Zainteresowanie sobotnim wyjazdem do Świnoujścia było znacznie większe niż liczba przyznanych nam biletów. Początkowo miało być ich 300, ale ze względu na „działania” policji, pula została ograniczona do 210. Tym samym spora część osób musiała został „skreślona” z listy wyjazdowej. Niektórzy jednak zdecydowali się pojechać na mecz bez pewnego biletu, licząc, że uda się wejść na stadion – i faktycznie, była taka możliwość. Ostatecznie nasza liczba w Świnoujściu to 215, czyli mały nadkomplet. W porównaniu z ostatnimi wizytami na wyspie Uznam, to lepszy wynik niż w 2013 roku (175 osób) i gorszy niż dwa lata wcześniej (301 osób, większa pula biletów).
Sama podróż do Świnoujścia mija bez najmniejszych zakłóceń. Z Gdyni ruszamy o wczesnym poranku by na miejscu być już przed godziną 13. Kilkadziesiąt minut przed rozpoczęciem meczu wszyscy byliśmy już na sektorze. Na płocie wisi 8 flag – Nigdy Nie Zostaniesz Sam, śp. Mari, Arka Gdynia, Kościerzyna, Zjednoczeni Patrioci, Ludzie Morza, MA oraz debiutująca flaga Śródmieścia. Od początku spotkania ruszamy z dopingiem, który trwał do ostatniej minuty. Jak na naszą liczbę, możemy z czystym sumieniem przyznać, że doping był dobry i bez zbędnych przestojów, a ponadto z dawką dobrego humoru – typowy dla wyjazdów z tego klimatu. Kibice Floty (ok. 50 osób, bez flag) w młynie pojawili się dopiero w drugiej połowie, zaczynając od hasła „piłka nożna bez policji”. Piłkarze mimo bardzo słabej gry po przerwie po końcowym gwizdku otrzymają zasłużone brawa za walkę i cenne zwycięstwo, a my dajemy czytelny sygnał, że w rewanżowym meczu w Legnicy interesuje nas tylko wygrana i półfinał Pucharu Polski, a przede wszystkim awans do ekstraklasy. Powrót w przeciwieństwie do drogi w pierwszą stronę, wyjątkowo długi za sprawą nowych praktyk stosowanych przez szczecińską policję i ich nadgorliwego zachowania. W Gdyni meldujemy się po około ośmiu godzinach od momentu opuszczenia wyspy, ale w doskonałych nastrojach i z coraz większą wiarą w to, że faktycznie wiosna będzie nasza!