Od ostatniego meczu Buldogów minęło blisko 100 dni. Wówczas podopieczni Macieja Stachury w spotkaniu VII rundy ekstraligi rugby pokonali Ogniwo Sopot (17-7) i zimę spędzili na trzeciej lokacie ze stratą kilkunastu punktów do prowadzących ekip z Gdańska i Łodzi. Jednak od tego momentu w Gdyni wiele się zmieniło.
Przede wszystkim do użytku został oddany nowoczesny obiekt, który zaliczył już swój "nieoficjalny" debiut. Wielkie otwarcie Narodowego Stadionu miało miejsce 14 lutego. Rywalem rugbystów Arki była reprezentacja Polski, która wygrała 33-5. Dla Żółto-niebieskich pierwsze punkty w tym roku zdobył Kamil Simionkowski.
W między czasie drużynę wzmocniło kilku znaczących zawodników. Do zespołu trafili Marcin Wilczuk oraz Daniel Podolski (obaj występowali w Ogniwie), a także Rafał Wojcieszak (Lechia Gdańsk) i trójka Gruzinów - Sergo Kvernadze, Bakuri Czubinidze i dobrze znany gdyńskim kibicom Beka Tsiklauri. Każdy z nich miał możliwość zaprezentowania swoich umiejętności przed tygodniem w spotkaniu sparingowym z Czarnymi Pruszcz Gdański. Kontrolny mecz zakończył się wysokim zwycięstwem Buldogów (71-5, punkty zdobyło czterech z sześciu nowych rugbystów) i może napawać dużym optymizmem przed zbliżającą się konfrontacją z Orkanem.
Sobotni pojedynek jest zaległą potyczką z rundy jesiennej, kiedy to na prośbę beniaminka (wielu zawodników tego klubu otrzymało powołania na kadrę), Arka zgodziła się przełożyć spotkanie. Miejmy nadzieje, że w nadchodzącym meczu komplet punktów (włącznie z bonusem) zostanie w Gdyni i tym samym, Arkowcy zmniejszą stratę do dwóch czołowych drużyn ekstraligi rugby. I choć dystans ten wiosną będzie bardzo ciężko zniwelować, to pamiętajmy, że tylko cztery zespoły powalczą w play-offach o medale Mistrzostw Polski i Żółto-niebiescy na wpadkę nie mogą sobie pozwolić.