Zawisza Bydgoszcz - Arka Gdynia 0:0
Zawisza: Kaczmarek - Płonka, Skrzyński, Nawotczyński, Petasz - Hermes, Drygas, Wójcicki, Ostalczyk (57' Ziajka), Mąka (66' Nather), Masłowski (89' Gevorgyan)
Arka: Miszczuk - Kubowicz, Jarzębowski, Brodziński, Tomasik - Grzelak (67' Surdykowski), Rzuchowski (62' Szwoch), Pruchnik, Radzewicz - Kuklis (76' Zwoliński) - Marcus da Silva
W meczu, który poprzedziły liczne spekulacje medialne, nie zabrakło wielu ostrych spięć i ambitnej gry obu zespołów, ale ostatecznie kibice nie doczekali się bramek. Arkowcom dopisało szczęście, bo mogli przegrywać już po 8 minutach. Bramkę dla gospodarzy zdobył Daniel Mąka, ale sędzia pomylił się, odgwizdując spalonego. Telewizyjne powtórki pokazały, że była to dość spora pomyłka. W 15 minucie wyskoczyli wszyscy z ławki rezerwowych Zawiszy, domagając się odgwizdania rzutu karnego po faulu Tomasza Jarzębowskiego na Jakubie Wójcickim. Sędzia jednak tym razem nie użył gwizdka. W następnych groźnych sytuacjach świetnie spisał się Jakub Miszczuk, broniąc sam na sam z Wójcickim oraz odbijając groźne uderzenie Michała Masłowskiego. Arka w tej części gry nie potrafiła stworzyć sobie dogodnych szans.
Po zmianie stron gra Arki się poprawiła, lecz nie na tyle by zdobyć zwycięską bramkę. Arkowcy często przedostawali się pod pole karne gospodarzy, niestety tam brakowało najczęściej dokładności lub podjęcia szybszej decyzji o strzale lub podaniu. Zawiszy trzeba oddać, że i w tej części gry miał stuprocentową sytuację, której nie wykorzystał Mąka. Ostatecznie, nasz zespół wywozi z Bydgoszczy bezbramkowy remis, co, mając w pamięci początek meczu, trzeba uznać za bardzo dobry wynik. Całe przedmeczowe zamieszanie trafnie spuentowali kibice gospodarzy, skandując po meczu: "Poszły się jebać, kupony poszły się jebać!".