Nie ma lepszego od Jarosława Krupskiego – to hasło wydobywało się z wielu gardeł kibiców Arki obecnych na stadionie przy Ejsmonda i niosło się po falach morskich, które rozbijały się o niedaleki brzeg. Inne to były czasy. Nikt nie marzył nawet o walce o awans do Ekstraklasy, nikt nie rozpracowywał wysokości budżetu ani taktyki. Czy to przy piwku, czy w internecie. Piwko bywało, internet jeszcze nie ;-). Idąc na mecz, wiedziało się, że drużyna niezbyt mocna (eufemizm) i czasem liczyło na cud. I bywało, że takie cuda dawał nam Krupa - dla młodych może nie do wyobrażenia, ale w większej skali niż Pavels.
Dlaczego bramka? Pytanie może trywialne, ale gdy patrzę na Twoją umiejętność gry nogami, to myślę, że w polu też byś „ogarniał”.
A właśnie pierwsze kroki na boisku stawiałem jako prawy obrońca. Przed Spartakiadą Młodzieży w Poznaniu w 1984 r. trener zaproponował mi zmianę pozycji na boisku i postawił mnie na bramce. Niestety nie mieliśmy wtedy bramkarza i wybór padł na mnie. Czyli czysty przypadek. A pochwalę się, że pomimo braku przygotowania, udało nam się wtedy zdobyć nieoficjalne Mistrzostwo Polski Juniorów Młodszych.
Jeśli już jesteśmy przy grze nogami - ćwiczyłeś to czy tak po prostu masz? Do dziś, gdy patrzę na treningach na Twoje dośrodkowania, to odnoszę wrażenie, że wielu skrzydłowych może Ci zazdrościć. Czysto szkoleniowo - te świetne dośrodkowania w punkt na treningach przekładają się potem na grę bramkarza na przedpolu?
Pierwsze lata moich treningów bramkarskich wyglądały zdecydowanie inaczej niż obecnie. Bramkarz miał mniej zadań niż dzisiaj na boisku. Mógł też oczywiście złapać w ręce piłkę zagraną przez obrońcę. Po zmianie przepisów zaczęło się intensywne szkolenie bramkarzy pod kątem gry nogami. A sama gra na przedpolu zawsze była istotna i gdzieś ta pamięć mięśniowa zostaje po złapaniu setek dośrodkowań podczas treningów. Co do moich umiejętności - na pewno duże znaczenie miał okres dzieciństwa. Razem z kolegami często graliśmy w piłkę na podwórku, a to przecież najlepszy czas, aby kształtować technikę, po prostu oswajać nogi z piłką hah.
952 minuty bez puszczonej bramki w Arce i 980 minut w Płocku. Czy można porównać te osiągnięcia? Zasługa Twoja i obrońców niewątpliwa, ale też w tamtych latach styl gry był inny. Czy teraz byłoby trudniej osiągnąć takie rekordy?
Cóż, wszystko jest możliwe. Cieszę się, że mogłem ustanowić takie wyniki, ale mam świadomość, iż to zasługa całego zespołu. Gra w piłkę zarówno wtedy, jak i dzisiaj, polega na strzelaniu goli. Jednak dzisiaj futbol jest dynamiczniejszy i szybszy. Trudniej śrubować takie wyniki. Nie ukrywam, że czekam z niecierpliwością na pobicie mojego rekordu w Arce, bo to da mi dużą satysfakcję i świadomość dobrze wykonywanej pracy w klubie.
Pamiętasz okoliczności debiutu w Arce? 18 lat... piękny wiek jak na bramkarza hahah.
Oczywiście, nie ma innej opcji hah. Rok 1987, III liga - w pierwszej kolejce pojechaliśmy na mecz do Wałcza. Zremisowaliśmy 0:0, a mi przypadła rola rezerwowego. Ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu, w drugiej kolejce w meczu w Gdyni z Brdą Bydgoszcz trener wystawił mnie w pierwszej jedenastce. Mecz wygraliśmy 4:1 i od tego momentu zagościłem na stałe w pierwszej jedenastce.
Wielu kibiców nie pamięta, nie zna klimatu z Ejsmonda. Zdarzy Ci się pomyśleć ,,ech, młodzi, co wy wiecie” ;-) albo opowiadać młodym kibicom, zawodnikom o tamtych czasach:-) ?
Myślę, że taką „opowieścią” mogą być spotkania międzypokoleniowe na Górce. Najlepiej niech przemówi klimat tego miejsca. Bardzo dobrym pomysłem jest ta doroczna impreza. A podczas niej weterani mogą młodszym opowiadać, także o nas, starych piłkarzach hahah. Stadion na Ejsmonda miał swój klimat i magię. Dla mnie to miejsce na zawsze będzie się wiązało ze wspaniałymi wspomnieniami.
