Uważany przez wielu trenerów w Polsce za naszego najlepszego filara Marcin Wilczuk będzie od wiosny grał w barwach gdyńskiej Arki.
To może być jeden z najciekawszych transferów podczas zimowej przerwy w polskiej ekstralidze. Starszy z braci Wilczuków - Marcin (31 lat) od dłuższego czasu wahał się gdzie ma grać na wiosnę. – Na 99 procent zmienię klub - mówił portalowi www.arkarugby.pl Marcin Wilczuk, który nie miał już ochoty trenować i grać w sopockim Ogniwie. Klub z Sopotu od kilku lat przeżywa ogromne kłopoty finansowo-organizacyjne, co roku odchodzą z niego najbardziej wartościowi rugbiści, na ogół zasilając inne trójmiejskie kluby, czyli Lechię lub Arkę. Do Lechii odszedł kilka dni temu Dariusz Wantoch-Rekowski, grający w III linii młyna, zaraz potem do Arki przeszedł Daniel Podolski, gracz ataku. Przed podobnym dylematem stał od kilkunastu dni Marcin Wilczuk, reprezentacyjny filar młyna i lider Ogniwa. Jak powiedział miał trzy oferty: z Orkana Sochaczew, Lechii Gdańsk, gdzie w ataku występuje jego młodszy brat Mariusz (27 lat) oraz Arki Gdynia.
– Przyznam, że jeszcze czuję się trochę nieswojo z tą myślą, bo żal mi chłopaków z Ogniwa, ale potwierdzam: jestem w Arce – mówi Marcin Wilczuk. Rugbista martwi się o swoich, na ogół dużo młodszych kolegów z Sopotu, że spadną do I ligi.
– Jestem z nimi sercem, ale jeśli chce trenować i grać w porządnie zorganizowanym klubie z perspektywami to nie miałem na to szans w Ogniwie, dlatego przeszedłem do Arki – mówi rugbista.
Z pozyskania tego zawodnika zadowolony jest trener Maciej Stachura. – Cieszę się bardzo z jego decyzji, bo to świetny rugbista i duże wzmocnienie naszej drużyny.
Marcin Wilczuk ma za sobą przygodę z irlandzkim rugby. Najpierw grał w RFC Athy (V liga), ale szybko zauważyli go menedżerowie II-ligowego klubu Old Belvedere, z którym awansował do I ligi (najwyższy szczebel rozgrywek ligowych w Irlandii). Wilczuk jest też etatowym filarem reprezentacji Polski prowadzonej przez trenera Tomasza Putrę.