Arkowcy przed dwoma ostatnimi meczami rundy jesiennej celowali w dwa zwycięstwa. Pierwsze spośród tych spotkań stanowiło najpoważniejsze wyzwanie od dawna - przeciwnikiem była bowiem silna i poukładana drużyna Radomiaka. Ireneusz Mamrot w porównaniu do rywalizacji z Koroną dokonał dwóch zmian w wyjściowym składzie. Bartosza Kwietnia, którego dotknął lekki uraz, zastąpił na pozycji stopera Adam Danch, z kolei zamiast Juliusza Letniowskiego w środku pola od pierwszego gwizdka mogliśmt oglądać Szymona Drewniaka. Do kadry meczowej wrócili po kontuzjach Marcus da Silva i Mateusz Młyński, w osiemnastce nie zmieścił się natomiast Kamil Mazek. Dariusz Banasik postawił na sprawdzone ustawienie z Karolem Podlińskim na szpicy i Leandro oraz Miłoszem Kozakiem na skrzydłach. Na ,,szóstkę" po pauzie za czerwoną kartkę wrócił Michał Kaput.

Gdynianie rozpoczęli potyczkę w Radomiu bardzo energicznie. Już w 1. minucie na bramkę Kochalskiego strzelał Łabojko, Bodzioch próbował interweniować, ale zrobił to tak niefortunnie, że trafił w poprzeczkę! Widzowie przed telewizorami jeszcze nie zdążyli rozłożyć na stołach niedzielnego rosołu, a Arka już sunęła z kolejną akcją, tym razem z 16 m minimalnie nad bramką uderzał Kasperkiewicz. W 14. minucie zakotłowało się pod bramką żółto-niebieskich po rzucie wolnym wykonywanym przez Banasiaka, ale Kajzer wyszedł z tego zamieszania obronną ręką i odbił futbolówkę. W następnym okresie gospodarze próbowali strzałów z dystansu, jednak najpierw Radecki walnął wyraźnie nad bramką, po chwili bombę Banasiaka z 35 m fantastycznie obronił Kajzer, a w kolejnym akcie tej trylogii uderzenie Jakubika spod linii bocznej wpadło wprost w ręce golkipera gdynian. W międzyczasie Żebrowski dostarczył piłkę w pole karne, tam Jankowski przepchnął obrońcę i doszedł do strzału z ostrego kąta, ale trafił tylko w boczną siatkę. W 40. minucie piłkarze Mamrota przeprowadzili całkiem ładną akcję, jednak pogubili się w jej finalnej fazie, finalizować wszystko próbował ostatecznie Żebrowski, natomiast siła tego uderzenia była na tyle znikoma, że w zasadzie oddał po prostu piłkę Kochalskiemu. Cztery minuty później Kasperkiewicz dośrodkowywał z prawej strony, futbolówka przeleciała nad Jankowskim, ale przejął ją jeszcze Łabojko. Zszedł króciutko do środka i strzelił w kierunku bramki, jednak został wyblokowany. Do przerwy nie oglądaliśmy więc w Radomiu goli.

