Zbiórka została wyznaczona na godz. 6 rano przed jednym z gdyńskich hipermarketów. Składy autokarów zostały wcześniej podzielone na konkretne dzielnice i po około godzinie wyruszyliśmy w trasę. Cała droga spokojna, z podwieszoną sporą ilością radiowozów i tak samo liczną ilością postojów. Trzeba odnotować, że 4 autokary, które jakimś cudem urwały się milicjantom skorzystały z ich braku na jednej ze stacji benzynowych, czego konsekwencje odczuliśmy w trakcie odjazdu z Łodzi. W Łodzi meldujemy się na 1,5 godziny przed rozpoczęciem spotkania.

Początkowo wpuszczanie na obiekt przy Piłsudskiego przebiegało dość opornie. Na szczęście wszyscy weszliśmy jeszcze przed rozpoczęciem spotkania. Nasz sektor dobrze oflagowany, m.in.: „Śp. Mari”, „Wielka Arka”, „Na Ejsmonda Wychowani”, „Obłuże”, „Fc Władysławowo”, „Cisowa”. Więcej na zdjęciach, które pojawią się niedługo. Oprócz tego, wszyscy jesteśmy w żółtych koszulkach, co prezentuje się bardzo fajnie oraz przez cały mecz towarzyszą nam flagi „dzielnicówki” na kijach. Doping w pierwszej połowie w naszym wykonaniu był delikatnie rzecz biorąc średni, natomiast druga część spotkania to zdecydowana poprawa z naszej strony. „Przebojem” tego dnia w naszym sektorze było „Arka to my!” na nutę „Tifosi Amsterdam”.

Kibice Widzewa zaprezentowali się dobrze. Cały stadion ubrany na czerwono, dobrze oflagowany, z równym i głośnym dopingiem przez cały mecz.

Sam mecz bez soli footballu czyli bramek. Wywozimy z Łodzi punkt, zawsze coś, chociaż zdecydowanie lepiej by było, jakbyśmy wracali do Trójmiasta z kompletem oczek. Pod koniec meczu na hasło „cała Arka gołe pudła” zdejmujemy górne części garderoby i na gołych klatach doskonale bawimy się jeszcze przez jakiś czas po zakończeniu spotkania.

Po opuszczeniu sektora zmierzamy do autokarów, zajmujemy swoje miejsca iiii nie odjeżdżamy. Okazuje się, że ekipa z „czterech zagubionych przez mundurowych autokarów” zrobiła sobie promocje na jednej ze stacji i milicjanci muszą spisać dane osób, które w tych autokarach się znajdowały. Proces ten trwał trochę czasu, który umililiśmy sobie zabawą w asyście pirotechniki oraz śpiewaniem hitu wyjazdowego jednego z autokarów, którego autorem jest Sz. : „Arka Gdynia very nice!” (filmiki poniżej)

Podróż powrotna to dalsza część „lambady”. Bez przygód meldujemy się w Gdyni przed godz. 4.

FOTORELACJA