Mecz z Ruchem w Gdyni wywołał nieoczekiwanie mniejsze niż można było się spodziewać zainteresowanie. Oficjalna liczba widzów na niedzielnym spotkaniu 1/16 finału Pucharu Polski (podana przez klub), to 4303 widzów. Prawdopodobnie ze względu na problemy z czytnikami (głównie dotyczyło to karnetów), bramki tego dnia mogły nie zanotować właściwej liczby wejść, bo wydaje się, że osób na stadionie było znacznie więcej niż brzmi oficjalna wiadomość z klubu. Po raz kolejny przed kasami można było natrafiać na długie kolejki i niestety na nic zdają się prośby i nawoływanie by wejściówki kupować w wcześniej w kilkunastu punktach sprzedaży.
Podobnie jak przed dwoma tygodniami (mecz z GKS-em Tychy w rozgrywkach 1. ligi), tak i teraz nasz doping znacznie lepiej prezentował się w drugiej połowie niż przed przerwą. Momentami mogliśmy usłyszeć tak głośne wsparcie dla naszej drużyny, którego dawno nie było na spotkaniach w Gdyni. Z pewnością swoje zrobiła wewnętrzna mobilizacja i zwrócenie uwagi osobom, które w mniejszym stopniu angażowały się w doping, by zaczęły dawać z siebie znacznie więcej. Trybuna „Górka” wymaga od nas 100% zaangażowania w to, co robimy i bez względu na wynik na boisku, musimy robić swoje. A ten po godzinie gry i zdobyciu wyrównanej bramki zaczynał być korzystny i dawał nadzieję na awans do kolejnej rundy Pucharu Polski (gdzie już teraz wiemy, że zagramy w Gdyni z Koroną Kielce). Doping się wzmagał, podłączał się do niego cały stadion, a dobrą robotę wykonywali prowadzący. Krótko mówiąc – zagrało wszystko, do czego przysłużyli się również piłkarze, którym po heroicznej walce w dogrywce udało się wygrać.
Z innych wartych odnotowania aspektów, należy wspomnieć o tym, iż przed meczem miał miejsce „Dzień dawcy szpiku z gdyńską Arką” zorganizowany przez Projekt Kibice Razem Arki Gdynia wraz z Fundacją DKMS (Baza Dawców Komórek Macierzystych). Była to już druga tego typu inicjatywa przy okazji spotkania Arki (wcześniej akcja odbyła się przed pojedynkiem z Flotą Świnoujście). Natomiast w Sektorze Małego Arkowca – „Śledziki” pojawiła się sektorówka w kształcie koszulki związana z akcją „Kolorujemy”, którą to kilka dni wcześniej przygotowali mali Arkowcy.
Kibice Ruchu z Chorzowa wyruszyli w sobotni wieczór, by już w niedzielny poranek zameldować się w Gdyni. Cały dzień praktycznie spędzili na miejskiej plaży, uczestnicząc prawdopodobnie w kolejnej, po niedawnej litewskiej, "aferze międzynarodowej" – tym razem z udziałem obywateli Meksyku. Całe miasto podczas pobytu Niebieskich nad morzem było wnikliwie obserwowane nie tylko przez 30 kamer na Śródmieściu (w Gdyni funkcjonuje łącznie ponad 130 tego typu urządzeń), ale również przez nieumundurowanych policjantów, którzy swoją ilością rzucali się w oczy. Ruch po opuszczeniu plaży i krótkim pobycie w Parku Rady Europy, około godziny 16 ruszył podstawionymi autobusami na stadion. Na sektorze nie zameldowali się jednak wszyscy kibice gości – część z nich trafiła do szpitala, a część została zatrzymana po przygodach z Meksykanami.
W „klatce” fani Niebieskich stawili się w liczbie ok. 450 osób. Na płocie zawisła tylko jedna flaga – „Psycho Fans” i transparent poświęcony zmarłemu kibicowi Ruchu. Goście przez pierwszą połowę prowadzili przyzwoity doping. Po przerwie było z tym nieco gorzej – ożywienie nastąpiło dopiero w dogrywce po zdobytym golu, ale szybkie wyrównanie stanu meczu przerwało radosne nastroje w sektorze rywali. Mniej więcej na początku drugiej części dodatkowych 15 minut sympatycy z Chorzowa opuścili stadion, udając się na pociąg powrotny.