Mamy nadzieję, że piłkarze wracają z Krakowa autokarem, bo po takim meczu trudno im z pewnością spojrzeć w lustro, a tych w samolocie i pociągu nie brakuje. Mecz można przegrać. Przegrać po walce. Przegrać, gdy rywal jest po prostu lepszy. Niestety, żółto-niebiescy zaprezentowali się w Krakowie w sposób niegodny noszenia koszulki Arki Gdynia. Symbolem marazmu są prawdopodobnie najgorszy stoper tego sezonu ekstraklasy, Dawid Sołdecki oraz Marcin Warcholak, który jest cieniem zawodnika z 1. ligi i bierze udział w niemal każdej straconej przez Arkę bramce. Panowie, ogarnijcie się, bo czas ochronny właśnie się skończył.
To, co obejrzycie poniżej to nie żart. Rafał Boguski i Marcin Warcholak 40 metrów od bramki Wisły biegną obok siebie. Niestety, nasz obrońca po chwili już tylko człapie w kierunku bramki Konrada Jałochy, a nieuchodzący za sprintera rywal wrzuca piąty bieg i odjeżdża obrońcy Arki jak TGV. O co tu chodzi? Wszelkie parametry wytrzymałościowe Marcina są na najwyższym poziomie, więc mamy prawo podejrzewać, że zawodnik po prostu odpuścił. Takie bramki nie padają nawet na osiedlowych orlikach.
NIEPRAWDOPODOBNE. #WISARK @Mazzano7 pic.twitter.com/6hnrhvwx5g
— Dawid Kowalski (@dkowalski_) 26 listopada 2016
Drugi as to Dawid Sołdecki. Nowy lider obrony Arki niestety ma jeden feler. Nie umie bronić. Po kolei. 19 minuta - na skrzydle ucieka mu z łatwością Patryk Małecki i dogrywa w pole karne, po czym pada gol na 1:1. 37 minuta - Peter Brlek wyprzeda Sołdeckiego tuż przed nosem Konrada Jałochy i pakuje piłkę głową z bliska do bramki. Poniżej widać, jak dużą przewagę w momencie dośrodkowania miał "Sołdek" nad rywalem. Dawid, nie chciało Ci się zrobić kilku szybkich kroków w kierunku piłki czy jesteś aż tak wolny? Warto też zauważyć, jaka odległość dzieli Warcholaka od dośrodkowującego zawodnika. Gra lewego obrońcy Arki to był dziś anty-wzór jak powinien zachowywać się piłkarz na tej pozycji.
W 52. minucie ofensywa Wisły wręcz ośmieszyła Sołdeckiego. Warto obejrzeć skrót z tego meczu, by zobaczyć jak nie powinien grać stoper w ekstraklasie. Były zawodnik Niecieczy prawdziwy koncert dał w Białymstoku, ale jak wyliczyli eksperci to nie był koniec - Sołdecki jest obrońcą, który ma największy udział przy traconych przez swój zespół bramkach. Niestety, nie wiedzieć czemu trener Grzegorz Niciński wciąż wystawia go w pierwszym składzie. Przynajmniej jest wesoło, choć tylko dla neutralnych kibiców, bo na pewno nie dla nas.
70 minuta. Sołdecki puszcza za plecy Pawła Brożka, w ogóle nie kontrolując jego ruchu do piłki. Właściwie nie wiemy co robi Sołdecki. Najpierw zerka w kierunku Brożka, następnie rusza na przecięcie piłki i atakuje ją wślizgiem. Problem jest taki, że 33-letni napastnik Wisły z łatwością go wyprzedza i to on dostaje piłkę do nogi, podwyższając na 5:1.
A przecież świeżo w pamięci mamy gol na 1:2 z Niecieczą, gdy obrońca Arki nawet nie powalczył o górną piłkę z Gutkovskisem. Świeżo w pamięci mamy mecze z Piastem czy Pogonią. Wydaje nam się, że w barwach Niecieczy Dawid prezentował znacznie wyższą formę, w końcu dorobił się tam opaski kapitana. W czym więc leży problem? Brak motywacji? Fizyczne braki? Tu jest Arka i tu się walczy. Parasol ochronny właśnie się złożył z hukiem. We wtorek macie zagrać na 300% i wygryźć ten awans, nawet jakbyście mieli pokruszyć sobie po drodze zęby! Inaczej droga wolna, z pewnością jest wiele klubów w 1. lidze, gdzie możecie grać dla 300 widzów i mieć pełen luz.