Przed końcem zeszłego roku wraz z grupą dwunastu innych piłkarzy złożyłeś do sądu pozew o przyznanie należności finansowych od Arki. W jakim sądzie toczy się ta sprawa?
Sprawa większości z nas odbywa się w sądzie powszechnym, tylko bodajże czterech zawodników ma sprawy w sądzie polubownym.
Czego konkretnie domagacie się w swoich pozwach?
Ja mogę mówić tylko za siebie i domagam się premii za kilkanaście meczów, w których uczestniczyłem w dłuższym lub krótszym wymiarze czasowym. Arka dzięki między innymi moim bramkom i zaangażowaniu wywalczyła ostatecznie ten awans, mogła funkcjonować na najwyższym szczeblu ligowym, przyszedł nowy trener, lecz stare sprawy niestety nie zostały wyjaśnione. Podkreślam, nie są to premie za awans, lecz wyłącznie za ligowe punkty.
Nie było okazji do załatwienia tej sprawy, przynajmniej przez Ciebie czy Uliego w bardziej dyskretny sposób?
Oczywiście, że była, takie właśnie były moje intencje. Byłem osobiście dwukrotnie w klubie, raz rozmawiałem z panem Nowakiem, za drugim razem z panem Czyżniewskim. Z mojej strony była bardzo duża wola pójścia na ugodę, chcieliśmy z Darkiem Ulanowskim odpuścić 30% sumy i dodatkowo rozłożyć ją na raty, by klub na tym w żaden znaczący sposób nie ucierpiał. Obaj nasi aktualni bramkarze także byli na rozmowach w klubie w sprawie polubownego rozwiązania sporu. Ja jestem wychowankiem Arki, żyję Arką od ponad 20 lat i ostatnie na czym by mi zależało to jej "ograbianie". Zresztą, z mojej strony nadal jest wola załatwienia sprawy w inny sposób niż poprzez sąd.
Działacze widzą problem jednak inaczej.
Ja oczywiście szanuję stanowisko klubu i liczę się z tym, że mogę tę sprawę przegrać. Jest taka możliwość, ale równie dobrze sąd może przyznać nam rację, nie wiem jak będzie. Żałuję, że sprawy zaszły trochę za daleko, że zrobił się pewien niesmak i poruszenie wśród kibiców. Na pewno ze swojej strony czuję potrzebę wyjaśnienia kibicom o co się toczy sprawa, że są to premie za mecze, w których wziąłem udział.
Jak wygląda w ogóle kwestia regulaminu na sezon 07/08, o którym cały czas mowa? Bartek Ława powiedział, że zaakceptowaliście go przed rozpoczęciem rozgrywek.
To nie było do końca tak. My byliśmy absolutnie pewni, że awansujemy, kibice śpiewali "Tu na razie jest ściernisko...", skład był bardzo mocny i nikt przed rozgrywkami w ogóle nie zaprzątał sobie głowy podpunktami regulaminu. Byliśmy pewni, że po awansie wszystko dostaniemy i nie będzie o nic sporów. Regulamin był tak skonstruowany, że jeżeli na koniec rundy jesiennej byśmy zajmowali 1 lub 2 miejsce to byśmy dostali całość premii za jesień już wtedy. Niestety tak się nie stało i premie zostały zamrożone. Miały zostać wypłacone w przypadku awansu do ekstraklasy. Po każdym wygranym meczu była robiona przez jednego z trenerów lista premii za ten mecz według ilości rozegranych minut. I właśnie w kwestii tego czy ów awans z prawnego punktu widzenia został uzyskany toczy się spór.
Jak zachował się klub, gdy zostałeś wezwany do Wrocławia?
Przyjechałem do Klubu z pismem od prokuratury, że dochodzenie nie dotyczy okresu gry w Arce i nie mam zakazu wykonywania pracy. Klub oczywiście chciał wówczas odciąć się od jakichkolwiek związków z tematem korupcji i to było dla mnie jasne, dlatego miałem do wyboru: albo zawiesić buty na kołku albo być dla Arki kulą u nogi i grać w Młodej Ekstraklasie. Postanowiłem wybrać pierwszą opcję, by nie łączyć nazwy klubu poprzez moje nazwisko w żaden sposób z tematem korupcji. Arka zachowała się wówczas wobec mnie bardzo fair, wypłacając mi wszystkie pieniądze do końca kontraktu, ale sądzę, że ja też zachowałem się fair, usuwając się w gorącym momencie w cień.
Korzystając z okazji, spytamy dlaczego powiedziałeś, że kibicujesz Wiśle, a nie Lechowi w wyścigu o mistrza?
Oddzielmy tutaj sprawy kibicowskie od zawodowych. Ja byłem w Wiśle cztery lata, znam ten klub bardzo dobrze, mam do niego pewien sentyment i tego nie ukrywam. Oczywiście nie do kibiców, z którymi miałem mnóstwo problemów, ale do ludzi, miejsc i sukcesów, które tam osiągałem.
W Internecie popularne było Twoje zdjęcie w koszulce Wisły.
To należało do moich zobowiązań kontraktowych. Mieliśmy na hali prezentację, przyjechał sam właściciel Cupiał i każdy musiał ubrać taką koszulkę. Pewnie mało kto wie z kibiców, że gdy wchodziłem z trybun poleciało gromkie "Arka Gdynia k... ś..." i bluzgi na mój temat, które musiała wysłuchać moja żona z małym wówczas synkiem. Zresztą, za czasów gry w Szczecinie sytuacja była podobna. To były koszty tego, że nigdy nie ukrywałem, że jestem Arkowcem, że utożsamiam się ze środowiskiem kibiców i mam w nim przyjaciół. Było mi czasem przykro, że część kibiców nie doceniała tego co mam w sercu mimo lat gry poza Gdynią, a wypominała mi jakąś koszulkę, albo że powiedziałem, że życzę mistrzostwa Wiśle, a nie Lechowi, z którym nie wiąże mnie kilka lat kariery.
Więc jak zakończy się cała sprawa?
Czekamy jaką decyzję podjemie sąd, ja mam świadomość, że ta sprawa może się ciągnąć bardzo długo. Co do mojej osoby, nadal będę chodził na mecze, cieszę się na myśl o nowym stadionie i meczach na nim. Arka stanowi zawsze największą dla mnie wartość i mam nadzieję, że kibice zrozumieją zaistaniałą sytuację.
Rozmawiali: Adam_AG, mazzano