Arkowcy sobotnie spotkanie rozpoczęli bez jednego z liderów drużyny - Jacka Wojaczka, którego na pozycji młynarza zastąpił doświadczony Rafał Kwiatkowski. Pod nieobecność Dariusza Komisarczuka opaskę kapitana przejął 39-letni Wojciech Ruszkiewicz. Od pierwszych minut w składzie Arki mogliśmy zobaczyć sześciu rugbystów, którzy do zespołu dołączyli w przerwie zimowej. Byli to oczywiście Marcin Wilczuk, Daniel Podolski, Rafał Wojcieszak, a także Gruzini Sergo Kvernadze, Bakuri Czubinidze oraz grający dla naszego zespołu w poprzednim sezonie Beka Tsiklauri.

I połowa

Żółto-niebiescy z animuszem rozpoczęli zaległy mecz VI rundy ekstraligi rugby i od samego początku dyktowali warunki. Już w 7. minucie pierwsze punkty zdobył Tsiklauri, który skutecznie wykonał kop na słupy. Kilka minut później byliśmy świadkami niecodziennej akcji. Ponownie przed próbą uzyskania trzech punktów stanął Beka - efektownie przeniósł piłkę pod linię boczną, a ta trafiła do Bakuri Czubinidze. Gruzin zaliczył przyłożenie, ale prowadzący zawody sędzia Piotr Zeszutek uznał, iż był on na pozycji spalonej i grę wznowili przyjezdni. Z czasem spotkanie było bardziej wyrównane, ale podopieczni Macieja Stachury nie pozwolili na zbyt wiele rywalom, a sami także mieli problem z płynnym konstruowaniem akcji ofensywnych. W między czasie szansę na zdobycie trzech punktów z karnego mieli rugbyści z Sochaczewa, ale piłka po uderzeniu Tomasza Gasika nie doleciała do słupów. Chwilę później zawodnik gości - Maciej Brażuk otrzymał żółtą kartkę i musiał na dziesieć minut opuścić boisko. Jednak wcześniej składną akcję przeprowadzili Arkowcy, którą na skrzydle zamknął Marcin Malochwy i Arka objęła prowadzenie 8-0. Niestety próba podwyższenia Beki okazała się nieskuteczna.

II połowa

Od pierwszych minut drugiej połowy nieoczekiwanie wyraźną przewagę osiągnął Orkan, który był bliski zanotowania przyłożenia, ale za każdym razem czegoś zabrakło. Przez ponad kwadrans gospodarze musieli odpierać ataki beniaminka, który prezentował ambitną postawę. W szeregach Arki mnożyły się proste błędy, których przeciwnicy na szczęście nie byli w stanie wykorzystać. Trener Stachura w trakcie spotkania zmuszony został dokonać kilku roszad w składzie. Na boisku pojawili się Jacek Wojaczek i Robert Andrzejczuk, a także Marcel Zembroń, który zastąpił nie najlepiej dysponowanego Stanislawa Kriczuna oraz Konrad Chromiński. "Kula" pojawił się w momencie, kiedy groźnej kontuzji doznał Podolski. Występ zaliczył również Dawid Kałduński, wchodząc na plac gry w ostatnich minutach. Arkowcy podczas drugiej części meczu przeżywali ciężkie chwile. Tym bardziej, że żółte kartki otrzymali Rafałowie - Kwiatkowski, a następnie Wojcieszak i zespół musiał grać w osłabieniu. Na dziesięć minut przed końcem sobotniej konfrontacji z bardzo dobrej strony pokazał się Tsiklauri, który zdecydował się na drop-gola, a piłka idealnie trafiła między słupy i Buldogom udało się podwyższyć prowadzenie. Zaległe spotkanie zakończyło się ostatecznie zwycięstwem wicemistrzów Polski 11-0 (8-0), ale ich gra była daleka od ideału.

ARKA GDYNIA:
1. Ruszkiewicz, 2. Kwiatkowski, 3. Wilczuk; 4. Nowak, 5. Dąbrowski; 6. Raszpunda, 7. Głuszek, 8. Wojcieszak; 9. Kriczun, 10. Tsiklauri, 11. Denisiuk, 12. Podolski, 13. Czubinidze, 14. Malochwy, 15. Kvernadze.
Rezerwowi: 16. Bartkowiak, 17. Wojaczek, 18. Andrzejczuk, 19. Kałduński, 20. Zembroń, 21. Chromiński, 22. Macoń

Orkan Sochaczew:
1. Zatorski, 2. Dobrowolski, 3. Polakowski; 4. Kościelewski, 5. Brażuk ; 6. Śmelak. 7. Wylot, 8. Kowalewski; 9. Tokarski Piotr, 10. Wróbel, 11. Pawelec, 12. Łukasiewicz, 13. Malesa, 14. Stencel, 15. Gasik
Rezerwowi: 16. Stachnik, 17. Sawiński, 18. Gadomski, 19. Pietrzyk, 20. Hetmanowski, 21. Tokarski Krzysztof

Punkty dla Arki: Beka Tsiklauri 6, Marcin Malochwy 5.

Widzów: 300

 

   Fotogaleria

 

rugby_arka_orkanrugby_arka_orkan1