Arka Gdynia - GKS Leśnik Manowo 0:2 (Saliwon 58', Wiśniewski 73')
Arka: Dawid Kędra – Jakub Nowakowski, Tomasz Wojcinowicz, Radosław Robakowski, Maciej Dampc (46' Błażej Niciński) – Damian Mosiejko, Michał Gałecki – Jakub Bach (69' Konrad Kupczyk), Grzegorz Tomasiewicz (19' Maciej Koziara), Dawid Tomczak - Mateusz Węsierski
Leśnik: Tomasz Tkacz – Mateusz Czaja (63' Nikodem Kasperczak), Krzysztof Hrymowicz, Damian Więckowski, - Michał Jaczewski, Mateusz Myśliński, Daniel Popiołek ( 69' Dawid Ejzygman), Seweryn Fijołek, Przemysław Saliwon (86' Marcin Gozdal) - Radosław Feliński - Mateusz Wiśniewski (90' Paweł Marczak)
Widzów: 100
Do Gdyni przyjechał outsider III ligi, bazujący w całości na amatorach z regionu. W rundzie wiosennej Leśnik nie wygrał jeszcze meczu, oczywiście do czasu przyjazdu do Gdyni. Nasi zawodnicy w zgodnej opinii obserwatorów tego meczu zagrali w sposób, który nie przystoi rezerwom takiego klubu jak Arka. U większości młodych zawodników mogliśmy zaobserwować ogromne problemy z podstawowymi elementami futbolowego rzemiosła, jak przyjęcie piłki pod kryciem (a czasami i bez tego) czy dokładne podanie na 5-10 metrów. Wyróżniał się jedynie Gałecki i momentami Mosiejko. W miarę pewny był Wojcinowicz, ale wszyscy zawodnicy ofensywni zagrali na poziomie co najwyżej okręgówki. Od wyższej porażki Arkę uchronił Kędra. Dodamy, że już w 19 minucie boisko musiał opuścić Tomasiewicz, który doznał urazu mięśnia czworogłowego uda.
Do przerwy żaden z zespołów nie oddał ani jednego groźnego, celnego strzału na bramkę. Piłkę Tkaczowi podawali Tomczak i najsłabszy w naszym zespole Bach. Jedyną klarowną sytuację Arka miała w 36 minucie, gdy Wojcinowicz strzelił nad bramką po centrze Tomczaka z rożnego. Po zmianie stron mądrze grający goście z każdą minutą nabierali ochoty do gry i w 58 minucie wykorzystali słabość Arkowców. Na prawej flance wprowadzonym w przerwie Nicińskim zakręcił Feliński i posłał piłką na długi słupek, gdzie czekał już Saliwon. Młodzieżowiec Leśnika nie miał problemów z umieszczeniem jej w bramce. Wydawało się, że Arka rzuci się do ataku, ale nasi zawodnicy mieli problem ze zbudowaniem choć jednej płynnej akcji. Niemal każde podanie piłki w boczne sektory boiska kończyło się stratą. Udało się raz. W 72 minucie, po ładnym zagraniu Mosiejki, Kupczyk wrzucił w pole karne do Koziary, temu jednak dziś nic nie wychodziło i nie zdołał przyjąć piłki 10 metrów od bramki Tkacza. W 73 minucie było po meczu. Linię spalonego złamał Robakowski, do prostopadłej piłki dopadł Wiśniewski i chociaż Kędra obronił pierwsze uderzenie napastnika gości to z dobitką nie miał już żadnych szans. Leśnik miał jeszcze okazję na podwyższenie wyniku, jednak Kędra zatrzymał strzelca drugiego gola w sytuacji sam na sam.
Trudno wyciągać wnioski po jednym meczu, ale widać, że pod nieobecność bardziej doświadczonych zawodników, tej drużynie brakuje jakości. Arka przegrała tej wiosny w Gdyni z dwoma najsłabszymi drużynami. III liga boleśnie weryfikuje niektórych zawodników. Mają jeszcze 10 meczów, by udowodnić, że warto na nich stawiać.