkach Jakuba Wróbla.

Potyczkę lepiej zaczęli przyjezdni. Resovia miała przewagę optyczną, częściej gościła na połowie Arki, ale z wyższego procenta posiadania piłki niewiele wynikało. Arkowcy postawili tym razem nie na wrażenia artystyczne, a na konkretność. W 18. minucie Bednarski spróbował uderzenia sprzed pola karnego, a piłka po rykoszecie wyszła na rzut rożny. Z kornera dośrodkował Aleman, do strzału głową doszedł Dobrotka, ale nieczysto trafił w futbolówkę i ta poleciała w kierunku linii bocznej. Ekwadorczyk ją zebrał, po czym ponowił centrę, znów szukając głowy Dobrotki. W starciu ze Słowakiem interweniował Jaroch, ale uczynił to na tyle niefortunnie, że wybił piłkę wprost pod nogi znajdującego się na trzynastym metrze Adamczyka, a środkowy pomocnik momentalnie uderzył prawą nogą w krótki róg i futbolówka zatrzepotała w siatce. Arka stosunkowo szybko objęła więc prowadzenie, a dziesięć minut później było już 2:0. Kasperkiewicz podał do Kobackiego, a 20-latek chwilę później wprawił w stadion w osłupienie. Nawinął Adamskiego jak dzieciaka z drugiej ,,be", zszedł do środka i lewą nogą huknął z 20 m w samo okienko bramki Pindrocha. Niebywałe show młodego skrzydłowego, bramka z cyklu ,,stadiony świata". W 36. minucie było groźnie po rzucie wolnym wykonywanym przez Alemana. Pięć minut później znów pokazał się Ekwadorczyk, tym razem znakomicie napędzając akcję żółto-niebieskich po przechwycie w środku pola i znajdując podaniem osamotnionego Rosołka. Wypożyczony z Legii napastnik znalazł się w sytuacji sam na sam z Pindrochem, miał tyle czasu, że mógłby spokojnie przeczytać zapowiedź dzisiejszego spotkania na naszej stronie, ale on tę chwilę zmarnował w sposób karygodny - po chwili był już przy nim Podhorin, który utrudnił mu uderzenie, a słowacki golkiper Resovii nie miał z nim najmniejszych problemów. W drugiej minucie doliczonego czasu gry sprzed szesnastki szczęścia próbował jeszcze Bednarski, jednak skierował futbolówkę w środek bramki. Do przerwy Arka prowadziła 2:0.

Początek drugiej połowy przebiegał pod dyktando gdynian. W 51. minucie ładną akcję przeprowadził trójkąt Adamczyk - Aleman - Kobacki, ostatecznie strzelał ten ostatni, ale Pindroch był na posterunku. Dwie minuty później wypożyczony z Atalanty skrzydłowy idealnie dośrodkował z prawej flanki, jednak Rosołek spóźnił się do piłki. Chwilę potem golkiper rzeszowian uprzedził Adamczyka po zagraniu Valcarce z lewej strony. W 70. minucie na bramkę Arki groźnie uderzał Gvozdenović, ale Kajzer świetnie interweniował. Poszła kontra, Aleman ruszył lewym skrzydłem i dograł do stojącego w szesnastce Czubaka, 21-latek strzelił obok bramkarza, jednak lecącą do bramki futbolówkę w ostatniej chwili wybił jeden z obrońców gości. Kilka minut później Kajzer wyśmienicie obronił mocne uderzenie z dystansu Eizencharta. W 86. minucie Szymkiewicz sprzed pola karnego strzelił metr obok lewego słupka bramki Arki. Minutę później Memić doskonale dograł na lewą stronę do Siemaszki, który wyszedł sam na sam z Pindrochem, ale przegrał pojedynek ze Słowakiem. Więcej emocji w Gdyni już nie mieliśmy. Arka wygrała z Resovią 2:0.

Żółto-niebiescy zagrali w sobotę niezłe spotkanie, pokazując więcej ruchu, luzu i swobody niż w poprzednich kolejkach. Przez większość meczu przeważali na murawie, mieli pojedynek pod kontrolą, a co najważniejsze - znów zademonstrowali skuteczność, dwukrotnie kłując gości. Mamy nadzieję, że odblokowanie ofensywy potwierdzi się w następnych tygodniach. Widać też, że ustawienie z czwórką obrońców daje drużynie więcej pewności pod własną bramką i każdy z zawodników tylnej formacji odczuwa większy komfort w tym systemie. Bardzo dobre zawody rozegrali po raz kolejny Hubert Adamczyk i Olaf Kobacki, co zresztą potwierdzili golami. Korzystnie wyglądał też nareszcie środek pola z Sebastianem Milewskim, Michałem Bednarskim i Christianem Alemanem. Katastrofalnie zaprezentował się natomiast Maciej Rosołek, który marnował wyborne okazje i miał problemy nawet z celnym podaniem piłki do najbliżej ustawionego kolegi. W tabeli I ligi gdynianie awansowali na 4. miejsce, choć przeskoczyć ich mogą jeszcze Sandecja, Podbeskidzie i ŁKS. Cieszy natomiast odrobienie w tej kolejce dwóch punktów do Miedzi, Korony i Tychów. Nic jeszcze nie jest stracone, nawet w kontekście awansu bezpośredniego. Oby przybycie nad morze Ryszarda Tarasiewicza okazało się nowym otwarciem i powiewem świeżości, który popchnie żółto-niebieskich do spektakularnego marszu w górę tabeli. We wtorek o 13:30 Arka gra w Pucharze Polski z Lechią Zielona Góra na wyjeździe.


Arka Gdynia - Resovia Rzeszów 2:0

Bramki: Adamczyk 18', Kobacki 28'

Arka: Kajzer - Kasperkiewicz, Marcjanik, Dobrotka (75' Memić), Valcarce - Kobacki (80' Stępień), Milewski, Bednarski, Aleman (75' Siemaszko), Adamczyk - Rosołek (65' Czubak).

Resovia: Pindroch - Jaroch, Podhorin, Kubowicz, Adamski (82' Ostrowski) - Pietraszkiewicz (61' Eizenchart), Soljić, Mróz (61' Szymkiewicz), Antonik (69' Gvozdenović), Mikulec - Strózik (82' Hebel).

Żółte kartki: Aleman, Bednarski - Soljić, Jaroch, Kubowicz, Hebel.

Sędzia: Wojciech Krztoń (Olsztyn).

Frekwencja: 3979.