Petr Nemec (trener Arki): Nie chcę wracać do tematów, które pojawiły się po meczu z Flotą. Chcę podziękować zawodnikom za te dwa mecze, czuję, że atmosfera jest w zespole bardzo dobra i wielkie dzięki dla zawodników za wolę walki. My płaciliśmy za głupotę doświadczonych zawodników, której teraz się już wystrzegają. Wrócił Sobieraj, cofnęliśmy Jarzę i mamy spokój z tyłu. Raduje mnie skład w jakim Arka kończyła mecz, z aż pięcioma młodzieżowcami na boisku.
Cieszy mnie postawa Juliena Tadrowskiego, który ma ciąg "po linii", lubi pójść do przodu i bardzo na niego liczę. Mateusz Szwoch jeszcze rok temu grał w juniorach, w ostatnich meczach zaczął "siadać" i potrzebował odpoczynku. Wszedł, strzelił w końcu bramkę i to też mu na pewno pomoże.
Nie chcę zapewniać, że będziemy teraz z każdym wygrywali, ale jak będziemy mieć tak poukładaną grę od tyłu jak dzisiaj to może być w kolejnych spotkaniach naprawdę dobrze. Nie chcę też zmieniać swojej filozofii ofensywnego futbolu, ale czasami trzeba po prostu znaleźć "złoty środek".
Jarosław Araszkiewicz (trener Sandecji): Podsumowanie będzie bardzo krótkie. Nie będę opowiadał niestworzonych rzeczy,dla kibiców to było fajne widowisko, dużo akcji zwłaszcza w wykonaniu Arki, która zagrała jeden z lepszych meczów. U nas się waliło wszystko na głowę, wymuszone zmiany, pierwsza bramka z niczego. Z 18 bramek straciliśmy kilkanaście ze stałych fragmentów. Jestem rozżalony grą zawodników, którzy mieli pomóc, a odcinają tu chyba kupony.
Byłem dziś pod wrażeniem gry Marcusa Da Silvy, który miał dziś prawdziwy "dzień konia". Prawda jest taka, że dom buduje się od podstaw, a u nas to zaczęło się chyba od dachu albo nawet komina. Pierwsza liga to bieganie, najpierw trzeba biegać, a potem dopiero grać.