Trener Paweł Sikora powtarza, że nie przywiązuje zbyt wielkiej wagi do wyników sparingów, ale na pewno przyzna, że lepiej wygrać 5:0 i podbudować morale niż wymęczyć 2:1 po kolejnym błędzie w tyłach. Arce potrzebne są zwycięstwa i z Cartusią, i z Gwardią Koszalin i w kolejną sobotę z Kaszubią Kościerzyna. Wysokie, pewne, odniesione na luzie i bez żadnych strat w ludziach. To praktyka starsza od pierwszych podręczników trenerskich by w ostatnim tygodniu (w Polsce, z uwagi na absurdalnie długi okres przygotowań, nawet w dwóch) przed startem ligi dać piłkarzom maksymalnie dużo komfortu pracy - zmniejszyć obciążenia, wysłać na basen, no i załatwić rywala, na którym bez większego oporu będą mogli przećwiczyć schematy gry w ataku poparte treningiem strzeleckim. Czas na eksperymenty się już dawno skończył i znaczna część kart została odkryta. Kibice, którzy z niespecjalnie dużą uwagą śledzili zimowe sparingi, a pojadą na wyjazd do Poznania, mogą być kilkoma faktami mocno zaskoczeni.
Arka nadal jest ustawiona w systemie 4-4-1-1, lecz poważnemu zachwianiu uległy tak zwane proporcje. Trener Sikora po analizie jesiennych meczów podjął dwie kluczowe decyzje: cofnął Mateusza Szwocha w okolice środkowego koła oraz w miejsce wracającego do obrony Damiana Krajanowskiego wstawił bardziej kreatywnego Rafała Grzelaka. Oznacza to, że od pierwszej minuty na boisku przebywać będzie nie trzech, a pięciu piłkarzy o walorach i zadaniach ofensywnych. Oczywiście liga może brutalnie zweryfikować te optymistyczne założenia, ale póki co różnica w grze Arki jest widoczna gołym okiem. Szwoch piłkarsko dojrzał, a drużyna mu zaufała i z dnia na dzień stał się jej mózgiem. Z korzyścią dla płynności gry całej drugiej linii. W formacji ofensywnej rywalizacja trwa w praktyce o jedno miejsce - na lewej pomocy. Do niedawna murowanym faworytem wydawał się Darek Formella, niestety ostatnie dni spędził na leczeniu zatrucia, a ostatni tydzień przed startem ligi zamiast w Gdyni spędzi w Cetniewie, na konsultacji reprezentacji U-18. W tej sytuacji trener może poczekać na rozwój wypadków i dać mu szansę w drugiej połowie. Pozostałe pozycje są obsadzone i chociaż do formy Rafała Grzelaka czy Piotra Kuklisa wciąż można mieć pewne wątpliwości to obaj raczej nie powinni obawiać się straty miejsca w składzie. Nowością w grze żółto-niebieskich może być też rola Marcusa, który ma grać więcej w polu karnym i tę rolę spełnił w meczu z Cartusią idealnie, zdobywając bramkę po zamknięciu akcji ze skrzydła oraz asystując spod linii końcowej. Łukasz Zwoliński po niezłym początku mocno przygasł i będzie walczył z Januszem Surdykowskim o miejsce w kadrze meczowej.
Poniżej ustawienie ofensywnej formacji Arki z wczorajszego meczu.
Rzuchowski
Grzelak Szwoch Radzewicz (Formella)
Kuklis
Marcus da Silva
Znacznie mniejsze pole manewru trenerzy mają przy zestawianiu obrony. Do Poznania nie pojedzie Krzysztof Sobieraj, który w ostatnim meczu jesieni otrzymał czwartą żółtą kartkę, zatem obok siebie zagrają Tomasz Jarzębowski i Bartosz Brodziński. W odwodzie pozostają słaby Wallace, który niestety wciąż blokuje miejsce w kadrze reprezentantowi Polski U-19, Radosławowi Robakowskiemu i próbowany na tej pozycji w sparingach Radosław Pruchnik. Po bokach Damian Krajanowski i Piotr Tomasik, mający solidnych dublerów w osobach Dawida Kubowicza i Marcina Dettlaffa. Gra defensywna całego zespołu wygląda całkiem przyzwoicie. Podwajanie, elementy wysokiego pressingu, przechwyty w środkowej strefie - to norma. Zmorą są niestety błędy indywidualne i braki w koncentracji. Jeżeli uda się ich ustrzec to solidna jesienią defensywa powinna być jeszcze lepsza.
Co te wszystkie zmiany oznaczają w praktyce?
1. Bardziej ofensywny futbol. Powinniśmy częściej oglądać naszych zawodników przy piłce, a nie tracących siły na próbie jej odebrania. Jesienią utarło się, że Arka gra ładnie i do przodu. Trudno się z tym zgodzić. Arka w żadnym meczu nie zdominowała rywala, tak jak ją sama zdominowała Miedź przy Olimpijskiej. W żadnym meczu nie stworzyła 3-4 stuprocentowych sytuacji. Większość bramek zdobyła albo po stałych fragmentach albo po bramkach samobójczych, a w najlepszym wypadku po przebłysku Marcusa. Teraz mniej powinniśmy zawdzięczać przypadkowi, a więcej starannie wypracowanym akcjom.
2. Inny sposób wyprowadzania piłki. Trener Sikora będzie dysponował znacznie niższym składem, gdyż zrezygnował świadomie w środku pola z Pruchnika. Więcej akcji rozpoczynać będziemy dołem, przez obrońców i ten element zespół regularnie (z różnym skutkiem) ćwiczy w sparingach. Kluczem do sukcesu jest nie stracić piłki, póki ta nie dojdzie do Szwocha lub Rzuchowskiego.
3. Możliwe problemy przy stałych fragmentach gry. Niewykluczone, że w wyjściowym składzie na Wartę zabraknie choćby jednego piłkarza mierzącego powyżej 185 cm wzrostu. To chyba aktualnie największy problem trenerów, w końcu bramki tracone z Bytovią, Chojniczanką czy GKS-em padły właśnie po mocnych dośrodkowaniach w pole karne.
4. Kolejne debiuty młodzieży. W sparingach nadspodziewanie dobrze wypadli Michał Gałecki, Paweł Wojowski i Piotr Pietkiewicz. "Gała" to mocny kandydat do meczowej osiemnastki, bo jest piłkarzem o profilu najbardziej przypominającym Szwocha i przez ostatni miesiąc zrobił spore postępy. "Wojo" ma pecha, bo na jego pozycji rywalizują Formella i Radzewicz, ale wydaje się, że i on na debiut nie powinien czekać dłużej niż do maja. W razie potrzeby poradzi sobie też po przeciwległej stronie boiska.
5. Brak goli z dystansu. Tu się nic nie zmienia, w Arce nadal nie ma nikogo, kto umiałby celnie i regularnie strzelać z 25-30 metrów. W sparingach, wyłączając strzelaninę z Cartusią, takich prób niemal nie oglądaliśmy.
Sceptycy powiedzą, że Arka w sparingach wygrywa tylko ze słabszymi. Optymiści, że w żadnym, nawet przegranym, meczu nie była gorsza od rywala, a w grze widać wyraźny progres. Jaka jest rzeczywista wartość drużyny pokażą pierwsze trzy mecze. Przypominamy, że już 16 marca w Gdyni dojdzie do meczu przyjaźni Arka - Cracovia. Na blisko miesiąc przed tym wydarzeniem, udział zadeklarowało na samym Facebooku ponad 1200 kibiców!
mazzano