Na mecz do Chorzowa arkowcy jechali z duszą na ramieniu. Porażka w dwóch pierwszych meczach oraz napięta sytuacja wokół trenera Marka Chojnackiego sprawiły, że piłkarze grali niejako o posadę trenera. Ten jednak nic nie zrobił by im pomóc, ustawiając zespół ponownie w ustawieniu 4-2-3-1, licząc że Arka przetrzyma napór Ruchu i uda jej się skontrować rywala. Innej myśli byli gospodarze, którzy swoją ofensywną siłę oparli na skrzydłach oraz dwójce bardzo szybkich napastników, chcąc wykorzystać braki szybkościowej defensorów Arki.
Taktyka ta okazała się strzałem w dziesiątkę Niebieskich i od początku meczu mieli oni liczne okazje do objęcia prowadzenia, lecz dopiero w 20 minucie stało się to faktem. Na lewym skrzydle urwał się Niedzielan, zagrał w pole karnego do Sobiecha, a ten wykończył akcję posyłając piłkę do pustej bramki. Obrońcy Arki zaspali, lecz to nie w tej formacji leżał główny problem, a raczej w środku boiska, bo bardzo słabe zawody rozgrywali Adrian Mrowiec i Marcin Budziński. Starał się Bartosz Ława, ale bez wydatnej pomocy ww dwójki nie był w stanie nic zrobić. Szczęśliwie Arka nie straciła już do przerwy więcej bramek i na drugą połowę nasi piłkarze wybiegli z nadzieją na odwrócenie złego wyniku.
W przerwie miejsce Michała Płotki zajął Dariusz Ulanowski, na środek obrony przeszedł Mrowiec i gra Arki zaczęła się zazębiać. Doświadczony "Uli" wprowadził do gry Arki dużo spokoju, a dobre zawody rozgrywali Sokołowski i Wachowicz, wspierający aktywnnego Labukasa. Gra Arki w końcu zmieniła się na lepsze, ale niestety nie miało to przełożenia na liczbę podbramkowych sytuacji, których cały czas było jak na lekarstwo. Najlepszą zmarnował chyba Labukas, który świetnie przyjął piłkę w polu karnym, lecz zamiast strzelać próbował najpierw minąć obrońcę, który go przyblokował. Dopiero 88 minuta przyniosła wyborną sytuację na wywiezienie z Cichej punktu. Lewą stroną przedarł się w pole karne Przemek Trytko i został zahaczony przez Nykiela, więc decyzja sędziego mogła być tylko jedna: rzut karny. Piłkarze Arki cieszyli się jakby już wyrównali, zapominając starą piłkarską maksymę, że karny trzeba jeszcze wykorzystać. Tego nie zrobił Grzegorz Niciński, który mimo swojego bogatego doświadczenia zapomniał, że do karnego powinien podchodzić piłkarz, który "wszedł w mecz", a "Nitek" do tego momentu nie miał choćby jednego udanego kontaktu z piłką.
Po meczu spekulowano, że dni Marka Chojnackiego w Gdyni są policzone i faktycznie, najbliższy tydzień przyniósł dymisję trenera i zatrudnienie nowego szkoleniowca - Dariusza Pasieki. Żal punktów straconych w Chorzowie, ale jeśli miały być one poświęcone kosztem zwolnienia "Choinki" to można je na pewno przeboleć.
mazzano
Ruch Chorzów 1:0 (1:0) Arka Gdynia
Bramka: Sobiech 20' (w 88 minucie Niciński nie wykorzystal rzutu karnego)
Żółte kartki: Nykiel - Budziński
Składy:
Ruch: Pilarz - Nykiel, Baran, Sadlok, Brzyski - Grzyb, Straka (28' Pulkowski), Scherfchen, Balaz (89' Janoszka) - Sobiech (60' Nowacki), Niedzielan.
Arka: Bledzewski - Kowalski, Szmatiuk, Płotka (46' Ulanowski), Bednarek - Sokołowski (75' Trytko), Mrowiec, Budziński, Ława, Wachowicz (84' Niciński) - Labukas.
Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz)
Widzów: 8.000 (w tym 50 Arki)