Tym razem wyjazd był autokarowy i nie musieliśmy się martwić o to, żeby być na czas. Mogliśmy również podróżować prosto do miejsc przeznaczenia, a pierwszym z nich był Fyrtel Ejbrów, czyli pub poznańskiego Lecha. W tym miejscu podziękowania należą się gospodarzom, którzy godnie nas tam ugościli. Stamtąd już prosto autokarami na Arenę, gdzie po rozdaniu biletów, wchodziliśmy na przeznaczony dla nas sektor.
W środku już prawie wszystkie miejsca zajęte, a w oczy rzucał się od razu sektor zajmowany przez kibiców Górnika, którzy w ładnej liczbie(ok 430) dotarli do Poznania, a w hali ubrani byli w jednolite, kraciaste koszulki. Jagiellonia zawiodła, a na trybunach zaledwie kilkadziesiąt osób. Reszta hali to oczywiście Lech.
Nas na sektorze ok 280. Wiele czynników nałożyło się na średnią liczbę. Cena, dzień oraz to, że niedawno mieliśmy wyjazd do Hamburga sprawiły, że w porównaniu do poprzedniego roku zanotowaliśmy tendencję spadkową. Ale i tak nie było najgorzej.
Na pierwszy mecz czekaliśmy ponad 30 minut, gdyż rozgrywaliśmy dopiero drugi mecz w naszej grupie, a przeciwnikiem był Górnik. Na boisku wygrana żółto-niebieskich, na trybunach remis. Oba sektory głośno dopingowały swoje drużyny, na szczęście to Arka wygrała. Później z Wisłą piłkarze nie radzili sobie aż tak dobrze, jednak umiejętności gry w piłkę halową były na tyle duże, że po remisie zajęliśmy pierwsze miejsce w grupie, tak więc w finale mieliśmy grać z Jagiellonią.
Mecze w dalszej fazie trwały już nieco dłużej, tak więc mieliśmy więcej czasu do odpoczynku przed ostatnim meczem, czyli przed ostatnim dopingowaniem Arki tej zimy. Podobnie jak w zeszłym roku, Jagiellonia musiała uznać naszą wyższość i to my zdobyliśmy największe trofeum. Ponadto piłkarzem turnieju został znany z dobrej techniki i wysokich umiejętności gry w piłkę halową Bartosz Ława. Chwila świętowania wspólnie z piłkarzami i musieliśmy wracać.
Na szczególne wyróżnienie podczas tego wyjazdu zasługują dwa FC, czyli Kartuzy obecne w 11 osób oraz przede wszystkim Człuchów, który na sektorze stawił się w 19 osób, będąc tym samym najliczniejszym tego dnia fan clubem. Podziękowania dla wspierających nas zgód, czyli Gwardii Koszalin, Zagłębia Lubin oraz Cracovii Kraków.
Podróż powrotna również spokojna, a do Gdyni dojechaliśmy ok 5 nad ranem. Kolejny turniej za nami i znowu czekać musimy bardzo długo, aż znowu przyjdzie nam ujrzeć Arkę w walce o zwycięstwo. Oby zwycięstwo w turnieju okazało się dobrym prognostykiem w wiosennej grze o ligowe punkty. Następny wyjazd dopiero w marcu do Warszawy. Do zobaczenia na szlaku!
Remes Cup Extra: