Trudno jest napisać relację z meczu, podczas którego niewiele się działo. Na boisku piłkarze okazali się lepsi od swoich przeciwników i chwała im za to. Zdołali wywalczyć trzy punkty, przełamując się tym samym po dwóch nieudanych występach na wyjazdach. Tradycyjnie już stadion został solidnie oflagowany - na płocie po raz kolejny zawisła flaga naszych przyjaciół z Koszalina, których delegacja była obecna na piątkowym spotkaniu oraz Opravców z Cracovii. Nasz doping był wyjątkowo przeciętny, by nie powiedzieć, że po prostu kiepski. I to nie podlega dyskusji. Młyn prezentował się słabiej niż dwa tygodnie temu na spotkaniu z Sandecją. Miało to oczywiście przełożenie na popisy wokalne Górki. Gorzej też wyglądała współpraca z Torami, które nie były specjalnie aktywne podczas wspólnych śpiewów. Zdecydowanie lepszy kontakt nawiązał się z sektorem Małego Arkowca, który gościł dzieciaki z Tczewa i Prabut, a na głośne pytanie z ich strony "kto wygra mecz?" - zgodnie, bez wyjątku odpowiadał cały stadion. Sektor gości od dwóch miesięcy pozostaje zamknięty ze względu na pracę związane z dojściem do "klatki", których tempo budzi sporo wątpliwości. Tym samym kibiców z Legnicy w Gdyni nie zobaczyliśmy. Podsumowując, mecz z Miedzią bez echa przeszedł do historii i na tym możemy zakończyć. Za tydzień widzimy się w Brzesku!