Pierwszy Twój mecz z Arką w Ekstraklasie, pewnie wyczekany, jako piłkarz. A może zdobycie pucharu jako trener - da się to porównać, coś wyżej cenić?
Tego nie da się porównać. Możesz uwielbiać dwie płyty jakiejś kapeli i stawiać je na równi. Zawsze moim marzeniem było zagranie z Arką w Ekstraklasie. I to się spełniło i dzięki temu jako zawodnik czuje się spełniony. A Puchar Polski to największy sukces w mojej karierze trenerskiej. Obie rzeczy są tak samo ważne i cenione w mojej karierze sportowej.
Twoje najlepsze i najgorsze interwencje - masz takie, które tkwią w głowie do dziś?
Ostatnio Wilczek (trener Robert Wilczyński) przesłał mi fragment meczu Arka - Widzew w Pucharze Polski, w którym wpuściłem „babola”. Natomiast mój syn często przesyła mi filmiki, które odszukuje w internecie z dobrymi interwencjami. Ku pokrzepieniu serc hahah. I przyznaję, że było tego naprawdę sporo.
Czy w Twojej karierze trenerskiej był taki bramkarz w Arce, który nie wykorzystał swojego potencjału? A może jest? ;-)
W Lidze Plus rozmówcy mają prawo odpowiedzieć ,,pomidor”. A ja skorzystam z tego na łamach Arkowcy.pl hahah. I to niniejszym czynię.
Nie ukrywam, że popytałem o Ciebie chłopaków, którzy grali w Arce. Wszyscy podkreślają Twoją sztamę, przyjaźń z Pawłem Bednarczykiem. Mówią też, że pod Twoim okiem paru bramkarzy w Arce zrobiło duże postępy. Zapewniają, że dopóki Jarek Krupski będzie w klubie, Arka nie będzie miała problemów ze sprzętem. Koniec treningu – Krzepo, liczymy piłki! I podobno dopóki stan się nie zgadzał, nie było opcji zejścia z treningu;-). Pilnujesz tego tak dalej?
Od momentu naszego spotkania z Pawłem w Arce dobrze czuliśmy się w swoim towarzystwie i tak jest do dzisiaj. Także nie dziwię się, że jest to podkreślane. Cieszę się, że moi podopieczni mają do mnie szacunek i tak odbierają moją pracę. Nie ma większej satysfakcji niż świadomość, że komuś pomogło się w osiągnięciu postępów. Zresztą z wieloma byłymi podopiecznymi mam dobry kontakt do dziś. Krzepo (śmiech) jest już za stary na liczenie piłek, jego obowiązki przyjęli młodsi. Ale tak - o sprzęt trzeba bezdyskusyjnie dbać.
Jako trener bramkarzy często musiałeś podejmować decyzję, kto będzie jedynką w klatce. Podobno różne reakcje były tych zawiedzionych, także zawodnika, którego prywatnie bardzo dobrze znałeś ;-) Znasz klimat latających krzeseł w szatni podobno ;-)
Hmm, o latających krzesłach pierwszy raz słyszę, poważnie. Ogłoszenie decyzji, kto broni, nie jest łatwe, tym bardziej, gdy masz do dyspozycji równorzędnych bramkarzy. Takie decyzje podejmuje się w gronie sztabu, poprzedzone głęboką analizą zawodników. Tak, aby zminimalizować ryzyko pomyłki.
Zawsze się mówiło, że bramkarz i prawoskrzydłowy to wariaci. Są jednak bramkarze zdający się być poza meczem, inny świat. Spokój - vide Krzepi ;-). Czyli ten slogan to tylko slogan?
W dzisiejszych czasach to tylko slogan. Bramkarze to inteligentni ludzie, którzy wiedzą, co chcą osiągnąć. Ale oczywiście, jeżeli mają w sobie odrobinę szaleństwa, to może okazać się zaletą.
Jesteś fanem kolarstwa? Podobno na rowerze wjeżdżałeś niemalże do szatni ;-)
Szczerze to nie jestem fanem kolarstwa. Nie oglądam wyścigów, nie pasjonuję się żadnymi tourami. Ale to prawda - lubię jeździć na rowerze i sprawia mi to dużą frajdę. Pochwalę się, że w starym roku zrobiłem ponad 7 tys. km. A w tym roku planuję pobić swój rekord.
Lubisz Iron Maiden? I tego typu muzę? Wiem, że razem z synem byliście na koncercie Ironów.
Wychowałem się na heavy metalu i cały czas słucham takiej muzyki. Uwielbiam bywać na metalowych koncertach. A występ Iron Maiden potraktowałem jako podróż sentymentalną, ponieważ byłem na koncercie w Gdańsku w 1986 r. Mamy z synem już kupione bilety na koncert Metalliki w 2024. I mam nadzieję, że i tam spotkam się z wieloma kibicami Arki.
niko