Korona Kielce - Arka Gdynia 0:1 (0:1) (Jankowski 10')
Korona: Marek Kozioł - Mateusz Spychała, Themistoklis Tzimopoulos (46' Rodrigo Zalazar), Ivan Marquez, Michael Gardawski - Matej Pucko, Adnan Kovacević, Jakub Żubrowski, Erik Pacinda (75' Andres Lioi), Uros Djuranović (46' Michal Papadopulos) - Michał Żyro
Arka: Pavels Steinbors - Damian Zbozień, Luka Marić, Christian Maghoma, Adam Marciniak - Mateusz Młyński (59' Kamil Antonik), Adam Deja, Marko Vejinović, Maciej Jankowski - Michał Nalepa (84' Michał Nalepa) - Fabian Serrarens (65' Rafał Siemaszko)
Żółte kartki: Kovacević, Gardawski - Vejinović
Jak grom z jasnego nieba spadła przed meczem na nas wiadomość, że z drużyną do Kielc nie pojechał najlepszy strzelec arkowców Dawit Schirtladze, któremu odnowił się niedawny uraz. Tym sposobem kolejną szansę gry otrzymał od pierwszych minut holenderski napastnik Gdynian - Fabian Serrarens.
W mecz lepiej weszli gospodarze, którzy w pierwszych siedmiu minutach stworzyli sobie, aż trzy groźne sytuacje. Na szczęście żółto-niebieskich w każdej z tej akcji piłkę źle przyjmował Djuranović, dzięki czemu podopieczni Aleksandara Rogicia mogli naprawić błędy swoich kolegów. Na pierwszą groźną akcje Arkowców przyszło nam czekać do 10 minuty. Wtedy to Adam Deja posłał mocną piłkę na głowę na Jankowskiego, który wygrał pojedynek główkowy z Mateuszem Spychałą i skierował ją do bramki, wyprowadzając żółto-niebieskich na prowadzenie. Kolejne minuty to duża nonszalancja w grze, żółto-niebieskich, którzy w łatwy sposób dawali się przedrzeć pod własne pole karne kielczanom. Tuż przed przerwą groźnie uderzał jeszcze Adam Deja, ale jego strzał pewnie wybronił Marek Kozioł.
Dwie zmiany przygotował w przerwie szkoleniowiec Korony wprowadzając na plac gry Papadopulosa i Zalazara. To właśnie urugwajski pomocnik dwukrotnie sprawdzał czujność Steinborsa, który dwukrotnie parował piłkę po jego uderzeniach. Kolejny popis swoich umiejętności bramkarz Arki pokazał w 60 minucie w niewiarygodny wręcz sposób broniąc strzały Pacindy i Papadopulosa. Arkowcy odpowiedzieli udereniem Maghomy, ale tym razem dobrym refleksem wykazał się Marek Kozioł. Chwilę później piłkę przed polem karnym otrzymał Matej Pućko, ale płaskie uderzenie zawodnika Korony pewnie złapał bramkarz Arki. W 80 minucie w bardzo mądry sposób Adam Deja wystawił piłkę na 15 metr Jankowskiemu, jednak niepilnowany pomocnik Arki oddał zbyt lekki strzał, aby drugi raz w tym meczu pokonać bramkarza Korony. Do końca meczu już nic więcej się nie wydarzyło i żółto-niebiescy trzeci raz w tym sezonie wracają do Gdyni z trzema punktami!