Trener jest, bo musi być...
Karkołomne stwierdzenie, choć może i oczywiste... Czasem jednak trudno oprzeć się wrażeniu, że w polskiej „skopanej” przecenia się rolę trenera. A i trenerzy swoją rolę przeceniają. W piłce - zdaje się - wymyślono już niemalże wszystko. Chyba, że ktoś ustawi bramkarza tak, aby wychodził razem z napastnikiem do kontrataku... W Arce wcześniej czy później, a zazwyczaj wcześniej, wszyscy trenerzy okazywali się „słabi”. Nakręcaliśmy się, że Nemec zrobi z piłkarzami porządek. Problem w tym, że z takim Nwaogu mógł najwyżej zrobić porządek po fakcie. Czyli po popisie z karnym. Co z tego - punktów już nie było. Trener Sikora chciał grać efektownie – wymiana podań itd. Problem w tym, że piłkarze (jak to w Polsce bywa), więcej wymienią w swojej karierze koszulek, niż celnych podań. No dajmy na to – więcej niż w trzech spotkaniach. Wcześniej jeszcze trener Pasieka miał wprowadzić niemiecką jakość. Hmm.. bardziej to przypominało niemiecką „jakość” z pornoli naszych zachodnich sąsiadów. Topornie, ciężko do samego końca. Czasem jakiś efekt, hmm... wyskoczył. Trener Dźwigała chciał grać ładnie, no i ładne jaja mieliśmy do meczu z Chojniczanką. Ładnie wylądowaliśmy na dnie tabeli. Czy to oznacza, że to partacze, ignoranci? Nie, a na pewno bardziej znają się na piłce, niż o niej piszący tudzież kibice. Czy to się nam podoba, czy nie.
Zabrakło szczęścia. Hmm... jak mówią na pewno szczęście jest potrzebne, bardziej niż zdrowie. Na Titanicu wszyscy byli zdrowi... A może zabrakło realnego spojrzenia. Bez wymyślania „czarów”, optymalne wykorzystanie umiejętności,a może bardziej „nieumiejętności” graczy, których się ma do dyspozycji. Czasem nie ma co wymyślać prochu, jak masz kuszę - strzelaj z niej.
Wiecie czym różni się ju-jitsu od krav magi? W ju-jitsu na jeden atak masz trzydzieści sposobów obrony, a w krav madze na trzydzieści ataków – jedną obronę. Prostota, k...a, panowie, prostota!!!
Tak swą rolę przeceniają trenerzy.
Ale żeby ich nie obarczać zbytnio - i my przeceniamy ich rolę. Naprawdę wierzymy, że oprócz krótkotrwałego efektu „nowej miotły” stanie się cud i nowy trener dokona cudu. Nie dokona.
Cuda i tak zatwierdza Watykan...
Naprawdę wierzycie, że Kiereś jest dobrym trenerem (nic mu nie umniejszając), bo wprowadził Bełchatów do ekstraklasy??
Tak samo jak ich wprowadził, nas mógłby wyprowadzić z ligi, ba nawet inną drużynę, która na przykład się utrzymała w poprzednim sezonie. Jeden moment, jedna błędna lub dobra decyzja może zaważyć na losie... Nic odkrywczego, ale chyba o tym zapominamy, namiętnie zajmując się obsadą trenera zespołu. Tamten dobry, inny nie... A skąd wiecie? Bo z kimś spadł? A drugi awansował? I u nas na pewno będzie tak samo?
Na tej karuzeli, w której kibice zawzięcie „wybierają” trenera, ucieka nam jeden szczegół. Sami powtarzamy – mamy słabych piłkarzy w Polsce. No tak, mamy słabych. Ale ilu z nich (zachowując nawet proporcje na płaszczyźnie konkurencji, etatów itd.) gra zagranicą (już nie będą pisał, że także „gra”), niektórzy w naprawdę silnych klubach. No dobrze – a teraz powiedzcie mi ilu polskich trenerów prowadzi zagraniczne kluby, że silne to już nie napiszę... Nie ma więc co specjalnie się nakręcać szkoleniowcami, „wybierać” ich. Lepiej wybierzmy… się w sobotę na mecz. I życzmy i sobie,i trenerowi Nicińskiemu, aby nikt nie przecenił jego roli, on swojej,a my prostym sposobem byśmy zainkasowali trzy punkty. Zresztą każdemu w przyszłości...