Arka Gdynia – GKS Łęczna
Mecz z GKS-em Łęczna (przyjęliśmy taką nazwę tego zespołu, gdyż nie mamy zamiaru reklamować nazwy sponsora, który próbował odebrać tamtejszym kibicom ich sens życia, zmuszając tym samym do założenia nowej drużyny Górnik 1979 Łęczna), prócz walorów czysto sportowych, nie zapowiadał się z punktu widzenia fanatyka, jakoś szczególnie.
Mimo, że była to trzecia kolejka, z racji przełożenia meczu w Krakowie, Arka dopiero po raz drugi zaprezentowała się swoim kibicom. W Gdyni, po powrocie atmosfery na trybuny Stadionu Miejskiego, nie słabnie głód za piłką, co ponownie przełożyło się na przyzwoitą frekwencję, która wg źródeł klubowych wyniosła 5509, a „na oko” oscylowała delikatnie ponad 6 tys. (pomimo powrotu do normalnych cen biletów, które na inaugurację były mocno promocyjne).
Po raz kolejny przekonaliśmy się również jak bardzo myliły się osoby, twierdzące, że bojkot podzielił kibiców. Choć uczciwie trzeba przyznać, że doping był ciut słabszy niż na meczu z Wartą. W przypadku Torów wiązało się to z nieobecnością na tej trybunie kolegi F., który zazwyczaj swoim niesamowitym zaangażowaniem podrywa do śpiewu tę część stadionu. Jednak atmosfera na stadionie była wręcz wyborna, tym bardziej, że piłkarze podtrzymali tendencję z pierwszego spotkania, wygrywając ponownie 2:0.
Oczywiście nie można przejść obojętnie obok prezentacji naszego Fan Clubu z Kościerzyny, który przy okazji tego meczu obchodził 20-lecie (młode pokolenie) oraz 35-lecie (stara gwardia) jeżdżenia na Arkę. Brygada Kościerzyna zjawiła się w Gdyni w liczbie 150 osób. Warty odnotowania jest również fakt, że ich podróż odbyła się z przygodami, gdyż jeden z autokarów uległ na trasie awarii. Dla fanatyków nie ma jednak rzeczy niemożliwych, mocno przepełnionym drugim autokarem oraz autami, szczęśliwie dotarli w komplecie, tuż po rozpoczęciu spotkania.
Na tym relację ze spotkania z Łęczną można by zakończyć, jednak dochodziły do nas po meczu niepokojące informacje, jakoby „obsługa stadionu” przyłączyła się do negatywnych trendów panujących na stadionach w Polsce i swoją nadgorliwością zaczyna brać udział w kolejnej odsłonie walki ze „stadionowym terroryzmem”.
Przypominamy, że stadion w Gdyni należy do jednych z bezpieczniejszych w Polsce, gdzie w piłkarskim święcie każdorazowo biorą udział tysiące kibiców, w tym całe rodziny. Gdzie coraz liczniej zapełniany jest sektor rodzinny, na którym rodzice wraz ze swoimi pociechami, w miłej atmosferze, przyglądają się zmaganiom piłkarzy. Gdzie w końcu, klub otrzymuje liczne nagrody i wyróżnienia, od różnych organów, właśnie za to bezpieczeństwo.
Dlatego szkoda, by tą całą sielankę psuła chęć, jak można przypuszczać, przypodobania się poprzez udział w odgórnej polityce uprzykrzania życia najzagorzalszym kibicom.
Zamiast wyszukiwać „zakazanych znaków” na flagach, które zakazane są tylko i wyłącznie według pewnej wątpliwej broszury (która już nie obowiązuje), zajmijcie się na przykład wskazywaniem kibicom, stojącym długo po rozpoczęciu meczu w kolejkach po bilet, wolnych kas. Tak, aby każdy kibic Arki mógł oglądać mecz od początku do końca. I nie daj Boże, nie zniechęcił się do przychodzenia na Stadion Miejski w Gdyni.
Przed nami dwa wyjazdy, Stróże oraz wizyta u Naszych braci z Krakowa. Nikomu przypominać chyba nie trzeba, WYJAZD RZECZ ŚWIĘTA!
Tylko Arka Gdynia