Druga połowa, analogicznie jak pierwsza, zaczęła się od ataków Arkowców. W 47. minucie Drewniak centrował z rzutu wolnego z okolic linii bocznej, piłki nie sięgnął Jankowski, ale sięgnął ją stojący kilka metrów od bramki Deja, jednak nieczysto trafił w futbolówkę głową i tej należało szukać wzrokiem kilka metrów nad poprzeczką. Pięć minut później piłkę sięgnął nareszcie Jankowski, ale jego strzał głową po dośrodkowaniu Żebrowskiego sparował na rzut rożny Kochalski. Pomiędzy 70. a 80. minutą widzieliśmy trzy akcje żółto-niebieskich, w których zabrakło dobrego ostatniego zagrania - mamy tu na myśli ostre wstrzelenie futbolówki w pole karne po ziemi przez Marciniaka, zagranie wzdłuż bramki Kasperkiewicza, z którym minął się Drewniak, oraz szukanie zagrania piętą do Młyńskiego przez Jankowskiego. O ile w tych sytuacjach nie mieliśmy do czynienia z okazjami czystymi, o tyle w 82. minucie Arka powinna objąć prowadzenie. Młyński świetnie wrzucił piłkę z okolic linii bocznej wprost na nogę Jankowskiego, napastnik gdynian był sam przed Kochalskim, ale w stuprocentowej sytuacji futbolówka zeszła mu z nogi i choć strzał ostatecznie był celny, to Kochalski wybił to uderzenie na rzut rożny. Z kornera zacentrował Letniowski i ,,Jankes" znów doszedł do uderzenia, ale po jego główce piłka nieznacznie przeleciała nad poprzeczką. W 88. minucie wprowadzony na plac gry dwie minuty wcześniej Wolsztyński otrzymał wyśmienite podanie od Marcusa, wyszedł sam na sam z Kochalskim, ale przegrał ten pojedynek i bramkarz gospodarzy wygarnął mu piłkę spod nóg, odrzucając ją do boku. Napastnik żółto-niebieskich ponowił jeszcze akcję, zebrał futbolówkę i strzelił na bramkę radomian, jednak była to próba niezwykle delikatna i jej finisz nastąpił w rękawicach golkipera zielonych. Na tę akcję odpowiedział wreszcie Radomiak. Angielski uderzył z narożnika pola karnego, ale Kajzer złapał piłkę. W drugiej minucie doliczonego czasu gry podopieczni Banasika mieli piłkę meczową. Banasiak znalazł w polu karnym Angielskiego, ten mimo asysty Dancha znalazł sobie miejsce w ,,szesnastce" Arki, był w doskonałej sytuacji 7 m przed bramką, ale jego strzał nogami obronił Kajzer, w kolejnym meczu ratując drużynę przed utratą punktów. Po chwili sędzia Krasny zakończył pojedynek.

Potyczka w Radomiu zakończyła się bezbramkowym remisem, który należy uszanować. Arka była zespołem lepszym, wykreowała sobie więcej okazji na strzelenie gola, wykazywała też więcej inicjatywy w ofensywie i większą chęć zdobycia trzech punktów. To wszystko powoduje pewien niedosyt po końcowym gwizdku. Z drugiej strony swoje szanse na przechylenie szali zwycięstwa na swoją korzyść mieli też w końcówce gospodarze i gdyby nie fantastyczna dyspozycja Daniela Kajzera w ostatnich minutach, żółto-niebiescy mogli wracać z Narutowicza też bez żadnej zdobyczy punktowej. Znane przysłowie mówi ,,na dwoje babka wróżyła" i jest to chyba najlepsze podsumowanie niedzielnych zawodów. Mimo wszystko remis na wyjeździe z bezpośrednim sąsiadem w tabeli zawsze stanowi cenny rezultat, który w ostatecznym rozrachunku może ważyć więcej niż inne remisy. Po końcowym gwizdku Arka przesunęła się na 3. miejsce w tabeli, zrównując się dorobkiem punktowym z Górnikiem Łęczna, jednak piłkarze z Lubelszczyzny dopiero o 16:00 rozpoczynają swoją konfrontację z Zagłębiem Sosnowiec. Pewne jest natomiast odrobienie jednego oczka do ŁKS-u - ta strata wynosi w tym momencie cztery punkty. W najbliższą sobotę o 14:00 w ostatnim meczu rundy jesiennej piłkarze Ireneusza Mamrota zmierzą się w Gdyni z Chrobrym Głogów.


Radomiak Radom - Arka Gdynia 0:0

Radomiak: Kochalski - Jakubik, Cichocki, Bodzioch, Banasiak - Leandro (83' Ebwelle), Kaput, Radecki (73' Diane), Gąska (62' Karwot), Kozak (83' Bogusz) - Podliński (62' Angielski).

Arka: Kajzer - Kasperkiewicz, Danch, Marcjanik, Marciniak - Żebrowski (63' da Silva), Deja, Drewniak, Łabojko (46' Letniowski), Siemaszko (46' Młyński) - Jankowski (86' Wolsztyński).

Żółte kartki: Kaput - Młyński.

Sędzia: Sebastian Krasny (Kraków).