Równo z gwizdkiem początkowym na stadionie kibiców gospodarzy nie stwierdzono. Nagle ku naszemu zdumieniu pod stadion (ulicą z której siłą nas zepchnięto) podjeżdża kordon milicyjny eskortujący... 9 aut wypełnionych bardziej lub mniej kibicami Bałtyku. Jak nisko trzeba upaść, żeby na własny mecz „w domu” przyjeżdżać autami w eskorcie milicji... wszyscy w środku zakapturzeni, dramat. Co więcej, weszli na stadion od strony... sektora gości, żeby (gdy czuli się już bezpiecznie wewnątrz stadionu) po napinać się zza płotu. Za karę leci w nich to co pod ręką. My stoimy dalej pod stadionem do samego końca meczu. Wcześniej jak i później lekkie dymy z milicją, która już od samego początku jawnie prowokowała (ale o tym w innym artykule). Po meczu Bałtyk w takiej samej eskorcie wyjeżdża spod stadionu i rozdziela się. Na mieście lekkie ganianki, które kończą się jednak na komisariacie, gdzie schroniło się jedno z gonionych aut.
Zdjęcie trybuny na wejście piłkarzy:
i w trakcie meczu, ok. 30 minuta: