Mecze przyjaźni z Pasami zawsze wzbudzały ogromne zainteresowanie – zarówno w Gdyni jak i w Krakowie przy ul. Kałuży 1. Dla nas będzie to już trzecie spotkanie z rzędu rozgrywane w roli gospodarza w piątek w tym sezonie. Wcześniejsze wrześniowe pojedynki z Wisłą Kraków i Zagłębiem Lubin w kwestii frekwencji pozostawiły wiele do życzenia, dlatego zróbmy wszystko by tym razem było inaczej. Żeby nieco podkręcić atmosferę przed nadchodzącym meczem z Cracovią, przybliżymy poprzednie nasze potyczki, z wyjątkiem tych sprzed kilkudziesięciu lat, do których nie będziemy sięgać pamięcią.
Na pierwszy rzut pod lupę trafia spotkanie z sezonu 2003/2004, kiedy to na zapleczu Ekstraklasy grały między Pogoń Szczecin, Zagłębie Lubin, Jagiellonia Białystok, czy Piast Gliwice, a także zapomniane już kluby z Gorzyc i Opoczna. Arkowcy w tamtym czasie do samego końca walczyli o ligowy byt (utrzymanie ostatecznie dał wygrany baraż ze Śląskiem Wrocław), natomiast Cracovia zajmując 3. lokatę miała możliwość gry o awans, co finalnie udało się po triumfie w dwumeczu nad Górnikiem Polkowice. Wracając do samego spotkania w Gdyni przy ul. Olimpijskiej, na trybunach zasiadło ok. 8000 kibiców – w tym liczna ekipa Pasów. Podczas meczu zaprezentowano kilka opraw, a swój koncert zagrał poznański raper – Rychu Peja. Na boisku lepsza okazała się Arka, dla której zwycięską bramkę zdobył Robert Dymkowski.
Dwa lata później spotkaliśmy się przy okazji meczu Ekstraklasy. Ponownie sporo, bo 7000 kibiców obserwowało zakończone podziałem punktów zawody z Pasami. Jedyną bramkę dla naszej drużyny zdobył Olgierd Moskalewicz, zaś dla gości trafił Piotr Giza. Minął nieco ponad rok i po raz kolejny w kwietniu gościliśmy Cracovię w Gdyni. Arkowcy pod wodzą Wojciecha Stawowego po niezwykle emocjonującym spotkaniu pokonali ekipę Pasów (4-2), a główne role odgrywali wówczas sprowadzony zimą z Lecha Poznań Marcin Wachowicz oraz Janusz Dziedzic, który jako jeden z nielicznych piłkarzy „wyłamał się” i nie został w klubie po karnej degradacji, wracając do GKS-u Bełchatowa. Nasz pobyt w 1. lidze trwał krótko i już po 1,5 roku od ostatniej potyczki z Cracovią, Pasy znowu zawitały nad morze. Podobnie jak przy okazji poprzednich starć, tak i tym razem dopisała frekwencja (7000 osób), a duet z Kolejorza Wachowicz & Zbigniew Zakrzewski zapewnił ważne zwycięstwo Arce. Sezon 2008/2009 zakończył się dla obu zespołów szczęśliwie, a 30 zdobytych punktów wystarczyło do zapewnienia sobie utrzymania (dzięki braku licencji dla ŁKS-u, Cracovia także pozostała w Ekstraklasie).
Kontynuacja kapitalnej serii Arki w meczach przeciwko Cracovii trwała w najlepsze. Spotkania rozegrane w latach 2010-2011 przyniosły pewne wygrane Żółto-niebieskich, którzy w obu pojedynkach nie stracili nawet bramki. Pierwsze odbyło się na Narodowym Stadionie Rugby, drugie już na nowym obiekcie przy obecności ponad 8000 widzów! Był to okres, w którym swoje pięć minut miał Joel Tshibamba (autor jednej z bramek), który w ciągu ostatnich siedmiu lat zaliczył aż dziesięć klubów i nie licząc przyzwoitego epizodu w Grecji, jego kariera stanęła miejsca. Tego samego nie można powiedzieć o innym zagranicznym zawodniku – Mirko Ivanovskim (także zdobywcy gola przeciwko Pasom). Mimo różnych opinii na temat stylu gry Macedończyka, niekoniecznie pochlebnych – tytuł mistrza Węgier, czy trofeum za puchar Rumunii wyglądają już znacznie lepiej, a ostatni sezon w lidze chorwackiej i ten bieżący, to już kilkanaście goli 27-latka.
Dwa ostatnie mecze z Cracovią zagraliśmy w 2013 roku – wówczas w 1. lidze oraz rok temu – także we wrześniu. Na zapleczu Ekstraklasy w Gdyni padł remis. Pasy do ostatniej kolejki walczyły o awans i sztuka ta ostatecznie im się udała. Arkowcom po bardzo słabej pierwszej części sezonu (siedem porażek w 17 meczach), na wiosnę szło dużo lepiej – zwłaszcza na samym finiszu, ale strata do czołowych drużyn z Bydgoszczy, Krakowa, Niecieczy i Świnoujścia była już za duża by realnie myśleć o zajęciu jednego z dwóch pierwszych miejsc. Nie zmieniło to jednak nastawienia do spotkań Arki z Cracovią, bo i podczas marcowego spotkania frekwencja była na dobrym poziomie. Jeszcze lepiej pod tym względem było w zeszłym sezonie i dzięki trafieniu Marcusa da Silvy na kwadrans przed końcem meczu, niespełna 9500 kibiców miało powody do radości.
Podsumowując.
W bezpośrednich meczach z Cracovią w naszym mieście nigdy nie przegraliśmy. Bilans ośmiu zwycięstw i czterech remisów wygląda imponująco. Dowodem na to, że spotkania z Pasami cieszą się wielkim zainteresowaniem jest przede wszystkim frekwencja - od 6000 do 9500 osób (z wyjątkiem pojedynku na NSR)! Jest publika, są emocje, piękne wygrane i także znakomita atmosfera na trybunach. W związku z bardzo dobrymi wynikami naszej ekipy po przerwie na mecze reprezentacji - wygraną nad Wisłą i remisem z mocnym Zagłębiem Lubin, a także awansem do ćwierćfinału Pucharu Polski oraz triumfem w Gliwicach, nie pozostaje nam nic innego jak licznie stawić w piątek na stadionie!