Korona Kielce - Arka Gdynia 1:0 (Sekulski 39')
Korona: 33. Maciej Gostomski - 26. Bartosz Rymaniak, 32. Radek Dejmek, 23. Elhadji Pape Diaw, 19. Ken Kallaste - 5. Serhij Pyłypczuk, 7. Marcin Cebula (54, 11. Tomasz Zając), 8. Mateusz Możdżeń, 10. Nabil Aankour, 17. Miguel Palanca (82, 9. Dani Abalo) - 44. Łukasz Sekulski (69, 28. Vladislavs Gabovs).
Arka: 13. Konrad Jałocha - 33. Damian Zbozień, 29. Michał Marcjanik, 4. Dawid Sołdecki, 23. Marcin Warcholak - 7. Adrian Błąd (46, 18. Rashid Yussuff), 6. Antoni Łukasiewicz, 17. Adam Marciniak (65, 11. Rafał Siemaszko), 10. Mateusz Szwoch, 19. Miroslav Božok (76, 9. Paweł Abbott) - 22. Dariusz Zjawiński.
Żółte kartki: Kallaste, Dejmek - Marciniak.
Lekceważona przez wielu ekspertów Korona pokazała, że jest jednym z lepiej zorganizowanych zespołów ekstraklasy. Pierwsza połowa długimi fragmentami nie porywała, ale końcówka wynagrodziła kibicom pół godziny nudy. W 39 minucie Korona przeprowadziła kapitalną akcję zespołową, po której do sytuacji sam na sam doszedł Palanca. Jałocha zdołał odbić piłkę, ale zawiodła asekuracja obrońców. Akcję ponowił Aankour, zagrywając głową do Sekulskiego, a ten, też głową, wpakował piłkę do siatki obok bezradnie interweniującego Sołdeckiego. Żółto-niebiescy dopiero po tym ciosie ruszyli do bardziej zdecydowanych jakichkolwiek ataków. W świetnej sytuacji znalazł się Zjawiński, niestety z kilku metrów uderzył wprost w najlepszego na boisku Gostomskiego. Po chwili "Zjawka" próbował zamknąć zagranie Błąda, ale do szczęścia zabrakło mu raptem kilku centymetrów.
W drugiej połowie Arka grała nieco lepiej, ale nie potrafiła stworzyć sobie choć jednej klarownej sytuacji do zdobycia bramki. Trener Niciński ratował sytuację kolejnymi zmianami, niestety dobrze zorganizowani gospodarze odpierali przeważnie indywidualne szarże Arkowców. Najgroźniej było w 63 minucie, gdy z piłką zabrał się Zjawiński i w swoim stylu huknął na bramkę. Piłka zatrzymała się na słupku. Kilka minut później szarżował Sołdecki, lecz jego strzał był zbyt lekki by pokonać dobrze dysponowanego Gostomskiego. Pod nieobecność Marcusa żółto-niebieskim zwyczajnie zabrakło jakości w ofensywnie. Rozczarował zwłaszcza Szwoch, który miał w doliczonym czasie gry na nodze piłkę na wagę remisu, ale uderzył lekko, wprost w obrońcę. Takie sytuację trzeba wykorzystywać. Poza tą akcją Mateusz był mało widoczny i chyba nadszedł czas, by trener poszukał innych wariantów gry w ofensywie lub po prostu cofnął "Banię" na pozycję nr 8, gdzie może dać więcej zespołowi i jest częściej pod grą. Za nami już osiem meczów, w których nasi dwaj najbardziej ofensywni piłkarze nie zagrali ze sobą ani jednej skutecznej akcji.
Arka w Kielcach zagrała słaby mecz i przegrała jak najbardziej zasłużenie. Na wyróżnienie zasłużył jedynie Zbozień, który kilka razy zatrzymał niebezpieczne kontry Korony. Dobrze bronił też Jałocha, do którego trudno mieć pretensje o straconą bramkę. Pozostali zawodnicy zagrali poniżej swoich możliwości. Wskutek porażki Arka spadła na 6. miejsce w tabeli i traci do lidera trzy punkty. Sytuacja w tabeli nadal jest więc dobra, ale za tydzień trzeba zapunktować za trzy z Cracovią.