GKS Łęczna - Arka Gdynia 2:1 (Jarzębowski 53' sam, Szlaga 86' sam - Marcus da Silva 20')
Łęczna: Segiusz Prusak - Cezary Stefańczyk, Michał Benkowski, Marcin Kalkowski (66' Tomasz Tymosiak), Mateusz Pielach - Michał Zuber, Dawid Sołdecki, Tomasz Nowak, Michał Renusz - Tomas Pesir - Sebastian Szałachowski (68' Kamil Oziemczuk)
Arka: Maciej Szlaga - Damian Krajanowski, Tomasz Jarzębowski, Bartosz Brodziński, Piotr Tomasik - Rafał Grzelak, Radosław Pruchnik, Michał Rzuchowski (46' Mateusz Szwoch), Marcin Radzewicz - Piotr Kuklis (65' Łukasz Zwoliński) - Marcus da Silva
Żółte kartki: Nowak - Kuklis
W składzie żółto-niebieskich nastąpiła oczekiwana przez wszystkich kibiców zmiana. Do wyjściowej jedenastki wraca Marcus da Silva, odsyłając na ławkę rezerwowych Łukasza Zwolińskiego. Drugiej zmiany można było ewentualnie spodziewać się w środku pola i faktycznie ona nastąpiła, ale na ławkę rezerwowych powędrował nie Michał Rzuchowski, tylko Mateusz Szwoch. Do składu wraca Radosław Pruchnik, który dał dobrą zmianę w meczu z Cracovią. Trener gospodarzy dokonał także kilku zmian w składzie - pauzujących za kartki Veljko Nikitovicia i Tomasza Midzierskiego zastąpili Tomasz Nowak i Michał Benkowski, ponadto do przedniej formacji wskoczyli Tomas Pesir i Sebastian Szałachowski.
Arka już w pierwszych kilku minutach wypracowała dwa rzuty rożne, ale zostały one dość kiepsko wykonane przez nasz zespół i nie zakończyły się strzałami na bramkę. Gospodarze próbowali odpowiedzieć akcjami oskrzydlającymi, ale także nie przyniosły one powodzenia. W 9 minucie Arkowców łatwo zwiódł w środku pola Tomasz Nowak, ale strzał byłego piłkarza FK Homel poszybował wysoko nad bramką Macieja Szlagi. Chwilę później sędzia popełnił pierwszy tego dnia błąd. Tomas Pesir brutalnie zaatakował kostkę Tomasza Jarzębowskiego, lecz arbiter nie zdecydował się na pokazanie żółtej kartki. W 19 minucie Arka miała piąty rzut rożny w pierwszej połowie i gdy wydawało się, że po raz kolejny nic z niego nie będzie, piłka wróciła do Marcina Radzewicza, a ten doskonałym dośrodkowaniem znalazł w polu karnym Marcusa. Brazylijczyk uprzedził Cezarego Stefańczyka i strzałem głową nie dał szans Sergiuszowi Prusakowi! Warto przy tej bramce zwrócić uwagę na bardzo dobry ruch Piotra Tomasika, który ułatwił Radzewiczowi w oddaniu dobrego dośrodkowania. Wynik podwyższyć mógł mało widoczny Piotr Kuklis, ale jego mocne uderzenie obronił Prusak. Bramkarz gospodarzy nie był najpewniejszym punktem swojego zespołu. Kilka razy minął się z dośrodkowaniami, a raz niepotrzebnie wyszedł do wbiegającego z lewej strony Radzewicza, ale ten zdecydował się strzelać zamiast podać do środka. Arkowcy przez cały czas prowadzili grę, atakowali wysokim pressingiem i gospodarze kompletnie nie mogli sobie z tym poradzić. Wystarczy powiedzieć, że Łęczna nie oddała w pierwszej połowie choćby jednego celnego strzału, a te nieliczne frunęły w dużej odległości od bramki Szlagi.
Początek drugiej połowy miał identyczny przebieg. Trener Sikora wprowadził w miejsce Rzuchowskiego Mateusza Szwocha, który starał się napędzać grę Arki. To właśnie "Bania" w 52 minucie stanął przed dobrą okazją, ale zablokował go Marcin Kalkowski. Niestety w 53 minucie zemściły się na Arce niewykorzystane rzuty rożne. Damian Krajanowski w niegroźnej sytuacji wybił piłkę na rzut rożny, z którego dośrodkował Michał Renusz. Niestety niefortunne interweniował Tomasz Jarzębowski, który przelobował bezradnego Szlagę. Arka mogła odpowiedzieć błyskawicznie! Radosław Pruchnik rozprowadził akcję do Marcusa, który uderzył po długim rogu, ale piłka zatrzymała się na słupku. Arka przez kolejne minuty wciąż prowadziła grę, ale dokładności wystarczało tylko do szesnastego metra. Bardzo słaby dysponowany rywal nawet specjalnie nie przeciwstawiał się Arkowcom w środku pola, niestety żółto-niebiescy nie potrafili tego wykorzystać. W 86 minucie nastąpiło coś, co wróżyło wielu kibiców. Popełniający koszmarne błędy w sparingach Szlaga przeszedł sam siebie i wrzucił sobie piłkę do bramki po wyjątkowo niegroźnym strzale Nowaka. To jasna odpowiedź, że jeśli Arka od lipca chce zaatakować ekstraklasę, na tej pozycji musi nastąpić solidne wzmocnienie. Efekt jest taki, że zamiast zasłużenie wygrać i przywrócić nadzieje na ewentualny powrót do czołówki, Arka przegrała i chyba nawet najwięksi optymiści stracili nadzieje na grę o ekstraklasę.