Andrzej Czyżniewski: Nie chciałbym by spotkania nasze przebiegały na zasadzie mojego monologu, państwo mają pytania, które ich nurtują, a ja dążę zawsze do jednego - by rozmawiać o faktach. (Redakcja: na konferencji brak było redaktora Korolczuka z Gazety Wyborczej, więc pytań do pana dyrektora nie było).
Dariusz Pasieka: Czas leci bardzo szybko, mamy już drugie nasze spotkanie w rundzie rewanżowej, na pewno patrząc na przygotowania w tym tygodniu oraz pogodę i możliwości treningu wygląda to trochę lepiej. Jeśli chodzi o naszą kadrę powoli dochodzą zawodnicy kontuzjowani: Tadas Labukas praktycznie trenował w pełnym zakresie treningu, Wojtek Wilczyński również, doszedł Ervin, myślę, że sprawy certyfikatu i innych dokumentów przebiegną po naszej myśli i w meczu sobotnim będziemy mogli z niego skorzystać, czyli porównując do meczu piątkowego z Wisłą ta sytuacja się poprawiła. W dalszym ciągu mamy pięciu zawodników kontuzjowanych: Mateusz Siebert, Marcin Budziński, Denis Glavina, Mirko Ivanovski i Piotr Robakowski. Wiemy, że Lech Poznań zajmuje obecnie w tabeli nieadekwatne do ich ambicji i możliwości. Oczekujemy tutaj przeciwnika, który będzie chciał tak jak w meczu Pucharu Polski z Polonią Warszawa pokazać dobrą grę zespołową i wykorzystywać błędy przeciwnika, bo Polonia aż tak dużo tych błędów nie popełniła, ale wystarczyło by Lech to wykorzystał. My musimy również na to uważać, wiemy jaką silę prezentuje Kriwiec czy Rudnevs, są to zawodnicy dobrze wyszkoleni technicznie i czasami sami mogą zdecydować o strzeleniu bramki i wygraniu meczu, dlatego musimy być skoncentrowani i grać bardzo uważnie. Tak jak w meczu z Wisłą liczę na 100% zaangażowanie mojego zespołu, na walkę od początku do końca i pokazanie każdego z zawodników maksimum umiejętności.
Z Ervinem spotkaliśmy się wcześniej, ja grałem wtedy w Waldhof Mannheim, Ervin doszedł do nas przychodząc z Chemnitzer FC, później odszedł do Eintrachtu Frankfurt. Razem graliśmy w jedenastce, ja byłem kapitanem, gdy Ervin wchodził do tego zespołu i fajnie nam się pracowało. Jak to w życiu bywa człowiek nie widzi się tylko raz, bo ja dziś jestem trenerem, a Ervin jeszcze może grać czego mu zazdroszczę. Cieszę się ze zawodnik z takim doświadczeniem i taka przeszłością chce nam pomóc i chce grać w Arce Gdynia.
Ervin Skela: (red. Ojciec Ervina studiował 5 lat w Warszawie): W pierwszej kolejności chciałem pozdrowić wszystkich fanów Arki, cieszę się, że tu jestem i zrobię wszystko co jest w mojej mocy, żeby pomóc drużynie i pomóc klubowi lepiej grac i się utrzymać w szeregach ekstraklasy. Po długich rozmowach z trenerem i dyrektorem sportowym przekonałem się do tego by przyjść tutaj do Gdyni. Stadion i całe otoczenie przekonało mnie do tego, że zrobiłem dobry krok i będzie to dla mnie dobry i ciekawy czas. Trenera znam dobrze i trener wie dobrze jaki jest mój charakter i charakterystyka poprzez długoletnia karierę. Dziękuję, ze tutaj jestem i zrobię wszystko co w mojej mocy by utrzymać Arkę w ekstraklasie. Oglądałem wczoraj powtórkę meczu Arki z Wisłą i jestem pod wrażeniem gry Arki, jej zaangażowania i walki. Świetna była również atmosfera na stadionie. Zdaję sobie sprawę, że z moja osoba pokładane są nadzieje i na moich barkach może spocząć ciężar gry, ale nie jest tak, że jeden zawodnik może zdecydować że mecz zostanie wygrany, dlatego żeby wygrać mecz potrzebnych jest 11 zawodników, również ci rezerwowi, również kibice na trybunach, wszyscy którzy dla tego klubu pracują. Co do mojej gotowości to zdecydujemy wspólnie na jakiej pozycji, w którym momencie i na ile będę mógł drużynie pomóc. (trener Pasieka: jeśli wszystkie formalności zostaną załatwione na pewno Skela wystąpi przeciwko Lechowi, nie po to zawodnika ściągaliśmy żeby nie był w kadrze meczowej). Ostatni mecz jaki rozegrałem to przegrany 1:2 mecz Albanii z Białorusią, do tej pory trenowałem w piątoligowej drużynie niemieckiej, gdzie mimo niższej klasy trening tez jest na wysokim poziomie, brakuje mi na pewno rozgrywanych meczów, ale uważam że ta przerwa dobrze mi zrobiła, nabrałem świeżości, motywacji i uważam, że jestem w stanie w krótkim czasie nadrobić wszelkie zaległości, bo do tej pory nie miałem z tym problemu. Podczas okienka transferowego miałem inne oferty, ale rozmowa z trenerem i dyrektorem przekonały mnie, że warto tutaj przyjść i nie żałuję.
Mateusz Siebert: Dobrze się czuję, obecnie przechodzę rehabilitację, pomału pomału do przodu, mam nadzieje że w przyszłym tygodniu będę mógł już truchtać i zobaczymy jak kolano będzie reagować. Nie mogę się doczekać kiedy zagram na nowym stadionie i nie mogę się doczekać pomocy klubowi i drużynie.