Przed nami pierwszoligowy szlagier. Lider tabeli przyjeżdża na teren klubu o wielkiej marce, aspirującego do uczepienia się pociągu zmierzającego do najwyższej klasy rozgrywkowej. I choć oba zespoły dopiero wchodzą na najwyższe obroty w czekających je intensywnych maratonach grania co trzy dni, to stawka rywalizacji powoduje, że gorączka punktów będzie motywowała jednych i drugich do stuprocentowej walki o pełną pulę. Na Stadionie Miejskim w Gdyni nikt nie odstawi nogi, bo wchodzimy w fazę bezpośrednich starć, które wyjaśnią ten sezon I ligi. W środę o 18:00 w zaległym pojedynku 22. kolejki Arka podejmuje przy ul. Olimpijskiej KS Nieciecza.
Najbliższy przeciwnik gdynian wciąż wygodnie zasiada w fotelu lidera zaplecza Ekstraklasy, choć ligowa wiosna w jego wykonaniu jak dotąd szału nie robi. Pomarańczowo-niebiescy zanotowali tylko jedno zwycięstwo w czterech meczach (i to w przeciętnym stylu, wymęczone 2:1 z najsłabszym w stawce GKS-em Bełchatów), ale mimo niespecjalnie powalającego na kolana bilansu, ich awans do elity wydaje się niezagrożony – niecieczanie wciąż mają punkt przewagi nad Górnikiem Łęczna i trzy nad GKS-em Tychy, a rozegrali od tych drużyn o cztery mecze mniej. To oczywiście konsekwencja kapitalnej rundy jesiennej, w której ,,słonie” zanotowały aż 14 zwycięstw, 3 remisy i tylko 1 porażkę – 0:1 na własnym boisku… z Arką, po trafieniu Rafała Wolsztyńskiego z końcówki. W czasie przerwy zimowej z gminy Żabno odeszło dwóch zawodników z podstawowej jedenastki Mariusza Lewandowskiego – środkowy obrońca Jonathan de Amo skierował swoje kroki do Stali Mielec, a przeprowadzkę do Sosnowca wykonał Patrik Misak, który jesienią grał dużo, ale nie spełniał pokładanych w nim nadziei. W miejsce wymienionej dwójki działacze z Niecieczy dokonali przemyślanych transferów piłkarzy występujących w tej samej lidze – stopera Wiktora Biedrzyckiego ze Stomilu Olsztyn i środkowego pomocnika Sebastiana Boneckiego z Odry Opole. Goście środowej rywalizacji po wznowieniu rozgrywek prezentują się na boisku słabiej niż w poprzedniej rundzie… jeśli się w ogóle prezentują. Ostatni mecz ,,słonie” rozegrały… równo miesiąc temu, 20 marca. Potem ogólnopolskie centrum dowodzenia na ich stadionie urządził sobie koronawirus i przez kolejne tygodnie zawodnicy wypadali ze składu w sposób sumarycznie rosnący. Pomarańczowo-niebiescy rytm meczowy w tym momencie znają może z podań, legend i klechd, ale na pewno nie z własnego doświadczenia. Są też osłabieni, a ich dyspozycja fizyczna stanowi jeden wielki znak zapytania. Logiczną podpowiedzią dla Arkowców byłaby sugestia zabiegania gości i ukłucia podmęczonego przeciwnika, ale podopieczni Lewandowskiego na pewno nie odstawią nogi ani na centymetr – styl gry tej ekipy bazuje na cechach, z jakich w czasie swojej kariery piłkarskiej znany był jej szkoleniowiec, a więc ambicji, zadziorności i walki do końca (już trzykrotnie w tej rundzie ratowali punkty po golach w końcówce). O sile niecieczan najwięcej mówią statystyki – mimo tak małej liczby rozegranych spotkań, ,,słonie” nadal dysponują najlepszą defensywą i drugim atakiem w lidze. Drużyna z Małopolski najczęściej występuje w ustawieniu 4-2-3-1, ale czasem przechodzi też na 4-4-2 (gdy któryś ze skrzydłowych pomaga napastnikowi ze szpicy). Zespół jest zbudowany bardzo rozsądnie i w sposób zbilansowany, poszczególne formacje umieją ze sobą współgrać. Broniący dostępu do bramki Tomasz Loska potrafi wybronić niecieczanom mecz, ale od czasu do czasu zdarzają mu się też katastrofalne błędy. Warto zwrócić uwagę, że boczni obrońcy Mateusz Grzybek i Marcin Grabowski lubią podłączać się do ataków. Z kolei ofensywę ,,słoni” nakręca Grupa Wyszehradzka – kluczowe