Wyjazd do Grudziądza, jeśli można szumnie nazwać go wyjazdem, wzbudził spore zainteresowanie w naszych szeregach. Wątpliwości co do poprawności tej nazwy biorą się z tego powodu, że nie przywykliśmy do wyjazdów, na które trzeba jechać jedynie ok. 150 km. Ale może tym razem się należało, bo dwa poprzednie mecze poza Gdynią rozgrywaliśmy na drugim końcu Polski... Podział biletów na dzielnicach był błyskawiczny, przez co wielu chętnych nie załapało się na wejściówki. Nie zraziło to jednak wielu i na sektorze gości zameldowaliśmy się w ponad 600 osób (w tym 2 osoby z Polonii Bytom oraz 5 osób z Cracovii).


Wyjazd z Gdyni zaplanowano na godzinę 13.00, żeby spokojnie dotrzeć na miejsce. Tego samego dnia, grupa kibiców Arki postanowiła wesprzeć swój fan club z Człuchowa, który rozgrywał mecz wyjazdowy w Przechlewie, które sympatyzuje z Chojniczanką Chojnice – fan clubem Lechii. Zbieramy się w 20 aut i po 11.00 spotykamy się z dwoma autokarami Piasta, które jadą za nami. Wjeżdżając do Przechlewa witają nas ubrana na biało grupa Chojniczanki i innych fc Lechii, która dążyła do starcia, a ich liczba to ok. 60. Oczywiście nie mamy nic przeciwko i w około 80 osób wybiegamy z aut, żeby szybko przegonić przeciwników, z których sporo osób załapuje się na mniejszy lub większy oklep. W tym miejscu należy podkreślić, że już 20-25 osobowa grupa Arki, która była na początku, rozgoniła całą tą zbieraninę. Po zaistniałej sytuacji wsiadamy do aut i wyjeżdżamy z Przechlewa, żeby nie robić sobie przypału. Piast Człuchów zostaje na meczu, żeby potem w ok 20 osób dołączyć do nas w Grudziądzu. Jak się później okazało, po wejściu na stadion Chojniczanka pogoniona została po raz kolejny, tym razem przez nasz FC.

W Grudziądzu prawie wszystkim udaje się wejść na stadion mimo faktu, iż nie było ich na liście. Podobnie liczba 500 biletów nie była problemem i na sektorze jest nas zdecydowanie więcej. Wieszamy sporo flag, w przerwie zmieniamy na inne. Tego dnia swój debiut zalicza wyjazdowa flaga Zjednoczeni Patrioci - Arka Gdynia z przekreślonym sierpem i młotem.
Nasz doping na początku bardzo dobry, później zmienia się w rewelacyjny, kiedy śpiewamy „Nasza Areczka ole” na dwa sektory. Takiej zabawy nie było od dawna! Oby tak dalej. Szkoda, że piłkarze znowu się nie popisali i ze słabą Olimpią zaledwie zremisowali, nie strzelając przy tym żadnej bramki.
Wyjazd z Grudziądza sprawny, podziękowania dla Widzewa za przekazaną wodę. Zatrzymujemy się raz na autostradzie, podróż spokojna. W Gdyni jesteśmy ok. 22.00, czyli dla głównej grupy autokarowej wyjazd trwał mniej, niż 10 godzin. Czasami nawet w Gdańsku bywało dłużej ...

Przed nami wyjazd do Świnoujścia, który już za dwa tygodnie. Mobilizacja!

FOTORELACJA