Paweł Sikora (trener Arki): Nie będę ułatwiał przeciwnikowi zadania, mówiąc na konferencji kto będzie gotowy do gry w sobotę. Za nami 120 minut gry na ciężkim boisku, ale za chwilę kolejny ciężki mecz, więc nawet nie mamy czasu się nacieszyć zwycięstwami. Zawodnicy nie kalkulują i dają z siebie wszystko w każdym meczu. To chyba najlepiej świadczy o tym, że chcemy powalczyć i w lidze i pucharze.
Kuba Miszczuk udowodnił w ostatnich meczach, że mamy dwóch dobrych bramkarzy i zrobił nam się problem bogactwa. Mamy dwóch zawodników, którzy mocno rywalizują o miejsce między słupkami. Z sytuacji jaka nastąpiła skorzystali też Robert Sulewski i Jakub Bach, którzy pojechali z nami do Legnicy. Dla mnie jest jednak najważniejsze, by regularnie grali, bo tylko dzięki temu mogą się rozwinąć.
Sandecja to zespół nieprzewidywalny. Ma kilku zawodników, którzy kreują grę, ale także kilka słabszych stron, co wczoraj obnażyło Zagłębie. Wczorajszy mecz oglądaliśmy pod kątem meczu pucharowego i ligowego. Zagłębie to na pewno bardzo mocny kadrowo zespół, z większym potencjałem niż wskazywałoby na to miejsce w tabeli.
Jakub Miszczuk (bramkarz Arki): Zagrałem 30 minut, a następnie trzy pełne mecze i czuję zaufanie trenerów i zawodników z pola. Z meczu na mecz powinno wyglądać to coraz lepiej. W meczu z Miedzią zdarzyły się sytuacje, gdy odbiłem piłkę przed siebie, ale obrońcy mnie bardzo dobrze asekurowali.
Piotr Tomasik (pomocnik Arki): Wynik zawsze wszystko odzwierciedla, dlatego po wygranej w Legnicy czujemy się bardzo dobrze. W tym roku była to moja pierwsza bramka, czekałem na nią i chciałbym podtrzymać tę moją passę i przełożyć ją na mecze w lidze. W sytuacji sam na sam, którą miałem w drugiej połowie, biegłem z piłką od połowy boiska i chyba po prostu zgłupiałem od nadmiaru pomysłów. Przeprosiłem chłopaków za tą sytuację po meczu, ale fajnie, że się za nią zrehabilitowałem. Niemniej, takie sytuacje trzeba wykorzystywać, bo nie mamy ich wiosną zbyt wiele. Przy golu na 2:1, Wołczek praktycznie nie wyskoczył do piłki, więc ciężko mówić o faulu. W Świnoujściu w podobnej sytuacji sędzia nie uznał bramki Niewiady, ale wtedy wyskoczyłem do piłki i chciałem ją zaatakować. Przed nami ważny mecz, zresztą jak każdy w tej lidze i będziemy chcieli go wygrać.