GÓRNIK WAŁBZRYCH - Lechia Zielona Góra 2:0
Górnicy wreszcie zdobywają komplet puntów.
Na trybunach zdecydowanie mniej widzów niż w poprzednich meczach.
Obecnie trwa mobilizacja na wyjazd do Torunia, ale jak władze Elany zapowiadają
wpuszczą tylko kibiców z Dolnośląskiego i ... Kujawsko-Pomorskiego (ale bez Zawiszy?)
GWARDIA KOSZALIN - Chemik Police 2:0
Można o tym meczu jedynie napisać, że się odbył i wygrywają Gwardziści
drugi z rzędu mecz w lidze. W najbliższy weekend goszczą u siebie Bytovię.
CRACOVIA - POLONIA BYTOM 0:1
Niestety nowy trener Cracovii, były Poloni Bytom Jurij Szatałow nie okazał się cudotwórcą (oficjalnie Pasy poprowadził Sadko)
i Cracovia wciąż przegrywa. Mamy ewidentny przykład, że nawet najnowocześniejszy obiekt
piłkarski nie zapełni się, gdy nie będzie wyników. Na meczu z Polonią jedyne połowa stadionu zapełniona.
polonia.bytom.pl Po trwającej miesiąc przerwie bytomscy fanatycy powracają na kibicowski szlak. Już w najbliższą sobotę o godzinie 17:00 rozpocznie się na nowym stadionie przy ulicy Kałuży spotkanie z Cracovią. Przyznane nam bilety bardzo szybko znalazły nabywców; pierwotnie przyznane nam 750 biletów było ilością niewspółmierną do wielkiego zainteresowania, dlatego też Cracovia zdecydowała się nam przekazać równy tysiąc wejściówek. Dodatkowe bilety rozeszły się w ekspresowym tempie i wielu osobom nie udało się zapisać. Na szczęście wczoraj dostaliśmy od Cracovii jeszcze 200 biletów, w związku z czym można się znowu zapisywać w siedzibie SKK (dzisiaj do godziny 16, jutro tylko do 12 z powodu konieczności wysłania do Krakowa ostatecznej listy wyjazdowiczów). Dlatego też kto jeszcze nie ma biletu niech szybko idzie na Kolejową się zapisać, kto nie pojedzie ten przegapi mecz który z pewnością będzie dla nas wszystkich kibicowskim wydarzeniem rundy jesiennej!
Od powrotu w szeregi Ekstraklasy w 2007 roku graliśmy z Cracovią na wyjazdach trzykrotnie. Na starym stadionie Pasów zawitaliśmy 2 razy (trzeci mecz, który odbył się w zeszłym sezonie Cracovia rozgrywała jako gospodarz na stadionie Zagłębia Sosnowiec, gdzie nie wpuszczano kibiców gości). Nasze liczby w obydwóch przypadkach wynosiły ok. 300 osób, tyle też zresztą wtedy krakowski klub udostępniał biletów przyjezdnym. Pod względem dopingu obydwa mecze w naszym wykonaniu były niezłe (oczywiście jak na taką liczbę). Na żadnym z tych spotkań nie zaprezentowaliśmy oprawy. Na starym stadionie przy ulicy Kałuży wpuszczanie do klatki szło bardzo powolnie, już w sobotę przekonamy się czy coś się w tym temacie na nowym obiekcie zmieniło.
W przypadku wyjazdów do Krakowa najlepszym środkiem transportu był zawsze pociąg i tak też będzie tym razem. Wszyscy podróżujemy wspólnie pociągiem specjalnym. Całkowity koszt wynajęcia składów wzięło na siebie Stowarzyszenie Kibiców Klubu Polonia Bytom. Podczas podróży będzie prowadzony catering (na początku każdego składu) z którego całkowity dochód zostanie przeznaczony na wsparcie Ultrasów.
Śląsk Wrocław - ZAGŁĘBIE LUBIN 3:1
Derby piłkarsko dla wrocławian, kibicowsko miedziowi zaprezentowali się tego dnia bardzo dobrze, świetnie dopingująć do ostatniej minuty, a hasłem dnia było w stronę Śląska:
"Śląsk nawet w formie, może nas lizać po torbie"
ocb03.pl Derby to zawsze długo oczekiwane spotkanie. Nie inaczej było i tym razem, jednak już nie czuło się tego co przed rokiem. Wtedy mecz między Śląskiem a Zagłębiem był pierwszym spotkaniem po 8 latach, natomiast teraz każdy już wiedział, że na Oporowskiej nie można liczyć na dobrą, gorącą, derbową atmosferę. Przynajmniej w porównaniu do ostatnich derbów w Lubinie, te we Wrocławiu są mocno średnie.
Zacznijmy od początku. Śląsk przekazał nam do rozdysponowania 476 kart wstępu i oczywistym było, że wszystkie znajdą swoich nabywców. Specjalnie na ten wyjazd otrzymały zakaz wyjazdowy kobiety. Mimo iż ranga przeciwnika jest mocno naciągana ze względu na "Derbową" otoczkę, to jednak ciężko by było o bliższy dla nas wyjazd.
