Mieszkając przez kilka lat w słonecznej Grecji z powodu dość dalekiej odległości dzielącej Gdynię od Aten postanowiłem urozmaicać sobie wolny czas chodzeniem na mecze miejscowych drużyn. A że w Atenach i okolicach jest w czym wybierać (AEK, Panathinaikos, Olympiakos plus kilka mniejszych klubików), to problemu z wyruszeniem na mecz ligowy raczej nie miałem. Pierwszy raz udałem się na mecz AEK. Grali wtedy z PAOK Saloniki jeszcze na starym stadionie, który poszedł do rozbiórki kilka lat temu.  Klimat na meczu nie do opisania, po prostu super. Bardzo mi sie tam spodobało, szczególnie, że w ich barwach jest kolor żółty - podobnie jak w naszych. Spodobało mi się tam tak bardzo, że odwiedzałem ten stadion najczęściej. Dość duży młyn, stała widownia i fajny klimat były widoczne gołym okiem. Póżniej wybierałem się wielokrotnie na różne inne mecze. Byłem na przykład na Panathinaikos-Wisła, Panathinaikos-Dynamo Kijów (LM). Ale najchętniej chodziłem na mecze derbowe, pod warunkiem ze odbywały się na stadionie Olimpijskim, który jest w stanie pomieścić 73.000 widzów. Wówczas nie było problemów z dostaniem biletu - oczywiście pod warunkiem, że byłem pod stadionem ze 2-3 godziny przed meczem. Chyba z 10 razy byłem na meczach derbowych pomiedzy Olympiakosem a Panathinaikosem lub Panathinaikosem a AEK. Prawie zawsze przy okazjii ateńskich derbów dochodziło do awantur. Raz gdy byłem na finale Pucharu Grecjii (Olympiakos-Panathinaikos) podpalono nawet stadion. Ognisko z krzesełek sięgało chyba z 15 metrów, ale sędziemu nie przeszkadzało nawet to i grano dalej :)  do tego przez prawie pół godziny bito się na trybunach. Było tez kilka meczów, na które zabrakło biletów. Raz nie dostalem sie na mecz LM pomiędzy Olympiakosem a Juventusem.


AEK-Milan


Ostatni mój mecz w stolicy Grecjii to AEK - AC Milan. Wraz z kolegą z Sandecjii Nowy Sacz wybraliśmy sie już 2 godziny przed meczem, ale zdziwiliśmy sie gdyż biletów po prostu już wtedy zabrakło. Oprócz nas pod kasami stało chyba jeszcze z 10.000 ludzi, którzy mogli sobie tylko posłuchac dopingu... zza stadionowej bramy. Ale nie daliśmy za wygrana. "Polak potrafi", więc wbiliśmy  się przez dwa ogrodzenia i udało się. Stadion wypełniony. Ludzi okolo 70.000. Kibiców Milanu cos około 300. Doping fantastyczny. Cały stadion śpiewał praktycznie przez 90 minut. A po bramce dla AEK (wygrali 1:0) byl szał jaki trudno opisać. Był to na pewno jeden z najlepszych meczów, które oglądałem na żywo. Dodam jeszcze, że kibice z południa Europy (Włosi, Grecy, Turcy) to prawdziwi fanatycy. Mieszkając i pracując w tym kraju przez kilka lat nie było dnia, w którym ktoś nie gadałby o płlce.

SzczurAG

AEK-Milan2