W listopadzie 2013 roku wojewoda pomorski Ryszard Stachurski zamknął prawie cały Stadion Miejski w Gdyni na atrakcyjny mecz ze Stomilem Olsztyn. Argument był jeden - troska o bezpieczeństwo kibiców Arki. Pan Stachurski, korzystając ze swoich przywilejów, uznał, że pracownicy klubu Arka Gdynia nie potrafią odpowiednio zabezpieczyć meczu, więc zrobi to on. Odgórnie i ze skutkiem natychmiastowym. Wojewodzie nie chciało się odpisywać na liczne skargi i zażalenia przesyłane przez wściekłych kibiców drogą mailową oraz listowną, więc postanowił zabrać głos na antenie Radia Gdańsk. Zdaniem wielu kibiców skompromitował się, mijając się z prawdą w wielu aspektach. Potwierdza to opublikowany w tym tygodniu przez Polski Związek Piłki Nożnej raport bezpieczeństwa i organizacji imprez na szczeblu centralnym. Wniosek z niego wypływa jeden - tak bezpiecznie jak jest dzisiaj na stadionach, nigdy wcześniej nie było. Ciekawe, czy mainstreamowe media podchwycą ten wątek i odpowiednio się do niego ustosunkują? Czy może raczej na wzór TVN-u wykorzystają go na własny użytek?
1. Bezpieczeństwo na stadionie
W rundzie jesiennej I ligi rozegrano 162 mecze. Podczas żadnego nie doszło do zamieszek na trybunach, a poważniejsze incydenty odnotowano ledwie kilkukrotnie. Raport PZPN jasno i klarownie obrazuje, że wszelkie działania kibiców określane jako "incydenty" są obecnie zjawiskiem absolutnie marginalnym na szczeblu centralnym. Polskie stadiony z roku na rok są coraz bezpieczniejsze, bez względu na to jak bardzo próbują to deprecjonować osoby rządzące oraz liczne media głównego nurtu. Raport PZPN brutalnie rozprawia się z bzdurami, które powtarza wiele osób z naszego otoczenia, jakoby na stadionach mordowali, gwałcili, a race były w tak częstym użyciu jak widelce i noże w kuchni. Zdecydowanie większym problemem są choćby działania policji, które stanowią przyczynę aż 38% opóźnień w dojeździe kibiców gości na mecz.
2. Frekwencja na stadionach
I liga to bardzo, bardzo ubogi krewny ekstraklasy. Arka z frekwencją na poziomie 4277 (przekroczyłaby zapewne 4500, gdyby wojewoda nie zamknął stadionu na mecz ze Stomilem) nie ma konkurencji, podczas gdy w ekstraklasie, tylko na dwóch stadionach i to ze względu na ograniczoną pojemność, średnia frekwencja jest niższa niż 5000 widzów! Dla gazet i portali sportowych I liga właściwie nie istnieje, stąd poza portalem Weszło nigdzie bulwersujący temat zamknięcia stadionu w Gdyni nie został należycie poruszony. Po awansie Cracovii i Zawiszy, mecze pokroju Arka - Stomil są w I lidze rzadkością i wojewoda Stachurski pomaga w zabijaniu resztek pierwszoligowych emocji.
3. Arka wysoko we wszystkich rankingach
Fakt, że radość z prymatu w I lidze to trochę jak euforia ze zwycięstw Polaków w letnim Grand Prix w skokach, gdy na starcie nie ma najlepszych, ale należy docenić, że Arka została mocno wyróżniona. Na Stadionie Miejskim w Gdyni najlepsze warunki do pracy mają dziennikarze, a kibice szeroki dostęp do bufetów czy sanitariatów. Stali bywalcy obiektu, na którym swoje mecze rozgrywa Arka, chwalą jego funkcjonalność i bezpieczeństwo, co potwierdza ranking PZPN. Oczywiście, jest jedna osoba, która ma odmienne zdanie. Pech chciał, że moc sprawcza tej osoby w kwestii zamykania i otwierania stadionu jest większa niż wszystkich kibiców razem wziętych.
Ostatnio znów o panu Stachurskim jest głośno. Tym razem szuka niebezpieczeństw i zagrożeń na PGE Arenie. Mimo naszej szczerej niechęci do użytkowników tego pustostanu, proponujemy panu Stachurskiemu, aby zajął się realnymi problemami i potrzebami naszego regionu. Jeśli nie ma pomysłu na to jak zagospodarować swój czas, odsyłamy chociażby do niedawnego listu pana prezydenta Gdyni - Wojciecha Szczurka. Na pewno parę tematów do dyskusji się znajdzie.
Cały raport dostępny jest w tym miejscu.