Rozważanych było kilka możliwości dostania się do Wrocławia, stanęło na tym, że wszyscy wybierzemy się pociągiem rejsowym, stąd też miejsce zbiórki zostało zaplanowane w Ścinawie. Szybki przejazd i policja zatrzymuje nas na stacji Wrocław Kuźniki, skąd mieliśmy w dalszą drogę ruszyć specjalnie podstawionymi autobusami MPK. W okolicach stadionu meldujemy się jakieś 2 godziny przed meczem i zaczyna się mozolne wpuszczanie na sektor (ostatnie osoby weszły niedługo przed meczem). Szczegółowa kontrola i można postawić nogę na czymś w rodzaju sektora, z którego widoczność jest niemal zerowa. Już przed meczem pierwszy raz działamy miejscowym na nerwach krzycząc "Śląsk nawet w formie, może nas lizać po torbie", oczywiście miało to związek z ich oprawą przygotowaną specjalnie na ten mecz o której dowiedzieliśmy się jeszcze przed jej prezentacją.
Równo z gwizdkiem zaczynamy doping, momentami szło to całkiem zgrabnie, szczególnie po trzeciej straconej bramce, gdy ludzie przestali patrzeć na wyczyny piłkarzy i skupili się na dobrej zabawie. Szczególnie atrakcyjnie wypadła kilkuminutowa dzicz w sektorze. Bywały też momenty słabsze zapewne spowodowane fatalną akustyką sektora. Tego dnia nie obyło się bez obustronnych pozdrowień, które tego dnia z naszej strony były bardzo ciekawe, natomiast Śląsk postanowił się uczepić 2-3 tekstów i śpiewać je przez cały mecz. W przeciwieństwie do poprzednich derbów stadion w większości wypełniony. Dopingują przeciętnie, momentami wręcz słabo, a przecież wygrywali w pewnym momencie 3-0.
Teraz trochę o primadonnach na boisku, dali dupy. Kolejny raz nie udźwignęli ciężaru takiego typu meczów. Po meczu trochę popajacował jakiś nędzny piłkarzyk Śląska, i zdobył się na kilka gestów w naszą stronę.
Po meczu przyszło nam poczekać jakąś godzinę na wypuszczenie nas i pora się było udać w drogę powrotną. W tym momencie doszło do chyba najciekawszego elementu tego wyjazdu. Zabawa jaka się odegrała w tunelu prowadzącym na Dworzec Główny była naprawdę przednia, następnie zostaliśmy w trybie natychmiastowym upchnięci do pociągu i pora było wracać do domu.
Na sektorze melduje się nas 476 osób, wszyscy w jednakowych czapkach "ZAGŁĘBIE TO MY". W skład tej liczby wchodzi ok. 10 osób z Odry Opole i 1 kibic Arki Gdynia oraz 1 kibic Zawiszy Bydgoszcz, wielkie dzięki!
LECH POZNAŃ - Wisła Kraków 4:1
W końcu piłkarze Lecha zagrali tak jak oczekuje się od mistrzów Polski.
Gładkie zwycięstwo przy niecałych 24 tysiącach widzów zapewne
podbuduje drużynę przed trudnym meczem z Manchesterem City.
Kibicowsko głośno i ciekawie.
Po meczu z City ciekawy wyjazd w niedzielę do Chorzowa na mecz z Ruchem.
Mecz z Wisłą miał być testem, na ile skutecznie można podjąć rywalizację z przeszło dwutysięczną, znakomicie usadowioną grupą gości. Test zdaliśmy, a za nami prestiżowy mecz z odwieczną kosą - rozegrany po raz pierwszy w tak "europejskich" warunkach, okraszony jednak przy tym odrobiną polskiej fantazji.
Dwa tygodnie temu na przyjazd do nas spięło się Zagłębie, które jednak zajęło jedynie połowę miejsc w nowym sektorze gości. Wisła spięła się jeszcze bardziej i co nie zdarza się często - wybrała się na wyjazd w konkretnej liczbie. Frekwencja po naszej stronie mogła być powodem do obaw, bo oprócz zawsze odstraszającej fanów piłki serii porażek, mecz wypadał w środku wydłużonego weekendu. Okazało się jednak, że kiboli było o kilka tysięcy więcej niż na Zagłębiu, a stadion, mimo że zapełniony lekko powyżej połowy, wyglądał nieźle.
Tak naprawdę po raz pierwszy od kilku lat przyszło nam zmierzyć się z tak liczną grupą gości na Bułgarskiej. Po ciągnącym się okresie przebudowy, możemy w końcu sprawdzać się z licznymi grupami, które do prowadzenia dopingu mają znakomite warunki. Ba-nie brak głosów, że sektor gości jest umiejscowiony lepiej niż Kocioł.
Prawda jest jednak taka, że to nie liczba gości ma decydujące znaczenie, a nasza postawa i nastawienie. A ostatnio było z tym raczej średnio. Przyczyn jest co najmniej kilka i chyba każdemu stadionowemu bywalcowi są znane. Sztuka polega na tym, żeby złapać się za jaja kiedy nie idzie i wyjść z dołka.
W niedzielne popołudnie w końcu się nam to udało. Parafrazujac piłkarskie frazesy można stwierdzić, że udało nam się zrealizować założenia taktyczne nakreślone przez prowadzącego. A właściwie dwóch prowadzących, co okazało się bardzo dobrym pomysłem. Początek meczu okraszony został oprawą, której motywem przewodnim była postać trzymająca piłkę i wskazująca piłkarzom, co trzeba robić w Lechu, wykorzystując do tego popularne ostatnio hasło. Sami też wzięliśmy się w garść i od startu było naprawdę dobrze, równo i głośno. Trafionym pomysłem było zarzucenie "W grodzie..." już po kwadransie, kiedy wiara rwała się do śpiewów. Z perspektywy Kotła, pierwsza połowa stała na wysokim poziomie, a wiślaków po prostu nie było słychać. Więcej kibole.wiaralecha.pl