Arka Gdynia - Gryf Wejherowo 1:1 (Bożok 31' - Chwastek 71')
Arka: Konrad Jałocha (46' Pavels Steinbors) - Tadeusz Socha (46' Przemysław Stolc), Dawid Sołdecki (46' Krzysztof Sobieraj), Michał Marcjanik (67' Dawid Sołdecki), Marcin Warcholak (46' Paweł Wojowski) - Antoni Łukasiewicz (46' Damian Mosiejko), Adam Marciniak (46' Yannick Kakoko) - Marcus da Silva (46' Adrian Błąd, 75' Marcus da Silva), Mateusz Szwoch (46' Rafał Siemaszko) - Dariusz Zjawiński (46' Szymon Lewicki)
Gryf: Wiesław Ferra (46' Dawid Leleń) - Daniel Górski (46' Paweł Brzuzy), Marcin Kalkowski, Maciej Dampc, Adrian Klimczak (46' Robert Chwastek) - Przemysław Mońka (46' Jacek Wicon), Piotr Kołc, Łukasz Nadolski, Piotr Łysiak (46' Michał Marczak), Paweł Czychowski - Mateusz Kuzimski (62' Przemysław Mońka)
Na 6 dni przed pierwszym meczem w ekstraklasie, Arka zremisowała 1:1 z Gryfem Wejherowo. Dla Arkowców był to ostatni sprawdzian przed ligą. W meczu z drugoligowcem mogliśmy zobaczyć praktycznie dwie różne jedenastki.
Arka zaczęła mecz tak, jak można się było spodziewać - od kontroli wydarzeń boiskowych, często zamykając gości na ich połowie. Ale o ile grający na biało zawodnicy Arki z łatwością rozgrywali piłkę od własnej bramki, o tyle mieli duże problemy ze sforsowaniem ustawionej na 30 metrze od bramki Ferry defensywy Gryfa. Pierwszą dobrą okazję Arka stworzyła w 12 minucie kiedy Marcus dogrywał z prawej strony do Zjawińskiego. Napastnik nie sięgnął jednak piłki. Przez kilkanaście kolejnych minut oglądaliśmy kolejne próby naszego zespołu, zwykle jednak kończące się albo stratą piłki, albo niedokładnym dośrodkowaniem. W końcu w 31 minucie na nieudolność kolegów zdenerwował się Miro Bożok, który przyjął piłkę i huknął nie do obrony z 25 metrów. Piłka odbiła się od poprzeczki i wpadła w górną siatkę bramki Ferry. Wydawało się, że Arka może pójść za ciosem – kilka minut później Socha dostał dobrą piłkę od Marcusa i uderzył w krótki róg. Piłkę obronił jednak Ferra. Tuż przed przerwą powinno być 2:0 dla Arki po tym jak w polu karnym Gryfa z obrońcami zatańczył Szwoch i wyłożył piłkę Zjawińskiemu jak na tacy. Był piłkarz Cracovii uderzył jednak prosto w golkipera gości. Do przerwy Arka zasłużenie prowadziła.
W początkowych fragmentach drugiej części gry na boisku pozostał jedynie Marcjanik, a Grzegorz Niciński wpuścił na boisko 10 nowych zawodników. W pierwszej połowie groźniejsza była prawa strona Arki, z Marcusem na czele. W drugiej z dobrej strony pokazała się lewa – z grającym na lewej obronie Wojowskim i lewoskrzydłowym Yussuffem. To właśnie angielski pomocnik miał znakomitą okazję do podwyższenia prowadzenia w 52 minucie, kiedy otrzymał w polu karnym dobrą piłkę od Siemaszki. Strzał Yussuffa obronił wprowadzony w drugiej połowie Leleń. Po chwili Rashid trafił do siatki, ale sędzia odgwizdał jego faul na bramkarzu Gryfa. Aktywny był Rafał Siemaszko, który dwukrotnie, najpierw nogą, a później głową, próbował uderzać na bramkę gości. Niestety rywale w końcu poczuli krew, nieco śmielej zaatakowali i to się opłaciło. Piłkarze Gryfa przedarli się lewą stroną, a w polu karnym znalazł się Chwastek, który ze spokojem pokonał Steinborsa. Ostatnie dwadzieścia minut to akcje Arki głównie lewą stroną boiska i próby Gryfa, którego piłkarze poczuli się pewniej po zdobytej bramce. W końcówce pod bramką Lelenia nastąpiła prawdziwa obrona Częstochowy, a obrońcy gości co rusz blokowali i wybijali wstrzeliwaną w ich pole karne piłkę. Najbliżej drugiej bramki był Yussuff, który w końcowych sekundach, na wślizgu próbował skierować piłkę do siatki i ostatecznie trafił w poprzeczkę.
Przed Arką jeszcze kilka dni treningów i schodzenie z obciążenia, które zaserwowali piłkarzom trenerzy. Dziś na pewno tempo nie powalało i mamy nadzieję, że za niespełna tydzień Arka zaprezentuje znacznie lepszą formę już w meczu o punkty. Tymczasem w sobotę spotykamy się na Górce przy Ejsmonda, gdzie odbędzie się prezentacja drużyny i strojów przed sezonem 2016/17!