Arka Gdynia - AFE España 0:2 (Jordi 19', Gonzalo Verdu 22')
Arka: Jakub Miszczuk - Łukasz Kowalski (46' Glauber), Przemysław Szur, Krzysztof Sobieraj (46' Michał Marcjanik), Maciej Dampc (46' Marcin Warcholak) - Michał Gałecki, Antoni Łukasiewicz (46' Michał Nalepa) - Aleksander Jagiełło (46' Paweł Brzuzy), Maciej Koziara (46' Grzegorz Lech), Paweł Wojowski (46' Robert Sulewski) - Paweł Abbott (46' Antonio Calderon)
AFE: Toni Lechuga (46' Jose Salcedo) - Edu Ruiz (46' Samuel Piette), Gonzalo Verdu (46' Diego Bardanca), Eneko Satrustegui (46' Carlos Quesada), Ezequiel Arana (46' Igor Arnaez) - Miki (75' Pulga), Bruno Herrero (70' Gonzalo Verdu) - Juan Viyuela (46' Xabier Semedo), Javi Fernandez ( 75' Fran Minaya), Fran Minaya (46' Guillermo Mendez) - Jordi Marti (46' Diego Cascon)
Widzów: 200
Nasi dzisiejsi goście rozpoczęli w nieco zmienionym składzie w porównaniu do pierwszego meczu testowego. W ustawieniu rozpisanym przez trenera Mikela Lasę, AFE miało grać w systemie 4-2-3-1 z wysuniętym do przodu Jordim Martim. W Arce po raz pierwszy od początku Abbott, a razem z Sobierajem parę stoperów tworzył młody Szur.
Oba zespoły zaczęły mecz od wzajemnego badania sił. Dopiero w 9 minucie goście przedarli się na pole karne, ale Szur z Dampcem zatrzymali Frana. W kolejnej akcji Jordiego próbował uruchomić Juan Viyuela, ale napastnik gości nie zdołał skleić piłki. W 14 minucie z dystansu próbował Abbott. Próba była wyjątkowo anemiczna. W 19 minucie Kowalski sfaulował w niegroźnej sytuacji Hiszpana na 30 metrze. Rzut wolny znakomicie rozegrali Javi Fernandez z Bruno Herrero. Ten drugi dorzucił z lewej strony na 5. metr, gdzie formalności dopełnił Jordi Marti. Trzy minuty później było już 2:0! Znów Arkowcy nie potrafili wybronić stałego fragmentu. Niepewną interwencję Sobieraja w polu karnym wykorzystał Gonzalo Verdu kapitalnym wolejem posyłając piłkę pod poprzeczkę. Arkowcy grali schematycznie i łatwo do rozszyfrowania. Hiszpanie przerywali najczęściej nasze akcje już w środkowej strefie boiska. W 34 minucie znów nasza obrona została rozmontowana kilkoma podaniami. Na prawym skrzydle ładnie do piłki wyszedł Viyuela, dograł w pole karne do Mikiego, który w stuprocentowej sytuacji trafił w poprzeczkę. W 40 minucie blisko był Sobieraj, ale jego strzał po rzucie rożnym obronił nogami Lechuga. Z dobitką ruszył Kowalski, ale został uprzedzony. Na nic więcej przed przerwą nie było już stać źle grających Arkowców.
Po przerwie kibicom zaprezentowały się mocno zmienione składy obu drużyn. Grę od początku prowadziła drużyna AFE, budując spokojnie ataki od własnej połowy. W 57 minucie piłkę przechwycił Nalepa, rozegrał akcję z kolegami i mocnym strzałem zatrudnił Salcedo. Nasi zawodnicy poszli za ciosem i od tego momentu osiągnęli wyraźną przewagę. W 60 minucie po składnej akcji Nalepy z Calderonem wywalczyliśmy rzut rożny. Piłka dotarła do Lecha, który spróbował przewrotki, ale źle trafił w piłkę. Nasz zespół po przerwie prezentował się znacznie korzystniej, co było głównie zasługą szukających gry środkowych pomocników. W 68 minucie Nalepa znakomitym podaniem w tempo wyprowadził Calderona, ten zacentrował do Lecha, niestety strzał głową byłego zawodnika Stomilu poszybował obok bramki. Jeszcze lepszą sytuację Lech zmarnował w 77 minucie, gdy zamiast strzelać zdecydował się na podanie sytuacyjne do Calderona. W ostatnich minutach mieliśmy jeszcze dwie okazje na zniwelowanie strat. Najpierw Calderon próbował z rzutu wolnego, a w ostatniej akcji meczu Bardanca zatrzymał ofiarnie w polu karnym Nalepę.
Trener Dźwigała zdecydował się podzielić dzisiaj kadrę zespołu, desygnując w obu połowach po kilku podstawowych zawodników. Znacznie lepiej Arka wypadła po przerwie gdy dyktowała warunki gry i stwarzała zagrożenie. Trenera i zawodników czeka jeszcze mnóstwo pracy, by osiągnąć oczekiwany poziom. Póki co, zanotowaliśmy czwarty sparing z rzędu bez zdobytej bramki i kibice mogą mieć spore powody do zmartwień.
mazzano