Wszystko się zmienia jak w kalejdoskopie w naszym klubie. Andrzej Czyżniewski był kiedyś dyrektorem sportowym. Potem przestał nim być, jak nas łaskawie poinformowano. I znów zaczął, choć nie spotkał nas zaszczyt zapoznania się z taką informacją. To znaczy pojawiła się, ale jakoś tak przypadkowo. Ups… wymsknęło się… W sumie jeden czort czy dyrektor, czy dyrektor sportowy. Co to za różnica – dom czy dom publiczny…
Czepiamy się pewnie bez sensu, bo kto powiedział, że mamy prawo wiedzieć. Morda w kubeł, kupować bilety, pomachać szalem i cieszyć się, że mamy dyrektora, prezesa, marketingowców. A kto jest kto? Wszystko jedno. Jak coś się nie uda, w ramach odpowiedzialności, pozamieniają się stanowiskami i jakoś to będzie. Jak ktoś za bardzo będzie wkurzał „pieniaczy” to go usuniemy z wykazu pracowników na oficjalnej stronie. Pensję zawsze można po cichu brać, po co z przytupem?
I pensyjka leci… Choć w sumie nie wiadomo za co… Serwis arkowcy.pl nawiązał ostatnio współpracę ze Stena Line. Bez obrazy dla włodarzy Stena Line, ale chyba im się coś pomieszało. Panowie, arkowcy.pl to nie klub Arka Gdynia, to nawet nie oficjalna strona. Ktoś Was chyba w konia zrobił. To nie te prężne zastępy „klubowych” ludzi z marketingu. Dejfid nie jest prezesem Arki, Mazzano, Cygan i reszta chłopaków to nie działacze. To ludzie, którzy często słuchając marudzenia żon, kochanek, teściowych, za darmo jeżdżą za Arką, martwią się o nią i walczą, piszą felietony, przeprowadzają wywiady. Są… nie, nie działaczami, są „działającymi” (dla niektórych dla odmiany – przedstawicielami hołoty). Mała różnica, a jednak… Jak z dyrektorem i dyrektorem sportowym. I teraz najlepsze, heh… Robią to za darmo. K…a, ale jaja, nie? Chyba ich pogięło. I firmę Stena Line też. Zamiast przybyć, przyczołgać się na kolanach na Olimpijską, gdzie czekają na nich działacze, aby łaskawie wyrazić zgodę na współpracę, to się z jakimiś pionkami dogadują. A może jednak nie zwariowali. Może są zawodowcami, szanują każde źródło, za pomocą którego mogą dotrzeć do klienta.
„Chłopaki” z arkowcy.pl i ze Steny - nie chcielibyście popracować w klubie? Zamienicie się z „klubowiczami”. Trudno, do Skandynawii popływamy kajakami, a strona padnie, ale w Arce może będzie lepiej.
Panowie z działu marketingu z klubu, nie wstyd Wam? Tak zwyczajnie, po ludzku. Nie wierzę, że się kompletnie nie znacie, może „góra” Was blokuje… Ale czy w takim przypadku, nie lepiej to wszystko pieprznąć… Warto dla tej kasy ośmieszać siebie? Bo nie tylko Arkę ośmieszacie…
Autor: "wiecie kto"
PS. Piszę niezależnie, więc nie jest to autoreklama strony. Jak mi chłopaki podpadną, to ich też opieprzę.