znaczenie w układance Lewandowskiego mają skrzydłowi Samuel Stefanik i Martin Zeman, o Romanie Gergelu nie wspominając – nie odkryjemy polonu i radu, pisząc, że gdynianie w środę muszą przypilnować superstrzelca z gminy Żabno, autora 16 goli w tym sezonie, lidera klasyfikacji strzelców I ligi. Ponadto przy stałych fragmentach gry pod bramką Daniela Kajzera trzeba będzie pilnować rosłego stopera Artema Putiwcewa, bo Ukrainiec w tej kampanii zdobył w takich sytuacjach już cztery bramki. W roli jokera sprawdza się z kolei 20-letni Kacper Śpiewak, który cztery z sześciu swoich goli (wliczając także Puchar Polski) strzelił po wejściu na murawę z ławki rezerwowych. W kadrze Niecieczy znajduje się 20-letni wychowanek Arki Jakub Pek, ale defensywny pomocnik rozegrał dotąd w pomarańczowo-niebieskich barwach tylko jedno spotkanie w krajowym pucharze. Tak naprawdę skład ekipy Lewandowskiego do końca będzie jednak stanowił niewiadomą, bo po przygodach covidowych nie wiadomo, kto w obozie Niecieczy żyje, kto jest gotowy do grania, a kogo już pochowali. Pewne jest jednak, że Arkowcy nie powinni odczuwać obaw przed energicznymi atakami – jeszcze przed pandemicznym zamieszaniem było widać, że ,,słonie” mają na wiosnę dość dziurawą obronę. W 2021 roku nie zachowali jeszcze czystego konta, a w czterech pojedynkach stracili siedem bramek. Nie byli też wolni od największej zmory polskiego piłkarstwa klubowego – błędów indywidualnych.
Z kolei podopieczni Dariusza Marca muszą przyspieszyć, by utrzymać tempo kwietniowego maratonu meczowego. Ten zainaugurowany został już w Łodzi, ale teraz nabiera dodatkowego pędu. Żółto-niebiescy są w trakcie staczania pięciu pojedynków w dwa tygodnie, przy czym najważniejszy będzie ten ostatni, 2 maja na Arenie Lublin. Przeciwko Łódzkiemu Klubowi Sportowemu gdynianie zagrali słabą pierwszą połowę, ale w drugiej nastąpiła znaczna poprawa. Tyle tylko, że głównym czynnikiem wpływającym na skok jakościowy było założenie wysokiego pressingu na połowie łodzian, a wiadomo, że przy takiej częstotliwości spotkań zawodników fizycznie nie stać na regularne podchodzenie do przeciwnika długimi fragmentami w każdej rywalizacji. Dlatego przeciwko Niecieczy trzeba zagrać ofensywnie, ale z głową, bawiąc się piłeczką. Sytuacja kadrowa ekipy Marca wskutek pojawiających się nieustannie urazów jest średnia, ale mimo tych trudności trzeba dać z siebie sto procent. Ważne jest też, że Arkowcy najbliższe dwa mecze rozegrają w Gdyni, przez co odpada im czynnik zmęczenia wywołanego dalekimi wojażami w głąb Polski. Żółto-niebiescy mają niekorzystny bilans starć ze ,,słoniami” – wygrali tylko trzy takie mecze spośród czternastu, a aż dziewięciokrotnie schodzili z boiska pokonani, ale skoro jesienią udało się złamać negatywne wspomnienia i po raz pierwszy w historii wywieźć z Niecieczy komplet punktów, to teraz tym bardziej nie warto sugerować się dotychczasowymi statystykami, a wręcz należy podejść do środowych zawodów z nastawieniem na podreperowanie bilansu.
Ligowa rzeczywistość przyspiesza, wyczuwalna jest już atmosfera bezpośredniej walki na noże między zespołami bijącymi się o awans pod presją upływającego czasu i malejącej liczby meczów pozostających do końca rozgrywek. Jeśli Arkowcom uda się w środowy wieczór podnieść z murawy komplet punktów, postawi ich to w doskonałej sytuacji przed długim finiszem – zarówno z punktu widzenia tabeli, jak i strony mentalnej. Dyspozycja gości jest wielkim pytajnikiem, ale dzięki temu żółto-niebiescy mogą skupić się na swojej grze. Liczymy, że wybiegną na boisko z wielką wolą walki, a po pierwszym gwizdku sędziego urządzą sobie prawdziwe polowanie na słonie. Kocham tylko Areczkę i jej oddam serce swe!