Paweł Sikora (trener Arki): Nastroje w drużynie są cały czas takie same - bojowe. Nie myślimy kategoriami „co by było, gdyby”, ale koncentrujemy się na tym co będzie. Przygotowujemy się do najbliższego meczu z Katowicami. Kibice mają "film na ekstraklasę", ja mam w drużynie tak samo jak kibice wariatów na punkcie ekstraklasy i nie muszę ich specjalnie motywować przed meczami w Gdyni. Czasami muszę wręcz tonować nastroje.
Brak bramek w ostatnich meczach to powód do zastanowienia się, to na pewno. Napastnicy mają taką tendencję, że potrzebują dwóch pierwszych bramek, żeby się rozstrzelać. Nawet w Lubinie mieliśmy swoje szanse, których nie udało nam się wykorzystać. Skuteczność była jednak ostatnio naszą bolączką i musimy nad tym popracować.
Pokazaliśmy w każdym meczu pucharowym, że gramy o zwycięstwo. Nie rozpatruję gry w Pucharze Polski w takich kategoriach, że można było wcześniej odpaść i zostawić więcej sił na ligę. Czasami nawet gra co trzy dni powoduje lepszą formę zawodników, ułatwia im wejście w rytm meczowy, a także jest cenna dla zawodników, którzy grają nieco mniej w lidze.
Problemy kadrowe nas nie omijają. Na Zagłębiu tradycyjnie, jak w każdym meczu, odpadł nam jeden zawodnik. Czekamy na dokładnie diagnozy dotyczące zdrowia Rzuchowskiego, Cienciały czy Oleksego.
GKS Katowice wpadł w dołek, coś się u nich zacięło, zepsuło. Ale mają wielu dobrych zawodników, jak Pitry, Wróbel czy Gancarczyk, którzy mają coś do udowodnienia. W tej lidze nie ma potentatów. Nikt tu nie jest Bayernem, żeby zaplanować sobie prawie same wygrane. Czasami trzeba się przestawić na atmosferę pikniku czy dożynek. Na stadiony, gdzie czuć zamiast piłkarskiej atmosfery zapach kaszanki czy kiełbasy z grilla. Jak pokazuje rywalizacja w I lidze, inni faworyci też tracą w takich miejscach punkty.
Mateusz Szwoch (pomocnik Arki): Kto oglądał mecz z Zagłębiem, powinien zgodzić się, że nie odstawaliśmy na tyle, by przegrać aż trzema bramkami. Ale nie myślimy już o tym meczu. Przed nami GKS Katowice, który pokazał już jesienią, że jest bardzo mocnym rywalem. Nie sugerujemy się ich wynikami wiosną, ale tym że chcemy narzucić swój styl gry, wyjść na boisko i zdobyć 3 punkty.
Marcin Radzewicz (obrońca Arki): Mecz w Brzesku mogliśmy zarówno przegrać, jak i wygrać. Szło nam ciężko, dlatego powinniśmy być z tego remisu zadowoleni. Mamy 11 punktów po pięciu meczach wiosny. To średnia, która powinna pozwolić uzyskać awans i tego się trzymamy.
W Gdyni atmosfera na meczach jest bardzo dobra i chcemy dorównać do niej grą i zdobywaniem punktów. O to w piłce chodzi, żeby przychodziło na mecz jak najwięcej ludzi, a my żebyśmy dostarczali im mnóstwo radości.
GKS Katowice znajduje się w dołku, ale to drużyna, która w każdej chwili może odpalić i zacząć zdobywać punkty. Wiosną GKS przegrywał nieszczęśliwie, tak jak w Legnicy, gdy Gancarczyk miał sytuację w drugiej minucie. Musimy być czujni i skoncentrowani.