Arka Gdynia – Cracovia   2:0 (0:0)

 
Bramki: Tshibamba (50’), Labukas (80’)


Czerwone kartki: Mrowiec (77’) - Klich (43’)


Żółte kartki: Mrowiec - Klich (26’), Ovseannicov (82’)


Sędziował: Piotr Siedlecki


Widzów: 2 700

Arka Gdynia: Norbert Witkowski  - Łukasz Kowalski, Maciej Szmatiuk, Dariusz Ulanowski, Robert Bednarek - Marcin Budziński, Adrian Mrowiec, Bartosz Ława, Miroslav Božok (86’ Filip Burkhardt) - Przemysław Trytko (74’ Tadas Labukas), Joël Omari Tshibamba (90’ Paweł Czoska)


KS Cracovia: Łukasz Merda - Łukasz Mierzejewski, Łukasz Tupalski, Marek Wasiluk, Paweł Sasin - Dariusz Pawlusiński (76’ Mariusz Sacha), Arkadiusz Baran, Sławomir Szeliga, Mateusz Klich, Tomasz Moskała (46’ Michał Goliński) - Radosław Matusiak (76’ Gheorghii Ovseannicov)

 

  Fotogaleria

 

  Relacja live

 

   Relacja z trybun

 

   Trybuny

 

 

 

Nareszcie! Arka, mimo słabego w swoim wykonaniu meczu, w końcu wygrała w Gdyni i to nawet nie z Odrą Wodzisław. Zwycięzców się nie sądzi, ale trzeba zauważyć, że to nie był dobry mecz w wykonaniu naszej drużyny i gdyby nie czerwona (wątpliwa) kartka dla Mateusza Klicha oraz błędy obrońców Cracovii to mogło być zupełnie odwrotnie.

Dariusz Pasieka mocno przemeblował pierwszą jedenastkę, zastępując kontuzjowanego Sieberta i słabego Lubenowa Darkiem Ulanowskim oraz Adrianem Mrowcem. Obaj należeli do najlepszych w zespole, a noty Mrowca nie obniża nawet czerwona kartka, bo wzięła się tylko i wyłącznie z niezwykłej waleczności, jaką dziś demonstrował. O pierwszej połowie napisać można tylko tyle, że się odbyła. Mecz był, do czego kibice Arki są już raczej przyzwyczajeni, przeraźliwie nudny, a tylko momentami pod dachem Narodowego Stadionu Rugby rozlegał się naprawdę głośny doping. Kluczowym momentem tej części gry była 43 minuta, gdy Robert Bednarek pochylił głowę w stronę wystawionej nogi Mateusza Klicha. Całe zdarzenie wyglądało bardzo groźnie, ale czerwona kartka jest na pewno nadużyciem, bo Klich nie zamierzał trafić w głowę Bednarka. Schodzących do szatni piłkarzy pożegnał głośny okrzyk "Naprzód Arkowcy, ambicja dzisiaj wam każe..."

Piłkarze wzięli sobie te słowa do serca, bo w drugiej połowie zagrali bardzo walecznie. Wślizgów było więcej niż w trzech poprzednich meczach razem wziętych, a celowali w tym zwłaszcza wspomniani Mrowiec i Ulanowski. Otwarcie wyniku przyniosła 50 minuta, gdy źle wybitą przez Cracovię piłkę Maciej Szmatiuk skierował do Tshibamby, a Joel trafił identycznie jak w meczu z Zawiszą Bydgoszcz. Na stadionie szał radości, a piłkarze niesieni wizją długo wyczekiwanego zwycięstwa skoncentrowani pilnowali wyniku. Cracovia na moment przejęła inicjatywę, czego efektem była czerwona kartka dla Mrowca. Defensywny pomocnik Arki dostał ją nie za brutalny faul, ale za zbyt duże natężenie swoich fauli w ciągu kilku minut. Arka zareagowała jednak najlepiej jak mogła. Świetne dośrodkowanie Miro Bożoka, główka Labukasa i po meczu. Od tej chwili Cracovia grała niczym Arka z Zagłębiem, a Arka spokojnie kontrolowała grę, dowożąc zwycięstwo do końca.

Na koniec wielkie słowa uznania dla Darka Ulanowskiego. Wejść do składu w takim momencie, na nie swoją pozycję i zagrać niemal bezbłędnie - wielka klasa.