29 kolejka 3 ligi:
Bałtyk Gdynia – Arka II Gdynia 0:0
Bałtyk: Yehia – Barnik, Kokosiński, Prusaczyk, Adamus – Drzymała, Klawikowski, Bodzak, Bułka – Preizner (46’ Piekarski), Wojciechowski (61’ Szostek)
Arka II: Kędra – Haberka, P. Robakowski, Strzelecki, Dampc – Róg (83’ Tomczak), Bębenek, Słowiński, D. Patelczyk (64’ Fierka), Wojowski (46’ Jankowski) – K. Patelczyk (87’ Szur)
Widzów: 120
Żółta kartka: Tomczak (Arka II)
Nasze rezerwy przystąpiły do tego meczu w mocno... rezerwowym składzie, bez graczy z pierwszej drużyny. Tym samym trener Grzegorz Witt musiał skorzystać z pomocy bardzo młodych zawodników (wielu graczy Arki w tym meczu to zaledwie rocznik 95 oraz 96), którzy jednak skutecznie stawili opór lokalnemu rywalowi, będąc momentami drużyną przeważającą.
Arka miała kilka dogodnych sytuacji by pogrążyć rywala. Już w 5 minucie Kamil Patelczyk po doskonałej kontrze naszego zespołu trafił w słupek. W samej końcówce pierwszej połowy ten sam zawodnik trafił nawet do siatki, niestety sędzia dopatrzył się spalonego i bramka nie została uznana. Warto odnotować dobry mecz Dawida Kędry, który pewnie bronił nieliczne strzały gospodarzy. W zespole rywali wyróżniał się były gracz Arki - Krzysztof Bułka.
Miniderby Gdyni nie były wielkim widowiskiem. Na trybunach Narodowego Stadionu Rugby zasiadło niewiele ponad 100 osób, wśród nich byli głównie młodzi piłkarze, przedstawiciele mediów, liczni działacze z kilku klubów oraz ich rodziny. Na trybunie i wokół płyty boiska można było doliczyć się więcej ochroniarzy niż kibiców... Gospodarze nie prowadzili żadnego dopingu (co właściwie na meczach tego klubu jest już normą). Wywiesili natomiast dwie flagi: reprezentacyjną oraz upamiętniającą ich zmarłego kibica. Z niewiadomych przyczyn działacze tego klubu (konkretnie Piotr Benke, były Prezes a obecnie pełnomocnik Zarządu Bałtyku) nie zezwolił na obejrzenie meczu sympatykom Arki i zabronił nawet wejść na stadion osobom posiadającym wejściówki. Widocznie działaczom tego klubu hasło "piłka nożna dla kibiców" jest obce.
Nie zraziło to jednak kilkuset fanów żółto-niebieskich, którzy przyszli tego dnia dopingować swój zespół oraz przekonać się na własne oczy czy klub z mewą w herbie w ogóle jeszcze istnieje. Kibice Arki zgromadzili się wokół stadionu i kilkukrotnie głośno skandowali: "Gramy u siebie", "Gdzie jest ten Bałtyk?", "Tylko zwycięstwo" i tym podobne przyśpiewki. Po 20 minutach, kiedy każdy kibic klubu miasta z morza i marzeń przekonał się na własne oczy, że kibicowsko i sportowo Bałtyk w Gdyni nie istnieje, postanowiliśmy rozejść się do domów.
Mecz zakończył się bezbramkowym remisem, co z całą pewnością nie przynosi chluby rywalom, którzy w tym sezonie po raz kolejny buńczucznie zapowiadali walkę o awans, a skończyli sezon zaledwie w środku tabeli 3 ligi...
Należy za to pochwalić bardzo młodych graczy Arki za walkę i ambitną postawę przeciwko bardziej doświadczonemu rywalowi.